Witam po raz pierwszy szanownych kolegów,
Od razu ciekawe pytanie: czy waszym zdaniem w polskim taborze pancernym przed wojną W OGÓLE używano płyt ze stali pancernej?... (nie licząc pojedynczych tarcz okopowych). Zaznaczę, że chodzi w zasadzie o tabor pochodzenia polskiego, bo nie wiem, jak wyglądała kwestia z taborem zdobycznym.
Zwykle pisze się tylko ogólnie o "opancerzeniu". Niektórzy autorzy piszą co prawda o blachach pancernych, nawet na podłodze wagonów (np. J. Magnuski w "Śmiałym"), ale zaczynam mieć wrażenie, że może to jednak nie wynika z dokumentów lub badań, tylko ze skrótu myślowego (skoro pociąg "pancerny", to i blacha pancerna). Na pewno kiedy opancerzano pierwsze lokomotywy w 1918-1919 r., w tym typowe serie 73 i 229, stal pancerna była towarem mocno deficytowym i zgadywałbym, że raczej jej nie było w ogóle. Czy w latach 1920-21, kiedy powstawał standardowy tabor, sytuacja się poprawiła?... (Nie wiem prawdę mówiąc, czy Polska miała w tym czasie jakieś huty, które zdolne byłyby do produkcji wysokogatunkowych stali). Czasami czyta się o opancerzeniu blachą kotłową, co jest chyba bliższe prawdy. Szubański w "Polskiej broni pancernej" nawet przy parowozie Ti3 napisał wprost o opancerzeniu blachą kotłową. Podwójne blachy pancerne 12-25 mm na ścianach wagonów to byłaby potęga, być może odporna nawet na 37 mm ppanc. Przez to, zawsze miałem wrażenie, że był "prawdziwy" tabor pancerny polskiej produkcji z lat 1920-21 i przypuszczalne równie dobrze opancerzone lokomotywy z lat wcześniejszych (w kontekście których też pisano o "opancerzeniu"), a reszta to jakieś poślednie mało odporne badziewie z łatwych do przestrzelenia, w zasadzie dekoracyjnych blach kotłowych (wliczając w to lokomotywy pociągów śląskich i "Smoka Kaszubskiego").
Pozdrawiam
Michał