Ruszamy w pogoń, zamiast słów, kilka zdjęć.
Nasze drogi chwilowo się rozeszły, zjeżdżamy na dól drogą obok wiaduktu, na ładownię, a tu BR 241 338-3
Wracamy na ładownię zakładową, i tu niespodzianka, maszynista pociągu który goniliśmy, oznajmia nam że to na razie ostatni kurs, bo coś się w zakładach w punkcie odbioru zepsuło i muszą czekać na naprawę, no mieliśmy szczęście, udało nam się zrobić kilka fotek, a równie dobrze mogliśmy odjechać z przysłowiowym kwitkiem.
Pod zsypem pociąg już załadowany, nasz stoi z boku.
Idziemy za Piotrkiem zerknąć w jaki sposób dostarczany jest tu surowiec, dziwne, przywożą go olbrzymie ciężarówki Caterpilar, wjeżdżają na rampę ziemną i wrzucają do zsypu, skąd taśmociągiem jest transportowany do budynku, co w nim jest prócz silosów, nie wiemy, może kruszarka lub inne niezmiernie pożyteczne urządzenie.
9.05 a do domu daleko, kolejny cel to Falkenberg, gdzie podobno stoją wraki parowozów.
Okazuje się że jest tu muzeum kolejnictwa, ale oczywiście w niedzielę zamknięte, no i "verboten" a łyżka na to "to niemożliwe".
Obok wejścia dziwny tor, 600 mm na zwykłych podkładach, idziemy po nim w stronę stacji.
Pierwsze znalezisko, czy ma tabliczki, niestety już nie, zdjęcia pokryw maźnic tego wagonu są tu:
http://forum.modelarstwo.info/threads/dekle-dekielki-pokrywy.38587/page-2
Szutrówka w krzakach, bez kół czyżby nasi tu byli.