• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Relacja Moje kolei postrzeganie

OP
OP
Kpt. Nemo

Kpt. Nemo

Łowca cech
Donator forum
Ekspert
Reakcje
20.243 496 29
No już czas, przypomniał mi się stary dowcip, w czasach gdy byłem pacholęciem ledwo wyrosłym ponad stół jeszcze nie istniał, ale zderzymy teraźniejszość z mrocznymi latami komuny, gdy moja Babcia stuprocentowa dewotka, teraz to wiem, wpuszczała do domu katabasa pod nieobecność rodziców pracujących na drugiej a czasem trzeciej zmianie, wystawiając mnie na pośmiewisko ze strony spasionego klechy, wyobraźmy sobie takie chwile, intruz pyta "a Ty się umiesz Pawełku żegnać" wtedy nie byłem w stanie pokonać strachu, dziś znam odpowiedź jakże pasującą do chwili " umiem, do widzenia".

No to pa chłopacy, do 30.04.2023 roku, może.
 

grek

Aktywny użytkownik
Reakcje
506 7 0
No wróci... za pół roku. Często się nie zgadzałem z tym, co pisał, zdarzało mu się przeklinać, obrażać, ale jego relacje były jedyne w swoim rodzaju... Ten styl wypowiedzi, jego wycieczki i eksploracje...
 
OP
OP
Kpt. Nemo

Kpt. Nemo

Łowca cech
Donator forum
Ekspert
Reakcje
20.243 496 29
Pawle , gdzie lecisz? pochwal się . Stawiam na wyspy GB.
Oj Janusz Janusz gdybym Cię w pewien sposób nie lubił to bym pomyślał że pewne radyjko całkiem ci główkę popsuło.

A jednak wyszło na to że to forum bez @Kpt. Nemo nie jest już tym samym miejscem :)
Przesada, jakoś udało Wam się przeżyć.

Trochę tu pusto, co nie?
E tam, dzielnie mnie zastąpiłeś, z prawdziwą przyjemnością czytam i oglądam Twoje relacje, oraz relacje Kolegi Kylograma.

Każdy odcinek moich wynurzeń będzie nosił teraz tytuł, dzisiejszy choć tylko w niewielkim stopniu kolejowy nosi tytuł "Iluzja"


