Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
A mogę z ciekawości spytać, co Kolega Paweł robił w Sadlinkach? Znam to miejsce, kiedyś mieszkałem i pracowałem w tamtych stronach, a Sadlinki należały do mojego rejonu działania. Było to bardzo dawno, w czasie stanu wojennego i tuż po, więc o żadnych zdjęciach nie było mowy, ale wspomnienia zostały.
Może ja odpowiem, gdyż to ja właśnie, wypominam Pawłowi ową sytuację przy każdej okazji!
Otóż w ówczesnym rozkładzie jazdy( 2004 rok), na tejże stacji (Linia D29-207) było przewidziane krzyżowanie pociągów.
W planowym ruchu były "Fiaty" w połączeniu ze składami oliwkowych "piętrusów", ówczesnej serii Bhp.
No cóż, już wówczas mieliśmy odczucie, iż jest to coś ulotnego i niebawem taka sytuacja może być nie do zobaczenia. O istniejącej jeszcze wówczas cegielni i pozostałościach kolejki 600mm, nawet nie wspominam!
Dlatego też w drodze powrotnej z weekendowej wizyty w Nowym Dworze Gdańskim, pomimo zmęczenia trzydniową już aktywnością, oczywiście zajechaliśmy na tę stację i wówczas padł - jakże znamienny komentarz Pawła:
" Na jaką cholerę my tu zjeżdżamy? Żeby zobaczyć krzyżowanie Fiatów z Bipą !? "
Dziś obaj się uśmiechamy z przekąsem, na wspomnienie tamtej sytuacji. Po tych pięknych lokomotywach nie ma niemalże śladu, a o wagonach piętrowych również możemy pomarzyć!
Lata płyną i każdy ma swoje "Sadlinki", w odniesieniu do przemyśleń nad upływającym czasem.
Carpe Diem.
18. 04. 2004 r. Sadlinki. Zdjęcie R. Wolski
Paweł, doceniając twoją krasomówczość, a w zasadzie krasopisość (?) proszę, żebyś powstrzymał się od tego rodzaju "wycieczek": "wszelkie problemy można usunąć wiarą i modlitwą, spojrzenie Pani bezcenne, dodatkowo Piotrek pyta o imię naszej znajomej konduktorki z ADHD". Chętnie zapoznam cię z ludźmi głęboko wierzącymi oraz z osobami chorymi na ADHD/ADD, zobaczyć jak kontestujesz wprost ich przypadłość Może trochę pokory, skoro taką atencją darzysz babcię z różowymi paznokciami, to może wyniesiesz się na wyższy poziom.
Nie zamierzam, szanuję ludzi jak to określiłeś głęboko wierzących, sam takich znam, ale nie na pokaz, mój komentarz to kpina z popularnej w naszym kraju publicznej pobożności, pobożności na pokaz, niestety taki jestem i się nie zmienię, zawsze pytam przechodzących na czerwonym świetle czy są wierzący, po czym zalecam spowiedź w niedzielę i suty datek, uspokajający sumienie.
Jako że sam mam pewną przypadłość dyskwalifikująca niejednokrotnie w oczach społeczeństwa, moja wzmianka o konduktorce z ADHD to tylko próba określenia stanu emocjonalnego tej Pani , która chorą nie jest z pewnością bo wiem jak zachowują się tacy ludzie, ale to określenie świetnie do niej pasuje, trudno jest to zrozumieć nie znając jej, i tu popełniłem błąd, zapominając że nie każdy rozumie to co chcę przekazać, zupełnie jak to o czym rozmawialiśmy z Piotrkiem, od lat wykonując dokumentację techniczną dla siebie wykształciłem specyficzny rodzaj rysunku technicznego, niezrozumiałego dla innych. ponieważ szkoda mi czasu na tworzenie poprawnej dokumentacji dla samego siebie.
Z przykrością stwierdzam iż zbyt dosłownie przyjąłeś część mojej relacji, cóż najbardziej święty jest ten kto grzeszy, czy nigdy nie opowiedziałeś dowcipu o żydach, homoseksualistach, wariatach, czy nigdy nie śmiałeś się z czyjejś ułomności, jeśli tak to trzeba wszcząć proces beatyfikacyjny, bo masz zadatki na świętego, ja jestem ułomny i takim pozostanę do ostatniego tchnienia.
Swoją droga nie możesz wykluczyć że ktoś w przepełnionym pociągu, po informacji Pani Kierownik, nie modlił się o rychły odjazd i że jego modlitwa tego nie przyspieszyła.
