Całe to szukanie i miotanie nie ma sensu, i tak wszystko zniknie, w niwecz się obróci.
Ale się człowiek przyzwyczaił i coś musi robi, bo go potem słoikiem nazwą i miary do dupy przykładać będą.
Jechaliśmy w sobotę z moim synkiem Mercedesem a jakże, takim ze sześć ton ładowności, i przejeżdżając ulica Pomorską wiaduktem nad torami zobaczyłem barierkę z szyn, tyle razy tędy jeździliśmy i dopiero teraz posiadłem szczątki świadomości, otwierającej oczy i zmieniającej spojrzenie.
I trzeba było to sprawdzić, a że kompan z pracy w tę stronę jechał to mnie podrzucił, cobym sobie mógł spokojnie poszukać cudów wszelakich.
I o tej mojej krótkiej wycieczce, i nudnej rzecz będzie.
Współczesne zdjęcie satelitarne, po lewej wiadukt w ciągu ulicy Pomorskiej nad łącznicą Widzew-Zgierz, po prawej przerost megalomanii tzw"kryształowy" wiadukt.
Nazwę swą zawdzięcza tłuczonym butelkom na szczęście podczas nocnych biesiad, odbywających się na tym jakże interesującym obiekcie.
On w całej krasie.
Ciekawy i archaiczny dziś artykuł z prasy z roku 2004.
http://lodz.naszemiasto.pl/archiwum/wiadukt-widmo,358194,art,t,id,tm.html
Po chwili budząc zainteresowanie autochtonów obserwujących mnie w przykucu prawilności, wchodzę na wiadukt, cóż nie jest taki kryształowy, lub ktoś go sprząta.
Dwie jezdnie, ho ho.
Widok starego wiaduktu na Pomorskiej z nowego.
Zdjęcie tegoż tworu z 2009 roku, satelitarne oczywiście, jeszcze nie było potężnych chaszczy, i coś się wokół działo.
Wracam aby zająć się barierką, wnikliwi czytelnicy wiedzą już że niczego nie znalazłem, inaczej nie pisał bym o tym tutaj.
Śliczne wąskotorowe ? szyny, ale na żadnej nie ma cech, a jeśli są to ukryte pod grubą warstwą farby i rdzy, nie pomogła szczotka, może piaskowanie korundem, może.
Cóż nie pierwsza i nie ostatnia porażka, ale czy porażka, Panie Pawle tak żeś się przyzwyczaił że wszędzie chciałbyś szyny z cechami.
Skoro już tu jestem poszukam dawnego zejścia na peron, kiedyś przystanek nie stacja jak to szumnie informują napisy na przystanku autobusowym, był bliżej wiaduktu, na starym zdjęciu na upartego można go zobaczyć.
Idę ulica równoległą do torów, pomyka ŁKA, zresztą tu prawie tylko takie jeżdżą.
Kiedyś ulica była zabezpieczona ślicznymi barierkami, po których zostały tylko słupki.
Zejście na peron, widok od strony torów, oraz z od strony wejścia, w krzakach.
Przyroda wszystko pochłania, jest bezlitosna, gdy nas zabraknie (ludzi znaczy) szybko się upora ze śladami po nas.
Zakaz przechodzenia przez tory, a przy każdym nowym peronie jaki powstał z okazji stworzenia ŁKA, pojawiają się improwizowane schodki, ułatwiające wchodzenie nielegalnie na peron.
Jeszcze jeden widok wiaduktów z poziomu torowiska.
I wracam na Widzew, też pociągiem ŁKA a wraz ze mną jeszcze czterech podróżnych.
I wystarczy tego nudziarstwa.