A może jednak warto się czasem zastanowić, dlaczego tak powszechnie ograniczenia prędkości są ignorowane? Moim zdaniem jedną z ważnych przyczyn jest fakt, że znaki ograniczenia są bardzo często ustawiane bez większego sensu i powodu. Skutkiem tego jest to, że kierowcy przestają na nie reagować nie tylko tam, gdzie ograniczenie jest bezsensowne, ale również w miejscach rzeczywiście niebezpiecznych. Takim przykładem bzdurnych oznakowań są ograniczenia do 110 albo 100 km/h na odcinkach dróg ekspresowych w miejscach, gdzie zakręty lub wzniesienia minimalnie ograniczają widoczność, ale nie na tyle, żeby nie dało się bezpiecznie przejechać z dopuszczalną na ekspresówkach prędkością 120 km/h, a nawet sporo większą (choć już niedozwoloną). Takich przykładów jest niestety znacznie więcej...
.a później w komunikatach o wypadkach mamy "... prędkość niedostosowana do warunków atmosferycznych / na drodze*..." Pozdr,... ps. czasem jeszcze trzeba uwzględnić warunki geologiczne podłoża drogi - większa prędkość=> większe drgania => osiadanie drogi powodujące pogorszenie stanu nawierzchni ( ale o tym, mało kto myśli). *) niepotrzebne skreślić...
Często uwzględniona jest też szczegółowa geometria zakrętów czy wzniesień, a nawet parametr taki jak położenie w terenie, bo wystarczy np. niewielki ciek wodny / staw leżący obok drogi (którego możemy nawet nie dostrzec), który może powodować w danym miejscu większe oblodzenie zimą i wilgotność nawierzchni latem. Taki niewielki zakręt, gdzie może nawet nie być jakiegokolwiek ograniczenia widocznośc
i, może spowodować np. wyrzucenie auta na przeciwległy pas przy większej prędkości, np. 120 km/h, a przy mniejszej, np. 100 km/h, siły działające na samochód są już zupełnie inne i mogą nie powodować tego typu zagrożenia. Oczywiście, ktoś może mieć nowe czy góra kilkuletnie auto, z super oponami i udogodnieniami technicznymi zapewniającymi łatwość prowadzenia i idealną przyczepność do drogi, wówczas taki "zakręcik" czy "wzniesienie" pokonuje bez problemów nawet ze znacznie przekroczoną, dozwoloną prędkością, ale ktoś inny może mieć 25-letniego Passata, z nieco łysawymi oponami, i ten ktoś, jak na ekspresówce dopuszczone jest 120 km/h, to jedzie tyle, pomimo, że auto trzęsie się i niemal "odlatuje" *]. Może jakby tak nie było ograniczenia do 100 km/h, to ten ktoś w wielu przypadkach dalej jechałby 120 km/h, stwarzając realne zagrożenie nawet na wydawałoby się teoretycznie bezpiecznym zakręcie. Oczywiście nie piszę tu o notorycznie łamiących przepisy drogowe, którzy mają w d... wszelkie ograniczenia i zakazy, a którzy są głównymi sprawcami wypadków drogowych **] .
Mądrzejsi ode mnie projektują i budują drogi, stawiają znaki, badają natężenie ruchu, dopuszczone prędkości, wpływ różnych innych czynników, w tym na stan asfaltu i tego co jest pod nim, przez co nie kontempluję tego, że coś jest bez sensu czy bzdurne, kiedy nie mam zielonego pojęcia dlaczego akurat jest tak, a nie inaczej. Do głowy mi też nie przychodzi, aby myśleć, że te wszystkie nakazy i zakazy to celowe działania aby łoić ze mnie "podatki", czy bezmyślne ograniczanie mnie w moich umiejętnościach kierowania pojazdem itp. itd., bo wiem, że wszystko sprowadza się do tego aby było bezpieczniej na drogach, a chyba wszystkim nam powinno na tym zależeć. Łatwo jest forować opinie, nie poparte tak naprawdę specjalistyczną wiedzą np z budowy dróg. Oczywiście można dyskutować o wszystkim, także o sensie / nie sensie stawiania znaków drogowych, w danym miejscu, ale uważam, że końcowe rozważania, powinny sprowadzać się do tego, czy coś zapewnia większe bezpieczeństwo na drodze czy nie, oczywiście wszystkim uczestnikom ruchu drogowego, a nie tylko mi i mojemu indywidualnemu postrzeganiu tego tematu. Uważam, że ograniczenia prędkości na zakrętach służą ogólnie pojętej poprawie bezpieczeństwa. Nie widzę żadnego problemu aby zwolnić do 110 czy 100 na ekspresówce. Na marginesie, takie wymuszone znakiem zwolnienie "przełamuje" też monotonię jazdy, co pozytywnie wpływa zwłaszcza na tych, dla których jazda z jednostajną prędkością, przez dłuższy czas, niekorzystnie wpływa na stan psychofizyczny (znużenie, senność itd.), i ktoś już chyba o tym wspominał wcześniej.
Może warto się też czasem zastanowić, co powoduje u mnie zachowania (u mnie, a nie doszukiwanie się przyczyn wszędzie dookoła), które mogą stwarzać niebezpieczeństwo dla innych (i dla mnie samego, aktualny przykład z Seatem i kombajnem jest aż nad to jaskrawy) i co leży u podstaw tego, że jestem skłonny do łamania przepisów, nie przestrzegając choćby wspomnianych wyżej ograniczeń prędkości czy znaków stopu. Tylko proszę nie pisać, że powodem jest "że, znaki ustawiane są bez powodów czy większego sensu, a niektóre przepisy są bzdurne", bo to tylko indywidualne postrzeganie tego, co inni mogą postrzegać w zupełnie inny sposób. To jest też "uproszczone" i "najłatwiejsze" wytłumaczenie tego, że robię na drodze to co robię, także (a może przede wszystkim) przed samym sobą... Niestety ciągle dominuje stereotypowe myślenie, że "to złe" spotyka tylko innych, nie mnie i moją rodzinę, że to inni mają wypadki śmiertelne, zostają kalekami, a ja jestem nieśmiertelny, ciągle zdrowy i nic mi się nie stanie bo jestem wieczny...
[*] Średni wiek zarejestrowanego w Polsce auta osobowego wg danych z marca 2024 to ponad... 21,5 lat i jest jednym z najwyższych w UE
https://www.money.pl/gospodarka/prz...nia-wieku-idzie-w-gore-7008255431125888a.html
[**] Statystyka wypadków na polskich drogach za 2023 mówi, że niedostosowanie prędkości do warunków ruchu drogowego jest w 22,1% przyczyną wypadków powodowanych przez kierujących
https://mubi.pl/poradniki/przyczyny-i-sprawcy-wypadkow-w-polsce/