Witajcie koledzy.
Zakładam ten wątek aby podzielić się z Wami podróżami które mnie wciągnęły bezgranicznie... Mianowicie AMTRAK
Ale po kolei, od jakiegoś czasu, około 5 lat, jeżdżę w miarę możliwości do USA, ale dopiero w 2017 roku udało mi się zrealizować podróż pociągiem. Wszystko za sprawą zbiegu okoliczności, będąc w Oakland, CA w 2014 udało mi się zrobić fajne zdjęcia pociągowi oczekującemu na odjazd na Jack London Square, rok później wystartowałem z tym zdjęciem w Konkursie zorganizowanym przez linię Amtrak...i...udało się wygrać! Ciężko opisać jaka była moja radość, nagrodą był pobyt w hotelu nad Lake Tahoe, przejazdy pociągami na terenie Kalifornii do i z hotelu. Pozostało porozumieć się co do terminu przyjazdu, bookwać bilet do USA i lecieć na spotkanie przygody. Z racji tego, że trasa nie byłą zbyt długa bo zaczęła się w Sacramento a kończyła w Truckee, dużo nie zobaczyłem ale jednak jak na 1 raz wspaniała przygoda. Niesamowite są te amerykańskie maszyny, ciężko to porównać, wagony piętrowe prawie jak 2 nasze jeden na drugim Lokomotywa masywna, na zdjęciach może się to wydawać "normalne ale jak się stoi koło takiego potwora to aż ciarki idą
Widoki na trasie, mimo że krótka były niesamowite...
I tak oto zaczęła się moja przygoda z Amtrakiem... Trasa przepiękna, czas spędzony nad Lake Tahoe wspaniały. Jednak szybko wszystko się skończyło i pojechałem do znajomych i później do Polski.
Nadszedł rok 2018, wybierałem się znowu na pewien event kulturalny w Nevadzie, była końcówka sierpnia. Udało się sprawnie dolecieć do NYC, potem do Chicago, w końcu do San Francisco gdzie godzinę jazdy od miałem swoją "bazę", po evencie stwierdziłem, że chce czegoś szalonego bardziej...Domyślacie się, dla maniaka kolejowego czy może być coś lepszego niż kolejna podróż? Nie sądzę
A więc po obejrzeniu map, po przeliczeniu wszystkiego, zaplanowaniu...wsiadłem na pokład California Zephyr! Tak, ten słynny skład łączący Kalifornię i Illinois!
Wsiadłem znowu w Sacramento i trasa California-Nevada-Utah-Colorado-Nebraska-Iowa-Illinois do Chicago stała się faktem Powiem Wam, że amerykańskie pociągi są niezwykle komfortowe, wprawdzie miałem najtańsze miejsce na upper level, około 150$ za całą trasę, to jednak na brak miejsca nie narzekałem, mnóstwo miejsca na nogi, z metr ponad, fotele wielkie i wygodne, rozkładane prawie jak łoże, zdecydowanie chyba nie chciałbym się gnieść w kuszetkach, tym bardziej, że następny wagon to obserwatorium z kawiarnią na dole, ten ze szklanym dachem i wielkimi oknami. Zakochałem się dopiero wtedy na dobre, bo trasa do Truckee była krótka A tu koło 3000 mil 46 godzin jak pamiętam...
Wybaczcie jakość zdjęć, po pierwsze pożyczony telefon bo mój się popsuł, po drugie szyby wcale nie są za czyste na tak długiej trasie mimo że ze 2 razy myte były, po 3 pod kątem zrobić zdjęcia składu też nie łatwo nawet na łukach, gdyż krawędzie szyb są przyciemniane, po 4 okna się nie otwierają, jedynie w drzwiach na dole ale nie wiem czy to legalne, udało mi się kilka zdjęć zrobić w Kolorado...
Mijamy Roseville gdzie jest największy chyba w USA yard kolejowy którego jednak nie widzę z głównej linii, mijamy Colfax (ktoś rozpozna co to za auto ten klasyk?)
A więc historia zatoczyła koło i znowu w Truckee. Jednak postoje są dosyć krótkie i tylko w kilku większych miastach jest czas aby wyjść z dworca na małe zakupy czy coś zjeść, choć przyznam, że kuchnia na pokładzie jest bardzo smaczna i w wagonie restauracyjnym można zjeść za całkiem rozsądne pieniądze, spodziewałem się drożyzny ale diner kosztował koło 20$, napoje puszkowane bodaj po 1$, buteleczka wina 5 czy 6$, generalnie normalne ceny jak i na "lądzie"
Docieramy do Reno, NV, postój kilkudziesięcio minutowy, wprawdzie w wagonach nie narzekam na brak miejsca ale zawsze fajnie wyjść pokręcić się dookoła
Part 2 wkrótce.
Pozdrawiam.