Idąc śladem nieistniejącej już dziś lini łączącej Swarzewo z Krokową, linią dla ciekawych numer 263 , idąc jesienią na progu zimy w czasie krótkiego urlopu, wolnego czasu wydartego obowiązkom i rutynie dnia codziennego, ścieżką rowerową w jej śladzie, dobre choć i to, i nie będzie to o tej już niebyłej linii opowieść, nie nie o tym te słowa, na moście nad drogą, nagle poczułem znajomy zapach, zapach z dzieciństwa, gdy Babcia gotowała w saganie nie w garnku bo takich nie było , były sagany, w tym saganie ziemniaki w łupinach dla kur strawą mającymi być i gdy zdejmowała ten sagan z pieca, a trzeba Wam wiedzieć że piec to był solidnie postawiony, węglowy a raczej częściej drzewny, i pod jego płytą harcował ogień ujarzmiony i szczodrze dokarmiany przez brata Mamy wujka Stacha który w młodości do hufców pracy wcielon przymusem, tamże rozum częściowo postradał, i ten karmił te święte płomienie bo lubił ich widok i zwierzęta kochał z mocą całą i nie pozowolił zrobić krzywdy żadnej istocie, i on ten Wujek Stach wyplatał koszyki i oplatał gąsiory szklane, dodjąc im wytrzymałości i piękna specyficznego i oplatał je jak ramiona ukochanej oplatają swego oblubieńca, a ja nie mam nawet jednego koszyka i męczy mnie i nawet jednego gąsiora i to mnie smuci, choć w przybudówce przy stodole ich pełno stało, i jak umarł to wszystko w niwecz się obróciło, wszystko, rąk jego wytwory być przestały wraz z człowiekiem, smutno mi bo choć się go bałem to wzbudzał we mnie jakąś ciekawość, jakąś fascynację, swoją niedostępnością i ekscentryzmem i ten sagan szmatami za ucha żeliwne trzymając zdjętym zostaje, a w nim aromatyczne ziemniaki, i za zgodą milczącą kradło się te ziemniaki obierało podrzucając w rękach bo gorące były i kładło się na tą rozgrzaną blachę i opiekało ze wszystkich stron, a potem w ustach a potem na języku poezja smaku, prostego nie tak wyrafinowanego jak pokazują i ta z kudłami co wszystkich ruga i ten co na niego mówią szef, i podają skrawki czegoś polane czymś i każą się deltkować i udawać że się jest zadowolonym, a tymczasem kto pamiętać będzie ten smak jak ja tych opiekanych kartofli po ponad pięćdziesięciu latach, no kto zatrzyma w czeluściach mózgu te doznania, a jak już przy smakach minonych jesteśmy to pyzy na dzień drugi zsiniałe jak wędrowcy na Syberii, i pocięte na cztery, lub na osiem i na tłuszczu niezdrowym odsmażone, przyrumienione, a kopytka w ten sposób potraktowane, mmmm niebo w gębie, jak nagroda dla wędrowca strudzonego, na końcu jego podróży prosty posiłek i zdrój z krystalicznie czystą zimną wodą i tak idąc w czasie jakbym się przeniósł, jakbym w innym miejscu się znalazł,jakbym znów we wsi Kaznów był, tej w lubelskim dystrykcie szczenięciem z kartonową walizką i nieodłącznym "jaśkiem" w szmacianej torbie, gnany przez pola w bo iść trzeba do stacji Tarło bo pekaes się jak często to bywało nie zatrzymał się, a do domu wrócić jakoś trzeba więc z tą walizką i mną za rękę szliśmy z mamą w czas gdy dziadek był zajęty, bo jak wolny był od prac to zaprzęgał Baśkę i jechaliśmy pośpiesznie, przystanałem by rozkoszować się wyimaginowanym smakiem, z trwogą by nie zniknął zbyt szybko , ruszyłem jakbym nie był, jakbym nie istniał, potknąłem się, spojrzałem na buty które już swoje przeżyły, które to już z kolei, i tak poszedłem dalej, bo lepiej iść i buty zejść niż czekać na śmierć przed telewizorem, lepiej tak iść niż głowę kłaść na kolana chłodnej Pani, albo na tor pod nadjeżdżający stalowy rydwan. Lepiej iść, się idzie jak by powiedział Janek Pradera, się żyje. I czy ja ten smak narawdę paiętam, i w ten listopadowy dzień go poczułem czy tylko igraszki umysłu i iluzja to była, jak wszystko co nas otacza iluzja którą sobie stwarzamy, długo się zastanawiałem nad tym czy ktoś takiej nie podlega, może są tacy, może sytuacja zmusza ich do pojmowania i postrzegania otoczenia w sposób rzeczywisty, jak dobrze by było się takim stać, czy trzeba upaść, czy być biedakiem, czy jest na to sposób, w naszym świecie gdzie stwarzamy sobie nasz nowy wyidealizowany wizerunek, kogoś potrzebnego, kogoś mądrego, charyzmatycznego, i wymieniać można bez końca, bo każdy ma inny obraz samego siebie, a pewnego dnia to wszystko znika i jesteśmy nikim, bez tożsamości bo ta zniknęła, i co wtedy nikomu nie jesteśmy potrzebni, nie mamy nic do powiedzenia, nie jesteśmy mądrzy, atrakcyjni, pożądani, zostajemy w niebycie, ale natura nie zna pustki, stwarzamy sobie wszystko od nowa, niebaczni na popełnione błędy, nie wyciągamy wniosków, toniemy w iluzji, dość, stanowczo dość, jakby powiedział Nikodem pilarz jeden z bohaterów książki która spowodowała że mój uładzony, monotonny, przewidywalny świat runął jednego dnia by powstać z martwych drugiego już inny, dość stanowczo dość.

Obniżyła mi się tolerancja na ludzi do krytycznego poziomu, ponieważ nie da się ukryć pewnych rzeczy moja ukochana zaproponowała wyjazd nad morze w listopadzie, i było super w pewnych chwilach miałem wrażenie że w miejscowości Dębki jesteśmy tylko my i Pani w sklepie, bajka, nie będę Was zanudzał ani na siłę próbował zainteresować moimi majaczeniami, kilka zdjęć bo jak już jestem to wspomnianą linię trzeba choć pobieżnie zobaczyć, i tu jest ony wiadukt o którym pisał ten który to pisze.

DSC_0441-crop.JPG


Wdrapałem się na górę, hm mam mieszane uczucia z jednej strony dobrze że jest jakiś ślad pamiątka jakaś pozostała z drugiej chciałoby się zobaczyć tor choćby zarośnięty i pójść nim, podstawą szczęścia jest umiejętność radowania się z małych rzeczy, więc jestem zadowolony.

