Idziemy dalej przez muzeum i jeszcze kilka zdjęć tego olbrzymiego Texasu. Tu filary hali i zieleń ozdobna znowu dawały się we znaki, ponieważ lokomotywa jest tak ogromna.
Następnie parowóz z XIX wieku zbudowany w Nowej Angli-"Daniel Nason":
Z opisu wynika że jest to jedyny zachowany parowóz w stylu Dutch Wagon-z cylindrami pod dymnicą i pomiędzy ostojnicami; popularny styl przed wojną secesyjną. Chociaż parowoz jest na węgiel, był stylistycznie zmieniony na wygląd palącego drewno, z balonowym kominem i małym tendrem. Trochę w tym opisie nagmatwali, bo nie wiadomo kiedy był przebudowany oryginalnie z drewna na węgiel i z jakim tendrem jeździł;
Dalej autobus na tory, Illinois Terminal, czyli następny potworek z tej kolei dojazdowej tak jak elektrowóz C:
Dalej jeden z zaledwie kilku zachowanych maszyn w stylu "Camel back":
Numer 952 to także jeden z chyba zaledwie dwóch maszyn Delaware Lackawanna & Western. Jest to też jeden z niewielu posiadających palenisko typu Wooten, zaprojektowane specjalnie na spalanie antracytu, oraz jego odpadów. Ciasnawo tam było i niestety ciężko było o dobre zdjęcia, a szkoda. Idziemy dalej i spalinowóz który też pokazałem w "Klimatach", piękny E8 Burlington Route do pociągów "Zephyr" z Chicago do San Francisco;
Na koniec parowóz "Daylight" w mało znanej czarno srebrnej barwie:
Większość fanów kolei amerykańskiej zna sławne pomarańczowo czerwone wersje tej maszyny. Po wyjechaniu z St. Louis kierowałem się w południową czėść stanu Illinois, abym zaliczył ponownie Kentucky i jazdę przez Appallachy w stanie West Virginia. Nie wszystko poszło według planu, ponieważ alternator który zamontowałem w Utah zdefektował w Kentucky pod wieczór, a byłem o jeden zjazd za blisko przed sklepem z częściami. Za tem rano na lawetę:
Cztery mile na następny zjazd z autostrady i czekanie na części. Połaziłem za tem po miasteczku o nazwie która wyleciała z głowy. Były tory i meksykańskie jedzenie. Po ponownej naprawie nie było już kłopotów i późno wieczorem dojechałem do domu.
Uff, zajęło opisanie eskapady z Maja, a jutro wyjeżdżam ponownie na dziki zachód, tym razem stany północno-zachodnie: Montana i szukanie śladów po egzotycznej Milwaukee Road...ale z moimi podróżami, no zobaczymy