Dziś będzie o mojej najdłuższej w życiu jak dotąd, podróży do Koluszek, poza tym mało i kiepskie zdjęcia dużo pitolenia bez sensu, norma.
Pogoda no niepewna, jak się tu wystroić, ciężka sprawa ale ponieważ powiedziałem że do pierwszych śniegów będę chodził w szortach, no to idę, niestety nie mógł mi towarzyszyć Piotrek bo tez dostał wyrok w kolonii karnej, ino tej jego, cóż każdy dźwiga swój krzyż.
Na Chojnach pusto jak u niektórych w głowach lub portfelu przed wypłatą, idę se powoli bo i co się mam spieszyć, mija mnie chłopak, na oko 15 lat trzyma bukiet kwiatów, spotyka dziewczynę, zwalniam bo czuję że będę świadkiem czegoś wyjątkowego, oboje są inni, wyglądają skromnie ale schludnie, żadnych pieprzonych fryzur na brokuła, żadnych lumpiarskich strojów a la żul z Bronksu lub lalunia z Pepco, on wręcza jej kwiaty, pokaźny bukiet, dostaje buziaka w policzek, widzę w ich oczach bo pod pozorem zawiązania bucika obserwuję ich, widzę w ich oczach prawdziwą miłość i oddanie, rzadki widok, mam ochotę ich uściskać, ech czasie czemu nie możesz być cofniony do roku w którym kochałem podobnie.
11.08 jedziemy powoli ospale, potem jak w szale aż do Widzewa bo tu na nas czeka niemiła sytuacja wcale.
Stoimy i stoimy, konduktor i Pani Kierownik gdzieś dzwonią i miotają się w te i wewte, jakiś agresywny jegomość, policja odmawia przyjazdu bo ma kłopoty kadrowe, dzwonią po SOK mijają minuty, obsługa przeprasza a żarliwi katolicy z całego pociągu pielgrzymują żeby dać wyraz swemu niezadowoleniu, czasem w dość chamski sposób, ja rozumiem jak się mam ograniczone słownictwo, to lepiej nie otwierać ryja i się nie ośmieszać, pyta mnie czy mocna jestem zdenerwowany, odpowiadam zgodnie z prawdą że wcale to co jadę zobaczyć nie ucieknie, poza tym ciągle widzę tych młodych na peronie. Ciekawe jak do awanturnika to jada jak na pogrzeb, a jak idę na Olechów to po chwili już są.
12.28 ruszamy jedziemy słucham ELP jeśli wiecie co to było, i patrzę na swoje ręce, może i jestem inteligentny jak mi się wydaje, może elokwentny jak nie jestem wściekły, ale łapy mam zniszczone jak zwykły robol którym jestem zresztą, patrzę na te rzeki żył i już wiem że niedługo nadejdzie dzień w którym przestanie w nich krążyć krew, ogarnia mnie smutek.
Idę do konduktora do którego dosiadło się dwóch mechaników z Cargo, rozmawiamy jak to kiedyś było nam się wydaje że lepiej, obrabiamy d*** policji, politykom, rodzicom wychuchanych wstrętnych bachorów, Koluszki życzę zdrowia i rozstajemy się jak starzy znajomi, szok w PolRegio mam jako senior
25 procent zniżki no super po prostu.
Tym przyjechałem, a za tym stał "Byk"
SA139-026 i ET22-999
To ten co stał za nim.
A to Pani która coś nosiła i wraca właśnie do nastawni lub w pobliże i obserwuje najpierw z jednej potem z drugiej dziurę w płocie, dobrze że jest mała to może i od spodu ja zobaczyć.
A to pociong.
A to lomokotywa Skoda 181 112- 4
To obrazek z blachy.
To lokomotywa 111Ed-080
To wagon okrągły, według Piotrka jakiś niezwykły lub co najmniej wyjątkowy.
Bo z tego wszystkiego zapomniałem powiedzieć po kiego tu się pojawiłem, w sumie sam nie wiem, ale chyba chciałem sobie pospacerować do byłej wagonowni, to idę.
To bocznica do wagonowni.
Za osiedlem kolejarskim chyba , na którym każdy patrzył na mnie jakbym miał rogi i ogon obok drogi tor w nieomal znakomitej kondycji, jak to się stało że nie został sprywatyzowany.
To tor.
Spory odcinek, gdybym tu mieszkał oczyścił bym go i jeździł drezyną rowerową, gdybym miał taką.
To przejazd.
W śladzie drugiego toru który biegł do częściowo pokazywanej przeze mnie bocznicy do magazynów amunicji lub uzbrojenia w lesie w Regnach zbudowano ścieżkę rowerowo-pieszową.
To ścieżka.
Się idzie po ścieżce trochę po torze jak można, bo drodze z drugiej strony, się szło i wydłubywało gwoździe nielegalnie jakoś tak, infrastrukturę niszcząc.
To tory do wagonowni, upstrzone przez rozmodloną młodzież katolicką potłuczonymi butelkami i prezerwatywami.
Z tych gum które zalegały po drodze moglibyśmy uszyć płaszcze przeciwdeszczowe dla Jarosława i kolegów.
To zielone które zwycięża ze wszystkim.
To cysterna.