No to ja jestem chyba z innego świata, bo dla mnie to nowość. No i nasi sąsiedzi z zachodu też chyba o tym nie słyszeli... Pytanie, co znaczy "możliwość
szybkiego zatrzymania auta"? Oczywiście, im większa prędkość, tym dłuższy czas na zatrzymanie, ale czy to znaczy, że mamy jeździć 30 km/h, bo wtedy można stanąć praktycznie w miejscu?
A ciężarówki chyba jeszcze wolniej...
A czy ja pisałem, żeby jeździć 30 km/h ??? Dziwne wnioski. A co do tego „świata”, to serdecznie polecam przeczytać artykuł do jakiego podałem link (przed napisaniem moich słów "cały świat wie"), może przypomnę go także tu
https://moto.pl/MotoPL/7,88389,2718...prawie-najszybciej-na-swiecie-za-granica.html
... z którego wynika, że nasi sąsiedzi zza Odry, są wyjątkiem na skalę światową, a w Polsce mamy 140 km/h na autostradzie, które jest drugą (po rzeczonych Niemczech), najwyższą prędkością dopuszczoną w krajach europejskich, i jedną z najwyższych na świecie. Dziwny jest pytanie "co znaczy "możliwość
szybkiego zatrzymania auta"? skoro słowa jakie napisałem to (i jedno wynika z drugiego)
prędkość ponad 120 km/h nie dają właściwie żadnego rozsądnego czasu na reakcję, na możliwość szybkiego zatrzymania auta, jeżeli coś nieprzewidzianego i nagłego zdarzy się na drodze.
Wyjątkowo niefajnie wybrzmiało też, że mamy jeździć 30 km/h. bo niczego takiego nie sugerowałem (chyba, że w terenie zbudowanym jak są takie, a nie inne warunki do jazdy). Jasno i klarownie napisałem, od czego zależy jazda z daną prędkością (a bardzo często nie zależy od tego, ile jest dozwolone na drodze). Tyle i aż tyle. Uważam, że jak jest dopuszczone 70, 90 czy na ekspresówce np. 120, to powinno się tego przestrzegać, że jest to maksymalna prędkość z jaką możemy się poruszać, co oczywiście nie znaczy, że nie możemy jechać 10-15 km/h wolniej (jak komuś nie pasuje szybsza jazda, z różnych powodów), a nawet 50 km/h wolniej, jak warunki są niesprzyjające.
A skąd w ogóle pomysł, że ograniczenia prędkości na drogach miałyby mieć cokolwiek wspólnego z technicznymi możliwościami samochodów?
A czy to wynika z moich słów ? Naprawdę ? Napisałem coś zupełnie odwrotnego
prędkości regulowane prawem, wynikają nie z osiągów współczesnych aut, ale z niezmiennych (od czasu pierwszych testów i badań z większymi prędkościami, potwierdzanych corocznie, na całym świecie) możliwości organizmu ludzkiego, do podejmowania określonych reakcji i bezpiecznego prowadzenia pojazdu na drodze publicznej.
... a zacytowane moje słowa, odnoszą się do tego, że Kolega
WrocT upomina się o 240 km/h na autostradzie, a więc łączy to z możliwościami technicznymi auta. W Polsce zapewne 50 - 70 % osobówek nie jest w stanie osiągnąć nawet 200 km/h (głównie z powodu wieku i stanu technicznego). Rozumiem, że ich właściciele mieli by zakaz poruszania się po autostradach (gdyby było owe 240 km/h), no bo jak by to mogło być, że ktoś spowalniałby pędzącego 240 km/h... Wracając na moment do niemieckich autostrad, tam całkiem spora grupa kierowców jedzie 120 - 150 km/h (też bywałem w Niemczech), prędkość 130 jest nawet zalecana. Jak więc to skonfrontować z tym, że komuś może przeszkadzać to, że w Polsce przy dopuszczonych 140, ktoś jedzie 110 km/h. ? W Niemczech są o wiele większe różnice w prędkościach poszczególnych uczestników ruchu, jadących autostradą. Rozumiem, że różnica nawet 100 km/h, tam, jest OK, a w Polsce, różnica 30 km/h jest nie fajna.
Jasne, jeźdźmy nawet na autostradach maksimum 90 km/h i będzie super.
Jeszcze parę lat temu dość dużo jeździłem po autostradach w Niemczech, a i teraz zdarza mi się to parę razy w roku i nigdy nigdzie nie czułem się bezpieczniej i pewniej za kierownicą. Za to najgorzej mi się jeździ w Belgii i Holandii (pomijam Skandynawię, bo akurat tam rzadko mam okazję jeździć). Jazda równo 120 km/h, niezależnie od natężenia ruchu i warunków na drodze, jest dla mnie tak nużąca, że tracę koncentrację i chce mi się spać.
Oczywiście, jeżeli ktoś dobrze się czuje przy takiej, czy mniejszej prędkości, to jego sprawa i nikt nikogo nie będzie zmuszał do jazdy szybciej.
