Podróży autobusem bałem się z powodu mojej agresji której nie tłumię ostatnio prochami, jeno unikam ludzi, wstecz kilka dni jechałem tramwajem i nasłuchałem się na co umarł "mój monsz" z ust moherowych wojowniczek o lepsza przyszłość, czemu uciska cycki wyfiokowanej laluni biustonosz i czemu nie idzie na zajęcia, a także że 0.7 na łeb to ch.j nie ilość, no i żeby Dima się uspokoił i nie kopał ściany, ia tak sobie jechałem i zrozumiałem zjawisko masowych mordów, tego dnia gdyby nie hamulce resztki ich jakie we mnie tkwią, byłbym gwiazdą kronik kryminalnych, a tu wsiadam po kupieniu słodkiej bułki dla Przemka w autobus i cisza, jedziemy w spokoju, wyciągam mój notes z adresami, i przeglądam mam dużo czasu, jestem przerażony na każdej nieomal kartce jest ktoś kto już odszedł, zrobiło mi się niesłychanie smutno, czemu nie usuwam tych notatek, czemu nie usuwam numerów telefonu, zrozumiałem, oni żyją ciągle ze mną, nigdy tak naprawdę nie pozwolę im umrzeć.
Obserwuję kobietę w wieku około 35 lat, śliczna , trzyma laskę, przesiadam się bliżej, przed jednym z przystanków z trudem się podnosi i idzie niezdarnie do drzwi, zostawiam tobołek i mówię że jej pomogę wysiąść, stajemy zaczynamy procedurę wyjścia, dochodzi do nas kierowca uprzednio opuścił autobus, pomaga nam, jest moim bohaterem, to znak że nie wszyscy są zapatrzeni w siebie i empatia istnieje. Wsiadamy, dziękuję mu, jest odrobinę zawstydzony, jedziemy dalej, jak to mówią małolaty zrobił mi dzień, szkoda mi tej kobiety z pewnością nie stać jej na leczenie za granicą, ale jest pozytyw żadne służby pewnie jej nie wejdą rano do domu.
A dziś na przedświątecznym grobingu, rozmawiałem z Panem który odwiedził sąsiadujący grób i on mi powiedział że trzeba być dobrym człowiekiem wtedy pozostaje się w pamięci, i tego się teraz trzymamy.
Jestem na krańcówce na Janowie chwilę potem podjeżdża Przemo, wsiadam i mkniemy autobaną A 1 w stronę Włocławka bo on jest kolejnym etapem a zarazem pierwszym wąskim w naszej podróży, szkoda że nie ma z nami Piotrka, no ale jeszcze nie umieramy.
Pierwszy postój zwany popasem dla rumaków naszych to stacja Czerniewice, którą być może widzieliście, ale tak jak podróżny z zewnątrz, i taką ja pokażę.
Magazyn dolepiony do budynku dworca i obok chyba szalet, no i w krzakach tajemnicza budowla.
Po drugiej stronie palcu ładunkowego magazyn z daleka i całkiem bliska.
Wiem zdjęcia są ciemne, krzywe itd.itp i że urażają miszczów obiektywu, cóż Bóg tak chciał.
Pokrycie rampy z cegły klinkierowej zdjęcia dla nielicznych tu modelarzy.
Rampy z obu stron obwiedzione szynami, także w płocie jako słupki są szyny ,najczęściej powtarzającą się cechą jest ta.
Ale są i inne.
W międzyczasie nadjechał towarowy pociąg, to co tu zawlokło obleciało skład i podstawiło z drugiej strony, może za daleko dojechali, kto by tam zrozumiał PKP.
I powoli doszliśmy do prawdziwego powodu naszej a miejscu tym obecności.
Dwa plany bocznicy jeden cukrowni Ostrowy na stacji Czerniewice drugi późniejszy cukrowni Glinojeck na stacji Czerniewice, przyznam że trochę mnie to zaskoczyło.
Oba są ze strony
https://myvimu.com/exhibit/54976274-bocznica-cukrownia-ostrowy-stacja-czerniewice
Tu się zaczyna bocznica.
I tak sobie biegnie aż do przejazdu przez ulicę.
Szyny są rude, widać od dawna nie używane.
Za chwile dalszy ciąg.