DSC_0442.JPG


Tu biegł tor, ja to wiem, ale ilu tego nie wie.

DSC_0443.JPG


Miałem opory zamieszczając to zdjęcie bo jest nieostre, ostatnio taka schiza tu zapanowała ani ciemnych ani nie ostrych, czy nie wyrzucą czy nie dadzą bana na rok;) ło matulu co to będzie, ale niech tam.

Jest i pomoc dydaktyczna.

DSC_0445-crop.JPG


Wyrywkowo tę linię zbadałem, nie zlikwidują jej więc podczas następnego pobytu w tej okolicy całą trasę pokonam jak przystało na oberżyświata.:p

Swarzewo, zdjęcia mojego ukochanego małego synka z tego roku ze stycznia, jak widać na poły nowoczesne na poły opuszczone.

20230107_084205.jpg


20230107_084140.jpg


20230107_084148-crop.jpg


A tu z semaforka, niestety na mój mail do obu autorów z prośbą o pozwolenie wykorzystania zdjęć nie odpowiedzieli, no ale nie użyję ich do celów komercyjnych jeno by Wam pokazać jak było, tu widać wyraźnie tor do Krokowej i początek ścieżki rowerowej już po jego likwidacji.
Autor Wojciech Koliński 2.09.2005

1125780567.jpg


Autor Artur Bizewski 26.07.2007

1195671257-1.jpg


Autor Paweł Frączek 21.06.2022

1662677165af69c8a2b20e5264afc83991673cc0c2-52616.jpg


Druga stacja od Swarzewa, Starzyński Dwór

DSC_0444-crop.JPG


W tejże miejscowości moją uwagę przykuł pomnik na skrzyżowaniu dróg, nie komentuję, nie krytykuję swoje zdanie mam, a inni a co mnie tam, pomnik zadbany choć kontrowersyjny, świeże kwiaty nie pomazany farbą jak łódzki wujka Karola, ciekawe.

DSC_0448-crop.JPG


DSC_0447.JPG


I do Krokowej a oto i budynek stacyjny i koniec ścieżki rowerowej, od strony peronu.

DSC_0454.JPG


Od strony podjazdu.

DSC_0457.JPG


Po przeciwnej stronie ulicy opuszczone zabudowania z ciekawości zerknąłem przez płot jakaś fabryka, słyszałem takie plotki ze była tam kolejka cegielniana może to była cegielnia lub co innego.

DSC_0458.JPG
 
Ostatnio modyfikowane przez moderatora:
OP
OP
Kpt. Nemo

Kpt. Nemo

Łowca cech
Donator forum
Ekspert
Reakcje
20.243 496 29
I na tym skończyła by się kolejowa część naszego pobytu nad naszym morzem, gdyby nie to ze namiętnie spacerowaliśmy z psiurą po całej okolicy, tu mała dygresja, mała złośliwość, po co wysyłać na konkurs Interwizji jakąś nieznaną miernotę która i tak niczego nie wskóra, ja mam kandydatkę stuprocentową , jest ładna, zgrabna, ubiera się w markowe ciuchy:p i pięknie śpiewa.

DSC_0495.JPG


A jak trzeba to i konkurencję pogoni.

DSC_0306-crop.JPG


I podczas tych spacerów na jednej z posesji w wyludnionej wsi Dębki gdzie nawet po sezonie jest Żabka zamknięta:eek: moja ukochana o zmroku bo lepsze i młodsze oczy ma dostrzegła wagon, cyknąłem fotkę ale z daleka, w nocy rozpętała się nawałnica deszcz wiatr i inne biblijne plagi, ostatniego dnia pobytu na krótki spacer poszliśmy a tu narożnik ogrodzenia działki z desek wykonany powalony przez żywioły został i drogę otworem mi uczynił, no wdrapałem się, wiem prywatna posesja ja to rozumiem, no ale nie skorzystać, wchodzę ostrożnie bo widoczne na zdjęciu białe linie to rozpięte odciągi do min przeciwpiechotnych produkcji rosyjskiej POMZ 2, jakież to szczęście że byłem w LWP i z takimi miałem do czynienia jako że saperem byłem, nie ze mną te numery.