I na zakończenie , Twoje oburzenie utwierdza mnie w przekonaniu że jednak nie warto w jakikolwiek sposób się otwierać, nie warto być prawdziwym, uzewnętrzniać swej natury, pokazywać uczuć, dzielić się emocjami, znajdzie zawsze ktoś kto będzie urażony, zniesmaczony, oburzony, nie warto, jednak nie.
A znasz Panie Kylogram schizofreników , możesz coś i o nich powiedzieć.
Panie @Kylogram - nikt, nikogo nie zmusza do czytanie tego co pisze Pawel. "Jestes Pan nietolerancyjny" jakby powiedzial doktor Michał Szuman (Lalka, Boleslaw Prus). Uwazam, ze poziom oddania emocji i wrazen jest znakomity! Potraktuj Pan to Panie @Kylogram jak dzielo literackie.
Panie @Kylogram - nikt, nikogo nie zmusza do czytanie tego co pisze Pawel. "Jestes Pan nietolerancyjny" jakby powiedzial doktor Michał Szuman (Lalka, Boleslaw Prus). Uwazam, ze poziom oddania emocji i wrazen jest znakomity! Potraktuj Pan to Panie @Kylogram jak dzielo literackie.
Daromaro nie przesadzaj z tym dziełem, Nobla z pewnością nie dostanę , Kolega Kylogram wyraził swoje oburzenie, ja odpowiedziałem,starałem się to wytłumaczyć najlepiej jak potrafię, poczekamy na ripostę, aby mogła dalej snuć się dyskusja.
I tak to było w tych Sadlinkach Panie Andrzeju, do dziś mi Piotrek jak już pisałem, to wypomina, a ja do dziś wstydzę się tego co powiedziałem, ot brak widzenia przyszłościowego, zamiast siedzieć nad makietą trzeba było jeździć i fotografować co się dało a także to czego nie można było, jak już wspominałem, dziś jest za późno.
Dziękuję obu Kolegom, Piotrowi i Pawłowi, za te wspomnienia. Zaciekawiły mnie te Sadlinki, bo to takie miejsce, że nigdy nie przypuściłbym, iż może stać się obiektem zainteresowań miłośników kolei. Stacja w "tymczasowym" baraku bez żadnego stylu, nastawnia w miarę (jak na tamte czasy) nowoczesna, z urządzeniami przekaźnikowymi, więc też nic nadzwyczajnego, raptem trzy tory główne i jeden boczny. Do kolejowego zwiedzania znacznie ciekawszy wydawałby się pobliski Kwidzyn. Ale fakt krzyżowania tych pociągów faktycznie mógł być powodem do wizyty w Sadlinkach. Za "moich" czasów takie składy stanowiły przeważającą większość pociągów na tej linii, ale, jak wyżej wspomniałem, nie były to czasy sprzyjające fotografowaniu. Teraz trochę żałuję, że jednak nie próbowałem czegoś złapać z ukrycia... A dziś faktycznie już za późno.
... nie warto w jakikolwiek sposób się otwierać, nie warto być prawdziwym, uzewnętrzniać swej natury, pokazywać uczuć, dzielić się emocjami, znajdzie zawsze ktoś kto będzie urażony, zniesmaczony, oburzony, nie warto, jednak nie.
Nie, Piotrze! Rób to co robisz, i pisz tak jak piszesz. Robisz to świetnie, a Twoje uwagi, przemyślenia i aluzje dodają tekstom tego czegoś co powoduje, że tekst staje się literaturą.
Nigdy nie zadowolisz wszystkich i pamiętaj, że nie piszesz dla tych, którzy nie chcą Cie czytać, tylko dla tych, którzy chcą i czekają na kolejne opowieści. A ja do takich drugich należę.
Uwaga Kolegi Kylograma nie poirytowała mnie bo każdy może mieć swoje zdanie i je wypowiedzieć, i niepotrzebna obrona mnie przez innych, jedyne uczucie które we mnie wyzwolił ten wpis to bezgraniczny smutek, wydawało mi się że mam w sobie pokłady empatii bez ograniczeń, zostałem posądzony o co innego, biorę to na klatę, zachęcam kto bez winy niech rzuca we mnie swoimi argumentami.
