Teraz lepiej to wygląda. Przestaję czepiać się listków, bo widzę, że nie są złe, ale w zamian doczepię się malowania pnia i gałęzi: po pierwsze błyszczące, po drugie jasnobrązowe. Ja też zaczynałem od takiego koloru, ale wtedy była czarna noc komunizmu i człowiek malował tym, co znalazł (farba olejna orzech jasny :twisted: ). Pnie, może z wyjątkiem sosny, niewiele mają wspólnego z brązem, prawidłowy kolor jest raczej brudnoszary, z lekkim nalotem zieleni od północy. I koniecznie mat, najlepiej domieszać do farby jakiegoś pyłu, który będzie udawał chropowatość kory.
A poza tym, jak na pierwsze drzewko, jest dobrze. Nie niszczyć, zostawić na pamiątkę, w przyszłości posadzi się w zagajniku i będzie git.
A poza tym, jak na pierwsze drzewko, jest dobrze. Nie niszczyć, zostawić na pamiątkę, w przyszłości posadzi się w zagajniku i będzie git.