Autorytet w tej materii Monsieur KK tylko mi tyle powiedział że to włoski wagon, dobra i taka wiadomość, uprzedzam pytanie ani numerów ani tabliczki nie było, obejrzałem dokładnie.

DSC_0535.JPG


DSC_0536.JPG


Liście też trochę nienaturalny kolor mają pewnie będzie bura od strażników poprawności.
Super, odpocząłem jak rzadko kiedy.
I pojechaliśmy, a już po chwili zaczął padać śnieg, a tu jeszcze na Wyspę Sobieszewską po rybki wędzone, no zrobiło się uroczo, biało i niebezpiecznie, choć idiotów jak zwykle nie mało po drodze spotkaliśmy, za Toruniem była taka zawieja śnieżna że po autobanie jechaliśmy jak inni 60 kaemów na godzinę, i tu nas dżygit jakiś beemką jak to bywa wyprzedził, głupich podobno nie sieją, ale ktoś ich płodzi.

A tak po chwili wyglądała okolica chwilę po wyruszeniu w drogę.

DSC_0542.JPG


No a teraz jadę do Kolonii Karnej Ldzań, ostatnie miejsce na obchodzenie pewnej rocznicy, ale robię to dla moich dziewczyn, oddam się narodowej schizie grilowania tyle że kiełbaskę mam z pewnego źródła no i nie będę pił tych szczyn które sprzedają jako piwo byle dużo i tanio, chłodzi się wódeczka w lodówce, to se łyknę dla zdrowotności.

Miłego łykendu rodacy.
 
OP
OP
Kpt. Nemo

Kpt. Nemo

Łowca cech
Donator forum
Ekspert
Reakcje
20.243 496 29
Dzisiejszy archiwalny odcinek z dnia 4 kwietnia tego roku nosi tytuł " Wróg czy swój".
Przeczytałem artykuł gdzieś w czeluściach internetu o parowozowni w Gnieźnie, myślę trzeba by pojechać, napisałem do tamtejszego towarzystwa, ale jak to bywa ono mnie olało i nie dało głosu, nic to na tzw. "krzywy ryj" się pojedzie i się napisało do Pana pewnego i on napisał do mnie i się pojechało. Tym Panem jest Piotrek Ch. czołowy łódzki modelarz i globtrotuar.

Część pierwsza Dżarocin.

Mimo iż to nie towar, ale i ten pociąg bladym świtem spotkany jako wróżbę pomyślnej wycieczki przyjąłem, czekając na Chojnach bo Piter jedzie z Widzewa.

DSC_0316.JPG


I pojechaliśmy obserwując jak nowy dzień wstaje nowy dzień, misterium zmartwychwstania po mrocznej mroźnej nocy bo jak z domu wychodziłem to 2 stopnie były raptem.

DSC_0318.JPG


Dzięki sprawnej akcji alkoholizacji, w pustym pociągu droga minęła nam szybko i po chwili w Jarocinie nasi podróżnicy już byli.

DSC_0321.JPG


DSC_0322-crop.JPG


Bo tu prawie półtorej godziny mieliśmy spędzić a oczekiwaniu na dalszy ciąg, i on ten pociąg nas miał zawieźć na miejsce, a po prawej samochodzik w znanych barwach.

DSC_0323.JPG


I chwilę po stacji sobie pochodziliśmy.

DSC_0325-crop.JPG


DSC_0326.JPG


Stary koziołek, bez cech na szynach.

DSC_0327.JPG


Przesuwnica przed warsztatem z ręcznym bardzo starym napędem rosyjskiej produkcji.

DSC_0329.JPG


DSC_0330.JPG


I tu wyszli do nas dwaj Panowie ale nie strażnicy ino pracownicy i z ryjem, co tego dnia jakoś tak się normą stało, ale o tym później, dyskusja ale bez sensu, przecież mają rację, to zamknięty teren kolejowy ino bez tablic, ustępujemy, choć szczerze mówiąc panu który nosił denka od butelek i był zapasiony chciałem walnąć w ten tłusty ryj po tym jak zapytał czy ślepy jestem, ale darowałem my życie czy to doceni, pewnie nie.
Idziemy w stronę parowozowni przez chyba resztki osiedla kolejarskiego po drugiej stronie toru. Kozioł oporowy i płot z szyn czyli przystanek na poszukiwania.

DSC_0332.JPG


Wszystkie znane.

DSC_0335.JPG


DSC_0336.JPG


DSC_0337.JPG


DSC_0340-crop.JPG


DSC_0341.JPG