Miał ten wpis tez swoją dobrą stronę, aby choć trochę poprawić sobie humor polazłem na tory, od dawna mój kolega z pracy mieszkający na osiedlu Retkinia pytał "kiedy wreszcie przyjedziesz zobaczyć most na Nerze" tak tak przyjadę i tak sobie pomyślałem że może już za późno, może przy okazji remontu linii numer 14 już go zmienili na nowy betonowy, Ewuś jechała na działkę, podrzuciła mnie na ulice Sanitariuszek bo od nas przy tak oszałamiającej licznie połączeń komunikacji miejskiej to wyprawa poważniejsza niż marsz z Ostrów do Krośniewic.
Tytułem wstępu kilka słów o moście i dwa obrazki pozwalające sobie go umiejscowić.
Po przyjeździe akurat zamknięto rogatki, przejechał Dart, nie spieszyłem się z wyciąganiem aparatu z plecaka bo nie jestem fanem tych nowych plasticzanych pociągów, może kiedyś będę tego żałował, a może nie, dochodzę do przejazdu, a rogatki pozostają zamknięte, słychać ciężką pracę diesla, majestatycznie z widocznym trudem wtacza się TEM2-080 napis na kabinie PL-Kuba ?
Przejechała i przydymiła.
Idę za przejazd do leśnej drogi, nigdy tu nie byłem ale znam ją z relacji kolegów, wydaję mi się że jest już inna, szersza miejscami utwardzona.
Jakieś składowisko.
Droga się rozdwaja i jest poważniejsza.
Na nasypie widzę kozioł oporowy, włażę tam przedzierając się przez krzaki.
Fragment cechy, tu bo nie mam sensu w innym dziale tego publikować a tu stanowi całość z resztą.
Napis na "nowy" przęśle, jak nie patrzeć ma trzydzieści lat.
Nie znam się na konstrukcjach stalowych aż tak bardzo, dlatego odrobinę mnie dziwi to pomieszanie metod wykonania "nowego" przęsła, no ale skoro działa tyle lat.
Jestem nie ważny, chwilowo.
Tak sobie łażę w tę i w tamtą stronę , jakież moje zdziwienie gdy z krzaków wyjeżdża samochód w znajomym ciemno-granatowym kolorze, odsuwa się szyba, kłaniam się jako dobrze wychowany chłopiec, pada pytanie "co Pan tu robi" najmądrzejsza odpowiedź jaka mi do głowy przyszła to "żyję i oddycham" trochę ich chyba zaskoczyła, ale atakuję dalej pytam czy są z Kaliskiej, no są, a czy znają Piotrka, no znają, no to Panowie kiedyś nas zatrzymaliście na Kaliskiej, widzę odprężenie, no i już jest miło, Pani z nastawni ich zawiadomiła, cóż taka praca, nie mam jej tego za złe.
Panowie sobie jada do "domu" ja wracam do swojego, po drodze zauważam jamę kotów nasypowych, zwanych tez tunelowymi, z łaciny Cat Cuniculum, te przebiegłe istoty drążą w nasypach jamy, tam składają jajka i się rozmnażają, znów drążą i powodują w efekcie zawalenie nasypu i katastrofę w ruchu lądowym, odkrywcą tego gatunku jest znany globtrotuar i oberżyświat, były nasz kolega klubowy Kudłaty, kto zna ten wie, kto nie niczego nie stracił.
Dochodzę do przystanku, się dzieje, nie długo się nie pozna sennego Lublinka.
Tu było żeberko ochronne którego zakończenie w postaci kozła oporowego pokazywałem.
Dla modelarzy, nie warto budować szerokich peronów, wąskie też bywają ten ma całe 170 cm szerokości, stałem kiedyś na nim między dwoma przejeżdżającymi pociągami, to że nie narobiłem w gacie to cud.
Znikająca bocznica do warsztatów energetyki, już wokół kolorowe słupki, niebawem wszystko pójdzie na emeryturę.
Zabudowania za nastawnią z jednej i drugiej strony, są na sprzedaż, gdybym był bogaty i zmotoryzowany kupił bym sobie domek przy torach.
Szyny w furtce, bez cech.
