No i doczekałem się! Pierwsze wrażenia były
tu, teraz trochę więcej szczegółów. O oryginale i modelu Lima w zwykłym malowaniu, choć ze znakiem TEE, pisałem już wcześniej, na
stronie 4 tego wątku. Na model wersji specjalnie przeznaczonej do pociągów TEE musiałem poczekać prawie 5 lat, ale wreszcie się udało. To w zasadzie ostatni model lokomotywy do mojej kolekcji TEE. Jak już kiedyś pisałem, postanowiłem zgromadzić modele wszystkich lokomotyw przeznaczonych i w jakiś sposób specjalnie dostosowanych (choćby tylko malowaniem czy oznaczeniami) do prowadzenia pociągów TEE, ale nie mam ambicji zebrania kolekcji modeli wszystkich możliwych typów (serii) lokomotyw, jakie kiedykolwiek z tymi pociągami jeździły, jeżeli te maszyny nie były w jakiś sposób szczególnie wyróżnione. I właśnie dlatego zakup modelu elektrowozu Re 4/4 I SBB w malowaniu TEE uznałem za zakończenie mojej kolekcji lokomotyw TEE. Jak wcześniej pisałem, modele tej lokomotywy w tym malowaniu wypuścił jak do tej pory firmy Lima, HAG i Trix, ale nie udało mi się kupić żadnego z nich. Dlatego też bardzo ucieszyłem się z zapowiedzi wydania takiego modelu przez Piko, a po blisko roku model trafił wreszcie do mojej kolekcji.
Model Re 4/4 I w wersji TEE został wydany przez Piko w ramach specjalnej serii wyłącznie na rynek szwajcarski. Jednak ta wyłączność jest chyba trochę umowna, bo model kupiłem w sklepie niemieckim. Nie wiem, jak to działa, być może sklep spoza Szwajcarii nie może takiego modelu zamówić bezpośrednio u producenta, a musi go sprowadzić za pośrednictwem importera szwajcarskiego - to tłumaczyłoby stosunkowo wysoką cenę w porównaniu z podobnymi modelami innych lokomotyw. Ja zdecydowałem się na wersję analogową, model ma numer katalogowy 96883. Model prezentuje się bardzo dobrze, ale trudno powiedzieć, żeby w jakiś szczególny sposób zaskoczył mnie wyjątkową jakością - jest to po prostu bardzo porządnie wykonany model dość w sumie prostego w budowie elektrowozu.
Model przedstawia wersję przeznaczoną do ruchu zarówno w Szwajcarii, jak i w Niemczech i dlatego jest wyposażony w dwa różne pantografy: wąski (1450 mm) na sieć SBB i szeroki (1950 mm) na DB. W wersji cyfrowej model ma możliwość wyświetlenia kilku sygnałów SBB oraz niezależnego włączenia oświetlenia kabin maszynisty i oświetlenia wnętrza (domyślam się, że chodzi o przedział maszynowy). Niestety, nie mam na razie odpowiedniego dekodera, więc nie mogę tego sprawdzić - w analogu model ma włączone z przodu trzy białe światła, a z tyłu - jedno białe, po prawej stronie (patrząc w kierunku jazdy, czyli od tyłu) na dole.
Tak model się prezentuje na moim "torze próbnym":
Dużą zaletą modelu jest bardzo wyraźne i czytelne oznakowanie:
Nawet wszystkie napisy na tabliczce firmowej dają się bez problemu odczytać:
I tu komentarz w sprawie "cieni": jak widać na zdjęciu, rzeczywiście producent zastosował mały trik z namalowanym "cieniem", mającym sprawić wrażenie przestrzenności numeru lokomotywy. Jest to jednak wykonane bardzo delikatnie i robi naprawdę dobre wrażenie wypukłości, chociaż same cyfry są płaskie. Jednak zarówno oznaczenia zarządu SBB CFF, jak i logo kolei na czołowych ścianach są wykonane jako przestrzenne i pokryte srebrną farbą. Nie wiem, czy oznaczenia są osobno naniesione, czy jest to część odlewu pudła, ale efekt jest bardzo dobry. Można tylko żałować, że w podobny sposób nie wykonano oznaczeń PKP i numeru lokomotywy na modelach naszych EU07, SP45 czy SU46. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że jako wypukłe są wykonane tylko oznaczenia, które zawsze są takie same, niezależnie od numeru lokomotywy.
A tak prezentuje się model po zdjęciu obudowy, czego dokonuje się przez odkręcenie dwóch wkrętów od spodu i podniesieniu całej budy. Nie ma potrzeby demontowania jakichkolwiek elementów modelu.
Coś mówiłem o porządnym wykonaniu modelu? No to popatrzcie na pierwsze, drugie i czwarte zdjęcie: lewy pantograf wyraźnie leci na czoło lokomotywy. Po zdjęciu budy zajrzałem od spodu dachu i po lekkim poluzowaniu wkrętu mocującego pantograf ustawiłem go we właściwym położeniu i dokręciłem wkręt. Efekt jest od razu widoczny:
Niestety, ani na dachu, ani w podstawie pantografu nie ma żadnych elementów ustalających prawidłowe położenie, nawet po dokręceniu jedynego wkrętu, mocującego pantograf, jest możliwe jego przekrzywienie (oczywiście taka operacja grozi zerwaniem mocowania i uszkodzeniem pantografu). Po poluzowaniu wkrętu trzeba jak najbardziej precyzyjnie ustawić pantograf w prawidłowej pozycji i utrzymując go tak, dokręcić wkręt - nic dziwnego, że przy montażu w fabryce nie zawsze wychodzi to prosto.
Po ponownym założeniu obudowy model wylądował na swoim miejscu w gablocie i już prowadzi mój skład "Rheingolda":