Obejrzeliśmy sobie wagon, i w nagrodę za dzielność przyjechał M62-1685.
Skrajnik i szyny z którego jest wykonany.
G H H 1904
Krupp 1935
Hoesch 1906
Tabliczka, znów mocno przytwierdzona.
Dekiel na studzience, wydawałoby się że współczesny, ale firma z Grudziądza która powstała w 1862 dotrwała do roku 1960 wtedy siedziba firmy została zburzona, czyli jest starsza ode mnie.
Informacja z
http://www.marienburg.pl/viewtopic.php?t=6751
Oby zmiany ominęły ten szczególny w moim i nie tylko życiu, abyśmy znów mogli stac pod wiatą, rozmawiać, i podziwiać przejeżdżające pociągi.
Może tu nie widać dobrze, ale uwierzcie widzieliśmy nowy typ manewrów, tzw Zduńsko-Wolski na dziennych światłach, potem się Pan poprawił.
ET22-1021
Do Dragona przyszła nowa zmiana, pogadaliśmy kilka minut o zawodności i komforcie, same superlatywy, spokojnej służby i w drogę do Gdańska.
I jeszcze jeden "Byk" ET22-1152 , był jeszcze jedne ale ciężko się robi zdjęcie rozmawiając przez telefon, całe szczęście Piter go cyknał.
Ruch jak dla nas imponujący, ileż to razy stało się w Karsznicach kilkadziesiąt minut i nic się nie przywlokło.
Światło już pada, cały dzień pogoda była dynamiczna delikatnie mówiąc, na zakończenie dnia Gabrysia 163 026-8
Stojak na flagi i megafon.
Idziemy na przystanek nie chce nam się iść pieszo, czekamy na autobus, z budynku na przeciwko stacji wychodzi gość w sweterku, twarz znajoma,
A to Sebastian, niewidoczny bohater naszej opowieści, dowiadujemy się o interwencji sokistów, rozmawiamy, gorąco nie jest, przyjeżdża autobus, żegnamy się i w drogę, mościmy się na siedzeniach, po kilku minutach jesteśmy na stacji.
Taką się nie ostanę na zawsze, obraz mój pamiętaj.
Kupujemy bilety, nie wiadomo dlaczego wzbudzamy śmiech u Pani kasjerki, zresztą super kobieta, dostajemy bilet rodzinny, Piotrek namwaia Panią aby pojechała z nami jako nasza mama, Pani się godzi, jakież to szczęście spotykać ludzi pogodnych, w magiczny sposób potrafiących trywialne czynności wykonywać jak magiczne sztuki, mam y jeszcze chwilę idziemy do sklepu po cos do picia, za ladą dostrzegamy Panią w której w zeszłym roku podczas wizyty w ZD, się zakochaliśmy, o dziwo pamięta nas, bo jak już wyszliśmy od Jarka naszego klubowo forumowego kolegi, to już zdrowo mieliśmy w czubie, po tym jak Joanna nas nalewkami częstowała, i tę miłość jej wyznaliśmy, i znów się zrobiło miło, prawie się rozczuliłem, pożegnaliśmy się znów na rok, a przecież nie wiedziałem że niedługo powrócimy na zduńsko-wolskie bocznice, bo to już postanowionym jest.
ŁKA i po chwili na Kaliskiej byli, trzy kroki i jesteśmy w pociągu do Widzewa, a tu niespodzianka, nasza piękna Pani Kierownik, ło no to truskawka na torcie jest prawdziwa, pamięta na, biletów nie sprawdza, pyta jak się udała podróż czy dużo zrobiliśmy zdjęć, widziała w tamta stronę jak wypadałem z pociągu, piękna i mądra, rzadko się spotyka, oglądamy zdjęcia, jest rodzinnie, czuwaj opatrzności nad nią do końca świata, pozdrawiamy ją, daliśmy namiary na forum, może przeczyta, jestem pewny że się jeszcze spotkamy, jetem pewny.
Pora wysiadać, Piotr jedzie dalej, ja wysiadam na Dąbrowie Przemysłowej zwanej Dworcem Łódź Dąbrowa, no niech będzie, zeskakuje z peronu, w miejscu zabronionym, idę na krańcówkę, robię dwa zdjęcia i odjeżdżam w strugach deszczu do domu.