Chciałem wrócić pociągiem, ale w ciągu najbliższych trzech godzin jadą same autobusy zastępcze, w dodatku nie wiem skąd odjeżdżają, a po podejsćiu do nastawni nie mogłem zapytać Pani bo zamknęła okno i się schowała idę na przystanek MPK, za siedem minut mam autobus, podjeżdza malutki zdezelowany, widac na tej trasie komfort się nie należy, jedziemy, patrze prze okno i tak sobie myślę że tak właśnie powinna wyglądać śmierć, której się tak wszyscy boimy, wsiadamy do autobusu, jadąc widzimy swoje życie, wszystkie epizody, możemy się z nich śmiać, płakać z żalu po straconych szansach, nadziejach, tak spokojnie możemy je jeszcze raz przeżyć, nadchodzi ostatni przystanek, brzmi dzownek syk sprężonego powietrza otwierającego drzwi i koniec podróży, podróż bez powrotu.
Wysiadam przy zajezdni Chocianowicka ostatniej starej łódzkiej zajezdni, Helenówek zamienia się w ruinę, Dąbrowskiego zniknęła bez śladu, Brus odcięty od świata, Telefoniczna nowe aż łupie w zębach, stoi tu tramwaj GT6 ale dziwny, zawsze przejeżdżając obiecywałem że tu przyjdę zrobić mu zdjęcie, dotrzymałem sobie słowa.
Stara enka obok pomnika ku czci poległych tramwajarzy.
Krótki spacer ulica Pabianicką , kupiony z demobilu tramwajowego niemiecki cud.
Jadę tramwajem, nic szczególnego trochę z buta i jestem na Chojnach a tu na powitanie ET22-938. po lewe stronie nieczynne przejście z ulicy Rzgowskiej na stację.
Gdy jechałem na dwuletnie wczasy z funduszu wczasów LWP go Gdańska, wszyscy mnie straszyli głupotą która panuje w tej organizacji, powszechne było stwierdzenie że gdzie zaczyna się wojsko, tam kończy się logika, czy teraz można już mówić o takim zjawisku na PKP, czy to jednak gospodarność i estetyka inaczej.
Nowo-stary peron.
Zawsze myślałem że na przeciwko budynku jest złomowisko, bo jest tylko nie zauważyłem że się kończy a tu jest firma zajmująca sie remontami kolejowymi, mają płot z szyn, wielokrotnie próbowałem tam wejść, ale zawsze jakiś osiłek jak cerber w piekle mnie przeganiał, pracuje u nas młodziak który tu pracował, stwierdził abym porzucił nadzieje, no zobaczymy, może kiedyś.
I ostatnie drobne nic nie znaczące odkrycie, wiedziałem że do złomu dochodzi bocznica, ale że dochodzi aż do samego wjazdu do ulicy Śląskiej to nie wiedziałem, a jednak.
Dziś znalazłem dwie stare cechy na szynach, obie polskie co cieszy podwójnie, ale to w innym miejscu.
Dziękuję za uwagę, jeśli macie uwagi, śmiało, pozwoli to moim opowieściom ewoluować w lepszą stronę.
A jeśli coś Wam się nie spodoba to proszę o sygnał, nie jestem ideałem, zmieniam się cały czas.
Do następnego.
Ależ weekend, trzy dni na torach, a jeszcze się nie kończy.
Proszę bardzo, choć dyskusja powinna toczyć się o czym innym. Nie czytam w twoich myślach, lecz czytam to co wypisujesz. I już nie pierwszy raz machnąłem ręką na twoje sztubackie wtrąty, w tym (podobno niedopuszczalne na forum) polityczne, ale tym razem odezwałem się, ponieważ przeginasz. Przeprowadzona w odpowiedzi na mój post zabawna psychoanaliza mojej osoby była niepotrzebną stratą czasu, ponieważ wyszedłeś od punktu "nic nie wiem" i do niego powróciłeś, ukazując tym samym skalę swoich kompleksów, jednakże ostatnie zdanie twojego wpisu upewniło mnie, że miałem rację i pod warstwą lukru jest zakalec.
Chyba za bardzo czujesz się tutaj jak pączuszek w maśle, skoro twierdzisz, że "nie warto być prawdziwym" jeśli "znajdzie zawsze ktoś kto będzie urażony, zniesmaczony, oburzony". Jeden wpis słusznie krytyczny i już zostałeś ugotowany? A ktoś tu coś bąknął o tolerancji, tylko rykoszetem trafiło mnie. No więc wyobraź sobie kolego, że nie każdy zgadza się ze wszystkimi twoimi wynurzeniami i niektóre z nich mogą "urażać, zniesmaczać i oburzać". Pewnych spraw się nie przegina. Rozumiem, że potrafisz to zrozumieć (i trochę przytemperować swoje wyskoki); jeżeli nie umysłem, to sercem - w ramach "pokładów empatii bez ograniczeń".