A czy Niemcy mają u siebie w terenie zabudowanym dopuszczone 50 km/h. ? Mają. Prędkość na niemieckich autostradach to wyjątek (jak Niemiec chce rozbić się przy 260 km/h, zgodnie z prawem, to jego sprawa *), a nie reguła, obowiązująca na całym świecie. Za 140 km/h na autostradzie w zdecydowanej większości krajów w Europie i na świecie byłby mandat i nie jeden już się na to "złapał" podróżując po Europie, myśląc, że może jechać tyle co w Polsce. Rozumiem też, że jazda równo 140, 160, 150 czy nawet 200 nie jest nużąca, i nie traci się koncentracji podczas takiej jazdy i nie chce się spać ? Moim zdaniem, każda monotonna jazda przez dłuższy czas, niezależnie z jaką prędkością, może spowodować takie objawy. Mi odpowiada jazda płynna i generalnie nie spieszę się z wyprzedzaniem, jak mam przed sobą kilka aut jadących z w miarę stałą prędkością. Natomiast zawsze zastanawiam się co mają w głowie ci, którzy pędzą np. 120 - 140 km/h, na drodze z np. dopuszczonymi 90 km/h, wymijając na trzeciego, zrywając się i hamując, przekraczając często linię ciągłą, ścinając zakręty itd. Co interesujące, w ostateczności i tak zazwyczaj „dochodzę ich” jadąc „swoje”, bo stoją np. w korku przed wjazdem do miasta, a swoją jazdą w żaden sposób nie skracają sobie podróży, a jedynie stwarzają realne niebezpieczeństwo na drodze.
* federalne i regionalne statystyki w Niemczech wykazują, że na niemieckich odcinkach autostrad
z ograniczeniami prędkości na miliard przejechanych kilometrów jest 0,95 wypadków śmiertelnych. W przypadku odcinków
bez ograniczenia prędkości dochodzi do 1,67 śmiertelnych wypadków, czyli
75 procent więcej niż na odcinkach z ograniczeniem prędkości.
https://forsal.pl/motoforsal/aktual...zniki-smiertelnosci-w-krajach-ue-ranking.html
No tu to już Kolega Stanisław mocno przegiął. Czy uważa Kolega, że dopuszczalna prędkość
pociągów wynika, czy może powinna wynikać z przedstawionej wcześniej tezy, że przy prędkości ponad 100 km/h kierujący pojazdem nie jest w stanie zapanować nad pojazdem?
Dziś już na wielu głównych liniach w Polsce standardem jest 160 km/h, a mam nadzieję, że niedługo będzie więcej. Ale wynika to z parametrów linii i ze stanu technicznego torów (w tym wyposażenia w odpowiednie systemy sterowania). Czy Kolega uważa, że tak nie powinno być?
Ponownie zadam pytanie. A czy to wynika z moich słów ? Z jakich ? W tym przykładzie chodzi tylko i wyłącznie o to, że prędkość maksymalna pojazdów szynowych, nie determinuje tego z jaką prędkością maks. poruszają się one po torach (tak jak samochody mające na liczniku np. 250 km/h poruszają się z dopuszczoną na danej drodze prędkością, a nie tą jaką mogą osiągnąć). Przecież wyraźnie napisałem, zdanie wcześniej, że...
O stanie dróg i ich parametrach nie wspomnę (a o tym często zapominają ci, co kończą na drzewie, bo myślą, że ograniczenie do 70 czy 90 km/h jest tylko i wyłącznie głupim wymysłem „urzędasów”).
... czyli dokładnie to, o czym szanowny Administrator wspomniał, przekładając to na kolej
Ale wynika to z parametrów linii i ze stanu technicznego torów (w tym wyposażenia w odpowiednie systemy sterowania).
Tak ścisłe połączenie tego, o czym pisałem kilkanaście zdań wcześniej, że kierujący samochodem przy prędkości ponad 110-120 km/h może nie zapanować nad pojazdem, z ostatnim zdaniem tej części mojej wypowiedzi, przyznam, zdziwiło mnie. Na marginesie, jestem jak najbardziej za kolejami wysokich prędkości, za 160 km/h, ale zadam retoryczne pytanie, ile jest w Polsce linii kolejowych gdzie ciągle obowiązuje 120 km/h, 100 (i to po remoncie, i tak będzie nadal, bo pewnych rzeczy się nie przeskoczy), czy nawet 90 i jeszcze mniej. A przykład 140 km/h jest tylko przykładem (może ta prędkość przyszła mi do głowy, bo tyle jest dopuszczone na autostradzie).
PS. Ale problemów kolegi @WrocT też nie rozumiem...
A ja staram się je zrozumieć (nie pierwszy już raz), temu napisałem to co napisałem, zadając m.in. pytania Koledze
WrocT. To czy przeczyta mój wpis, czy nie, czy rozważy to, czy tamto, czy odpowie, czy nie, to jego sprawa. Uważam jednak, że zawsze warto napisać coś, co może wpłynąć na kogoś, aby bezpieczniej poruszał się na drodze (chyba, że ktoś jest "na nie" i nie zgadza się z tym, że bezpieczeństwo na drodze zależy od tego, o czym pisałem). I nie chodzi tu dosłownie o Kolegę
WrocT (co zaznaczyłem na końcu swojej poprzedniej wypowiedzi, pisząc, że może jeździ bardzo bezpiecznie), ale o wszystkich, którzy w przyszłości mogą przeczytać tę dyskusję, prowadzoną tu, na Forum, a mogą nimi być np. ludzie młodzi, dopiero kształtujący swoje nawyki za kierownicą (co zawsze mam gdzieś w tyle głowy, może niepotrzebnie, może naiwnie).