Od rana czułem ze wydarzy się coś, macie tak, coś tam za plecami sterczy i czeka na sprzyjające warunki aby zaatakować, żabcia mówi że mnie nosi i żebym nie jechał z nią do Kolonii Karnej Ldzań, pewnie że nie pojadę, pojadę tam gdzie miałem od dawna, ale to za chwilę, o złym także.
Każdy tak ma , a jeśli nie to udaje, że oblepia go wszelkie gówno, nie w sensie ekskrementów, bardziej to metafizyczne pochodzenia od ludzkiego choć to prawdziwe tez nasza zasługa jest, złe słowa, podłość, legendy w które się wierzy na przekór, dwulicowość, raz rzucone przyklejają się do człowieka coraz to grubszą warstwą, asymilując każdą następną, coraz grubszym kokonem, pobożnych życzeń, dopierdol temu, oszkaluj tamtego, opluj innego jeszcze, nie znasz go to ****, śmiało, ograniczają każdy oddech każdy ruch, aż pewnego dnia ciężar tego zaczyna przewyższać wytrzymałość i odpada zbroja z hukiem, roztrzaskując się na miriady kawałeczków, odzyskujesz oddech, świadomość, patrzysz i widzisz, i jeśli biegaliście kiedyś to może znacie to uczucie gdy brakuje tchu, zbliża się granica, i nagle jeden rozpaczliwy głęboki wdech, a potem można biec choćby na koniec świata, znikają wszelkie granice, jesteście tylko Wy i wiatr rytualnie obmywający Wasze ciała z wszechobecnego gówna.
Czekają na pociąg jadłem pączka i zakrztusiłem się, pominę resztę doznać jakich byłem beneficjentem tej chwili, gdy już się jako tako przywróciłem do żywych, poszedłem jeszcze raz sprawdzić czy czegoś nie pomyliłem, no jak nie, czekałem na pociąg kursujący w dni robocze, a raz się żyje, wsiadam do wehikułu czasu, i zgroza nie mogę wypowiedzieć adresu gdzie ma mnie teleportować, cholera czarnowłosa Kasandra laryngologiczna wykrakała, straciłem głos, wiedziałem o tym od dawna, ale się łudziłem, więc szept i to nie za głośny moim sposobem komunikacji ze światem od dziś będzie, się psia mać narobiło, jak tu kogoś opier....ć szeptem.
Mam to na co zasłużyłem, logiczny związek przyczynowo skutkowy.
Trzeba żyć aż do śmierci.
To druga próba podejścia do tematu zaginionego wagony znalezionego przez Kolegę Mikota, pierwsza się nie powiodła z powodu braku czasu, a dziś tez z nim było krucho, ale dałem radę.
Tu wskazówka dla tych którzy chcieli by iść w nasze ślady.
Ul.Zakładowa
Pierwsze zdjęcie tzw. chciwe, no bo ucieknie, nie tym razem, przez siatkę, o mało co wdepnąłem w rozkładającego się kota, no bo ucieknie, znaczy wagon, przez płot.
Potem się okazało że dalej nie ma już płotu, więc hulaj dusza.
Szykowna toaleta.
I ostatnie na koniec wizyty w tym miejscu z ulicy.
Drepczę do lokomotywowni żeby przejść przez jej teren na legendarną kładkę.
Czytam żale pod adresem rowerzystów w wątku Piotra 66, swoją drogą ostatnio pisał że nie ma czasu robić modeli, a tu pierdoły pisać ma czas, magia czy co, no a nikt nie wspomina o zachowaniu kierowców poza terenem zabudowanym, w przypadku napotkania pieszego, ostatnio z Pietrkiem tym "moim" doświadczyliśmy tego podczas marszu z Puszczy Mariańskiej do Radziwiłłowa, czemuż to nikt z interlokutorów, znawców pisma i prawa, nikt nie wspomni że to są rasowe chu.je i to z zapędami morderczymi, dziś wąska droga zero pobocza ledwie pięćset metrów, gdybym się nie postarał zginał bym sześć razy tyle razy zostałem zepchnięty przez jadący w terenie zabudowanym, z prędkością grubo powyżej 50 km/h, no to się pytam kim oni są, i gdzie policyja, a przecież , wiem gdzie ona pilnuje karła i jego schodów.
Mimo wszystko udało mi się dotrzeć do lokomotywowni, dawniej dziś nawet nie wiem jaką funkcję pełni, oczywiście "Verboten" więc przemykam szybko, robiąc fotki z przyczajki, idzie gość, widzę że chce coś powiedzieć kiwam głową i patrzę na zegarek, zabiłem go z tropu.
Tak sobie stoją.
Udało się, choć ciągle jestem na terenie kolejowym, ale w okolicach kładki nikt się nie czepia, a szykuje się kolejna rewolucja.
Te lokomotywy stoją tu chyba już na zawsze.
A nie jednak coś się dzieje w tle manewrująca SM31-143 polecam relację z jej uroczystego oddania do użytku po remoncie.
Prawie wszystkie tory zajęte, widok w stronę "miasta".
I w stronę "autostrady".