PS. Chciałbym wspomnieć (a tobie przypomnieć), że abstrahując od powyższego czytam twoje relacje z przyjemnością, prosiłem cię o powrót na forum jak już chciałeś zrezygnować, a mój wpis należy rozumieć jedynie jako krytykę konstruktywną; niech się ten diament szlifuje.
Za życzenia dziękuję.
Co do temperowania, hm poproś redaktorów gazet , autorów książek aby nie używali np. samogłosek, chciałbyś czytać takie ich reportaże, książki itp.
Jeśli mam się utemperować, to moje pisanie traci sens, równie dobrze mógłbym wstawiać same zdjęcia.
Pragnieniem moim jest abyś zrozumiał o co mi tak naprawdę chodziło w tej mojej pisaninie, o przekazanie pewnych emocji przy okazji pokazywania tego czego większość z Was nie zobaczy z różnych powodów, beznamiętne objaśnianie że tu jest to a tu to jest płytkie, jak widać myliłem się skoro u Ciebie wyzwoliłem takie emocje, pewnie równie negatywne wyzwalam i u innych, szkoda że wcześniej nie było takich sygnałów.
Nie czuję się tu jak "pączuszek" jestem normalny jak każdy kto tu się produkuje, minęły bezpowrotnie czasy gdy Zvolack tuszował moje wyskoki, nawet nie chciałbym aby wróciły, wyrządziły mi więcej szkody niż myślałem, nijak nie rozumiem jak to się ma do mojego stwierdzenia że nie warto być prawdziwym, a czy to nie prawda, jestem taki jaki jestem i budzę Twój sprzeciw, żądasz abym był taki jaki Tobie bym pasował, nie da rady każdy powinien być sobą.
Hej Pawle, dwie osoby z dronem chętne na wycieczkę. Jesteśmy w Łodzi do 02.02.2020 nie mam z Tobą innego kontaktu (nr telefonu gdzieś zgubiłem). Jeśli znajdziesz czas to dzwoń 698 008 800.
Opowieść ta jest wielowątkowa, ale takie jest życie choć chcielibyśmy aby było proste i przyjemne, a zaczęło się poszukiwaniem możliwości dojazdu pociągiem, furmanką , saniami lub innym środkiem lokomocji do Boniewa, ale tę miejscowość na chwilę zostawimy w spokoju, tak do wczesnej wiosny, zajmiemy się ta której nazwa mnie urzekła, dlaczego nie wiem, trudno mówić o obsesji, ale widziałem że muszę tam pojechać, tym bardziej że oglądając okolice na googlach dostrzegłem w ogrodzie słupki z szyn, no i najlepszy powód do odwiedzenia stacji Kaliska Kujawskie.
Trzy godziny w jedną stronę z przesiadką na miejscu następne trzy (co robić na stacji trzy godziny) i znów podróż z przesiadką w Kutnie, sam uważałem pomysł tej wycieczki za dziwny, na wszelki wypadek zadzwoniłem do Piotrka, o dziwo uznał mój pomysł za doskonały i zapalił się do podróży, cóż nam pozostało.
Piotrek wsiada na Widzewie ja dosiadam na Chojnach na Kaliskiej mamy przesiadkę na pociąg do Torunia.
Tym pociągiem przyjechaliśmy na Kaliską.
Tradycyjnie w odwodzie w peronach stoi siódemka tym razem EP07-1017
Spacerujemy a tymczasem podstawia się nasz pociąg EN57-1456
Jesteśmy już w pociągu,do odjazdu jeszcze chwila Piotrek zwraca mi uwagę na coś za oknem,w pierwszej chwili zupełnie nie wiem o co mu chodzi, pokazuje palcem, odwiedzam stację od czasu zainteresowania się kolejami, będzie już ponad dwadzieścia lat, dziesiątki zdjęć, godziny spędzone na peronach i dopiero tego dnia 27.12.2019 dostrzegam przynajmniej trzy docinki płotu odgradzającego tory ze słupkami z szyn wąskotorowych, zgroza ale ze mnie matoł, trzeba wymyślić sposób na obejrzenie tych szyn, z pociągu widzimy przez nie pierwszej czystości okna cechy na niektórych.
