Cel na dzisiejszy dzień innym był, Tomaszów Mazowiecki, teleportacja do Spały, powrót po torach z odbiciem do Glinnika.
Widzew wstaje ze snu.
Czekam na pociąg do TM, a tym czasem przyjeżdża pociąg z Tomaszowa.
Wreszcie podjeżdża, cud techniki ekspres "Opocznian" SA 135, już na Widzewie jest zatłoczony, kto jechał wie że to maleństwo, tu wsiada około pięćdziesięciu osób, biorąc pod uwagę że połowa osiągnęła już wagę kwalifikująca do oddania na skup, łatwo wyobrazić co się dzieje w tym pudełku.
Ciągle mnie zadziwia absolutny brak higieny u większości osobników zwłaszcza płci męskiej, najtańsze mydło, wcale nie najgorsze w Biedronce kosztuje 99 grosików, a smród może powalić, pięćdziesiąt jeden minut schodzi mi na wkurzaniu, laluni w rurkach ze ściągaczem który to uporczywie próbuje spojrzeć mi w oczy, stosuję jedno z wredniejszych w moim arsenale.
Patrzę na moje podróżne spodnie, zużyły się, kupione na szybko, na Górniaku kto był ten wie, za pięć dych, na jakąś wycieczkę, wytrzymały ponad dziesięć, zużyte, ja tez się już zużyłem, ostatnio dostrzegam że wszystko się niszczy, zdrowie, uczucia, przyjaźnie, wszystko się zużywa, czy tylko śmietnik jest ich przeznaczeniem, szkoda, tak niewiele posiadamy, a i to tracimy w niepojęty dla nas sposób, czasem nawet z naszej winy, czasem bez naszej wiedzy.
Koluszki zmiana czoła, oddech i masowy eksodus, luźniej, mniej śmierdząco, cipka w rurkach ucieka na siedzenie, zmęczył się.
Starzy stoją, młodzi umierają ze zmęczenia.
Jedziemy, ze smutkiem charakterystycznym zacofanemu starcowi, dostrzegam na kolejnych stacyjkach nieodwracalne zmiany, na lepsze oczywiście, szkoda znikną klimatyczne miejsca, powstaną setki takich samych bezdusznych, wyciśniętych z tej samej tubki.
Tomaszów, idę na dworzec autobusowy, mam transport ale za prawie czterdzieści minut, wracam na postój przed dworcem, za dwie dychy Pan mnie zawiezie, po drodze dyskutujemy o stosunkach rządu z obywatelami bez użycia wazeliny, robi się swojsko spiskowo, Pan nie rozumie po co jadę na stację" Panie tylko latem jeżdżą pociągi" no tak ja wiem, to taka terapia, kiwa głową ale nie jest do końca przekonany, żegnamy się jak starzy znajomi, odjeżdża a ja się trochę rozbieram, robi się cieplej.
Idę w stronę końca stacji czyli kozła oporowego, szyny bez cech, choć konstrukcja kozła nitowanego mówi o zaawansowanym wieku.
Widok od kozła na stację.
Hauptbahnhof Spała
I koniec stacji, obok bunkier, ale Panowie błagam bez dywagacji czy to Tobruk czy inne dzieło sztuki fortyfikacyjnej.
A to mi wygląda na podstawę żurawia wodnego.
I dalszy ciąg będzie leśny czyli prawie identyczny, choć tory będą skręcać w różne strony.
Przejazd obok cmentarza.
Tu mała uwaga na cmentarzu są dwie starsze Panie, w przeciwnych jego końcach, rozmawiają ze sobą, czyli drą paszcze a ponieważ pewnie są i trochę przygłuche, niesie się jak przy budowie statków w stoczni.
Kiedyś było zanieczyszczone powietrze, potem dowiedziałem się że może być także zanieczyszczenie światłem, dziś na co dzień doświadczam zanieczyszczania mojej i nie tylko mojej bo wspólnej przestrzeni, dźwiękiem, a w zasadzie krzykiem, motłoch po powstaniu z kolan zatracił umiejętność cichej rozmowy, drą te ryje w każdej sytuacji, i w każdym miejscu, bo mogą, straszne, mimo wewnętrznego sprzeciwu, muszę słuchać wynurzeń wszelakiej natury, od prawnej po problemy z utrzymaniem moczu i kału, oraz ścieku wypływającemu z ust.
Nawet słuchając muzyki na cały regulator, zawsze znajdzie się ktoś kto ja zagłuszy, ciekawe gdyby takiego chwasta wyrwał, czy sąd uniewinnił by mnie po wysłuchaniu moich argumentów.
I zakręcik.
Cały czas kicam i szukam cech, trochę udaje mi się odnaleźć, ale o tym w stosownym czasie miejscu.
Las jest cudowny jesienią, ten jeszcze nie wszedł w fazę przebarwiania liści, ale i tak prawdziwą przyjemność sprawia taki spacer, zwłaszcza że gdzieś kiedyś wyczytałem że ludzie z grupą krwi 0 uwielbiają tę porę roku, coś w tym jest, szkoda tylko ze po ferii barw nadejdzie pora śmierci i zgnilizny.
Na całym odcinku znajduję trzy rodzaje podkładów, drewniane betonowe i betonowo stalowe, tych ostatnich najwięcej jest na początku mojej wędrówki.
