Mały suplement do minionego dnia, gdzieś tam Piotrek usłyszał lub zobaczył , w drodze do Viseu de Sus pociąg, a ponieważ na googlach widział że w miejscowości tej jest stacja, poszliśmy wieczorem ją odnaleźć, szliśmy i śzliśmy, kilkukrotnie widzieliśmy nawet zielone światło semaforów, które zmieniało się na czerwone i znikało (miejscowe taksówki mają takie światełka na kogucie) jakieś zabudowania fabryczne, jakieś tory, o musi być tak tajemnicza stacja, jakiś most, następne zabudowania, minęły prawie trzy godziny i nic, wściekły bylem , tak że mógłbym Piterowi głowę oderwać, ale idę , ale brnę dalej, nic, postanawiamy wrócić, znów spotykamy tory, w zaroślach mojej wysokości, wracamy do domu, dziewczyny się niepokoiły, nie dzwoniły coby nas nie złościć, odpalamy kompa, jasne, stacja jest, a raczej była, bo zdjęcia na googlach są z 2012 roku, rano sorawdzamy wsztstko jest, ale tak zarośnięte że w życiu po ciemku byśmy tego nie znaleźli, ot kolejna przygoda, poszukiwacze że ho ho, kupa śmiechu kolacja i gadanie do północy.