Ruszamy a to dopiero początek dziwnych zdarzeń, rozmawiamy sobie, pasażerów niewielu, mijamy Witonię, podchodzi do nas młody człowiek, około dwudziestu kilku lat, długie włosy okularki, zaczyna coś cicho mówić, ja mam znacznie uszkodzony słuch, skupiam się, pyta czy to my publikujemy na forum relacje ze swych wycieczek, chciałbym zobaczyć swoją minę bo Piotrek ma nietęgą, potwierdzamy, zapraszamy aby usiadł, to co powiedział ten młodzieniec, każdy mógłby uważać za wytwór fantazji, konfabulacje starego człowieka, ale mam świadka, Piotrek wszystko słyszał,uczestniczył w tym to nie miraż, prosi nas o to abyśmy nie przestawali publikować swych relacji, bo dla niego i jego kolegów jest to niesamowite źródło wiedzy, poparte materiałem zdjęciowym, nie jest zalogowany na forum, ale czyta nasze opowieści, zatkało mnie nie wiem co powiedzieć, pytam jak się zorientował że to my, czy może zbyt głośno rozmawialiśmy, nie wahał się czy podejść, miał wątpliwości, a poznał mnie po brodzie, no a miałem ją zgolić po nowym roku, nie mogę, takie rzeczy nie dzieją się co dzień, nie chodzi o sławę to mit , popularność to też minie, chodzi o to że komuś to jest potrzebne, teraz Misiek rozumiesz dlaczego jeszcze pomęczycie się z nami, warto to robić, choćby dla tego jednego młodego człowieka, który musi wysiadać bo jedzie do Sierpca ze swoją dziewczyną, życzymy udanych łowów, jeśli to Kolego czytasz napisz na adres pt47@poczta.onet.pl pogadamy może się gdzieś razem wybierzemy, dziwne, niesamowite, nie mogę dojść do siebie.
Mijamy Kutno w milczeniu, Ostrowy, Rutkowice i wysiadamy.
W pociągu trochę się posprzeczałem z Panem konduktorem, o nazwę tej stacji dawniej, nie miałem racji dziś do tego doszedłem, oglądałem mapę połączeń PKP z 2000 roku i tam następną stacją po Rutkowicach jest Wiktorowo, ale tak nie jest w rzeczywistości, jednak polegając na tej mapie można zabrnąć w ślepy zaułek.
A w rozkładzie już są Kalska Kujawskie
Tę nazwę stacja nosi od końca lat osiemdziesiątych, dawniej była to Chodecz i taką pamiętałem z młodzieńczych podróży
Nasz wehikuł odjechał w stronę Torunia, zanim udało nam się zejść z peronu, nowego oczywiście musieliśmy przepuścić jakiś pośpieszny.
Otoczenie dworca zepsute nowoczesnymi wiatami i stojakiem na rowery w miejscu absolutnie nieodpowiednim.
Widok od strony peronów, oraz podjazdu.
Budynek jest dość stary.
Obok rożnego rodzaju zabudowania o charakterze kolejowy, w szopie na drugim zdjęciu, zamkniętej tylko na byle jak założoną kłódkę, nawet nie zamkniętą, miota się jakiś pies, z odgłosów wnioskujemy że to nie ratlerek.
W oknie mniejszej szopy tablica kierunkowa pełniąca rolę szyby.
Obok nazwy stara lampa, ostała się podczas zmian na lepsze.
Dość chłodno ale nie pada i nawet nieśmiało przebija się słonko, idziemy w stronę nastawni.
Opuszczona zamknięta jak by skarby tam jakieś były.
Skrajnik z szyn na których znaleźliśmy cechę z identyfikacją której mamy problemy, ale o tym w stosownym dziale.
Kozioł oporowy obok nastawni.
Idziemy na chwilę w stronę przeciwną do nastawni, kilka płotów z szyn wąskotorowych, kilka z cechami, skaczemy przez rów, zsuwając się ze zbocza do niego, aby obejrzeć każdą z szyn.
Przed przejazdem rampa załadowcza i kilka szyn.
Wysokość zmierzona za pomocą ciotki szczotki wynosi mniej więcej 120 milimetrów.
Kozioł oporowy po drugiej stronie obok nastawni, zabezpieczał tor do rampy.
Za nastawnią ruiny jakichś budynków być może kolejowych.
Ciekawy sposób erozji, znika cegła zaprawa pozostaje.
Od nastawni nieczynnym torem tym pod skrajnikiem idziemy do magazynu.
Rampa magazynowa wzmocniona szyną, wchodzimy do środka, choć pewnie nie wolno.