Maciej
Zakładam ten wątek aby podzielić się z Wami podróżami które mnie wciągnęły bezgranicznie... Mianowicie AMTRAK
Ale po kolei, od jakiegoś czasu, około 5 lat, jeżdżę w miarę możliwości do USA, ale dopiero w 2017 roku udało mi się zrealizować podróż pociągiem. Wszystko za sprawą zbiegu okoliczności, będąc w Oakland, CA w 2014 udało mi się zrobić fajne zdjęcia pociągowi oczekującemu na odjazd na Jack London Square, rok później wystartowałem z tym zdjęciem w Konkursie zorganizowanym przez linię Amtrak...i...udało się wygrać! Ciężko opisać jaka była moja radość, nagrodą był pobyt w hotelu nad Lake Tahoe, przejazdy pociągami na terenie Kalifornii do i z hotelu. Pozostało porozumieć się co do terminu przyjazdu, bookwać bilet do USA i lecieć na spotkanie przygody. Z racji tego, że trasa nie byłą zbyt długa bo zaczęła się w Sacramento a kończyła w Truckee, dużo nie zobaczyłem ale jednak jak na 1 raz wspaniała przygoda. Niesamowite są te amerykańskie maszyny, ciężko to porównać, wagony piętrowe prawie jak 2 nasze jeden na drugim Lokomotywa masywna, na zdjęciach może się to wydawać "normalne ale jak się stoi koło takiego potwora to aż ciarki idą
Widoki na trasie, mimo że krótka były niesamowite...
I tak oto zaczęła się moja przygoda z Amtrakiem... Trasa przepiękna, czas spędzony nad Lake Tahoe wspaniały. Jednak szybko wszystko się skończyło i pojechałem do znajomych i później do Polski.
Nadszedł rok 2018, wybierałem się znowu na pewien event kulturalny w Nevadzie, była końcówka sierpnia. Udało się sprawnie dolecieć do NYC, potem do Chicago, w końcu do San Francisco gdzie godzinę jazdy od miałem swoją "bazę", po evencie stwierdziłem, że chce czegoś szalonego bardziej...Domyślacie się, dla maniaka kolejowego czy może być coś lepszego niż kolejna podróż? Nie sądzę
A więc po obejrzeniu map, po przeliczeniu wszystkiego, zaplanowaniu...wsiadłem na pokład California Zephyr! Tak, ten słynny skład łączący Kalifornię i Illinois!
Wsiadłem znowu w Sacramento i trasa California-Nevada-Utah-Colorado-Nebraska-Iowa-Illinois do Chicago stała się faktem Powiem Wam, że amerykańskie pociągi są niezwykle komfortowe, wprawdzie miałem najtańsze miejsce na upper level, około 150$ za całą trasę, to jednak na brak miejsca nie narzekałem, mnóstwo miejsca na nogi, z metr ponad, fotele wielkie i wygodne, rozkładane prawie jak łoże, zdecydowanie chyba nie chciałbym się gnieść w kuszetkach, tym bardziej, że następny wagon to obserwatorium z kawiarnią na dole, ten ze szklanym dachem i wielkimi oknami. Zakochałem się dopiero wtedy na dobre, bo trasa do Truckee była krótka A tu koło 3000 mil 46 godzin jak pamiętam...
Wybaczcie jakość zdjęć, po pierwsze pożyczony telefon bo mój się popsuł, po drugie szyby wcale nie są za czyste na tak długiej trasie mimo że ze 2 razy myte były, po 3 pod kątem zrobić zdjęcia składu też nie łatwo nawet na łukach, gdyż krawędzie szyb są przyciemniane, po 4 okna się nie otwierają, jedynie w drzwiach na dole ale nie wiem czy to legalne, udało mi się kilka zdjęć zrobić w Kolorado...
Mijamy Roseville gdzie jest największy chyba w USA yard kolejowy którego jednak nie widzę z głównej linii, mijamy Colfax (ktoś rozpozna co to za auto ten klasyk?)
A więc historia zatoczyła koło i znowu w Truckee. Jednak postoje są dosyć krótkie i tylko w kilku większych miastach jest czas aby wyjść z dworca na małe zakupy czy coś zjeść, choć przyznam, że kuchnia na pokładzie jest bardzo smaczna i w wagonie restauracyjnym można zjeść za całkiem rozsądne pieniądze, spodziewałem się drożyzny ale diner kosztował koło 20$, napoje puszkowane bodaj po 1$, buteleczka wina 5 czy 6$, generalnie normalne ceny jak i na "lądzie"
Docieramy do Reno, NV, postój kilkudziesięcio minutowy, wprawdzie w wagonach nie narzekam na brak miejsca ale zawsze fajnie wyjść pokręcić się dookoła
Part 2 wkrótce.
Pozdrawiam.
Maciej
- 10
- 1
- Pokaż wszystkie