Widzew wstaje ze snu.
Czekam na pociąg do TM, a tym czasem przyjeżdża pociąg z Tomaszowa.
Wreszcie podjeżdża, cud techniki ekspres "Opocznian" SA 135, już na Widzewie jest zatłoczony, kto jechał wie że to maleństwo, tu wsiada około pięćdziesięciu osób, biorąc pod uwagę że połowa osiągnęła już wagę kwalifikująca do oddania na skup, łatwo wyobrazić co się dzieje w tym pudełku.
Ciągle mnie zadziwia absolutny brak higieny u większości osobników zwłaszcza płci męskiej, najtańsze mydło, wcale nie najgorsze w Biedronce kosztuje 99 grosików, a smród może powalić, pięćdziesiąt jeden minut schodzi mi na wkurzaniu, laluni w rurkach ze ściągaczem który to uporczywie próbuje spojrzeć mi w oczy, stosuję jedno z wredniejszych w moim arsenale.
Patrzę na moje podróżne spodnie, zużyły się, kupione na szybko, na Górniaku kto był ten wie, za pięć dych, na jakąś wycieczkę, wytrzymały ponad dziesięć, zużyte, ja tez się już zużyłem, ostatnio dostrzegam że wszystko się niszczy, zdrowie, uczucia, przyjaźnie, wszystko się zużywa, czy tylko śmietnik jest ich przeznaczeniem, szkoda, tak niewiele posiadamy, a i to tracimy w niepojęty dla nas sposób, czasem nawet z naszej winy, czasem bez naszej wiedzy.
Koluszki zmiana czoła, oddech i masowy eksodus, luźniej, mniej śmierdząco, cipka w rurkach ucieka na siedzenie, zmęczył się.
Starzy stoją, młodzi umierają ze zmęczenia.
Jedziemy, ze smutkiem charakterystycznym zacofanemu starcowi, dostrzegam na kolejnych stacyjkach nieodwracalne zmiany, na lepsze oczywiście, szkoda znikną klimatyczne miejsca, powstaną setki takich samych bezdusznych, wyciśniętych z tej samej tubki.
Tomaszów, idę na dworzec autobusowy, mam transport ale za prawie czterdzieści minut, wracam na postój przed dworcem, za dwie dychy Pan mnie zawiezie, po drodze dyskutujemy o stosunkach rządu z obywatelami bez użycia wazeliny, robi się swojsko spiskowo, Pan nie rozumie po co jadę na stację" Panie tylko latem jeżdżą pociągi" no tak ja wiem, to taka terapia, kiwa głową ale nie jest do końca przekonany, żegnamy się jak starzy znajomi, odjeżdża a ja się trochę rozbieram, robi się cieplej.
Idę w stronę końca stacji czyli kozła oporowego, szyny bez cech, choć konstrukcja kozła nitowanego mówi o zaawansowanym wieku.
Widok od kozła na stację.
Hauptbahnhof Spała
I koniec stacji, obok bunkier, ale Panowie błagam bez dywagacji czy to Tobruk czy inne dzieło sztuki fortyfikacyjnej.
A to mi wygląda na podstawę żurawia wodnego.
I dalszy ciąg będzie leśny czyli prawie identyczny, choć tory będą skręcać w różne strony.
Przejazd obok cmentarza.
Tu mała uwaga na cmentarzu są dwie starsze Panie, w przeciwnych jego końcach, rozmawiają ze sobą, czyli drą paszcze a ponieważ pewnie są i trochę przygłuche, niesie się jak przy budowie statków w stoczni.
Kiedyś było zanieczyszczone powietrze, potem dowiedziałem się że może być także zanieczyszczenie światłem, dziś na co dzień doświadczam zanieczyszczania mojej i nie tylko mojej bo wspólnej przestrzeni, dźwiękiem, a w zasadzie krzykiem, motłoch po powstaniu z kolan zatracił umiejętność cichej rozmowy, drą te ryje w każdej sytuacji, i w każdym miejscu, bo mogą, straszne, mimo wewnętrznego sprzeciwu, muszę słuchać wynurzeń wszelakiej natury, od prawnej po problemy z utrzymaniem moczu i kału, oraz ścieku wypływającemu z ust.
Nawet słuchając muzyki na cały regulator, zawsze znajdzie się ktoś kto ja zagłuszy, ciekawe gdyby takiego chwasta wyrwał, czy sąd uniewinnił by mnie po wysłuchaniu moich argumentów.
I zakręcik.
Cały czas kicam i szukam cech, trochę udaje mi się odnaleźć, ale o tym w stosownym czasie miejscu.
Las jest cudowny jesienią, ten jeszcze nie wszedł w fazę przebarwiania liści, ale i tak prawdziwą przyjemność sprawia taki spacer, zwłaszcza że gdzieś kiedyś wyczytałem że ludzie z grupą krwi 0 uwielbiają tę porę roku, coś w tym jest, szkoda tylko ze po ferii barw nadejdzie pora śmierci i zgnilizny.
Na całym odcinku znajduję trzy rodzaje podkładów, drewniane betonowe i betonowo stalowe, tych ostatnich najwięcej jest na początku mojej wędrówki.
- 5
- 6
- Pokaż wszystkie