Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Naprawdę Kolega nie rozumie kontekstu? Skoro Roco podaje inny promień, a Koledze z pomiarów wychodzi inna wartość, to chyba takie pytanie nasuwa się samo. Druga możliwość to niedokładność pomiaru wynikająca z trudności w ustaleniu środka okręgu, czy niedokładnego ułożenia łuku.
Tylko kolega @qwertas podał luk o innym numerze katalogowym. Nie wiem, czy jest możliwe, by Roco produkując luki R2 różnych srandardów (Standard i Line) robiło różne promienie tych łuków. Z resztą nieważne. Różnica nie jest znacząca, a dyskusja nie na temat wątku. Podałem na jakim torze mój Pm2 radzi sobie bez problemu i aspekt pomiaru z geodezyjną dokładnością jest pomijalny.
Przejrzałem całą dyskusję i nie znalazłem by ktoś napisał że próbował przejechać tą lokomotywą R1. Mam 2 wbudowane łuki R1 w dwóch różnych miejscach przy BWL i BWR od PIKO. Może ktoś z was napisać czy się zawsze wykoleja czy może jeden R1 da radę przejechać. Poproszę krótki opis z testu jazdy przez R1 jeśli ktoś z was próbował.
Dzisiaj zrobiłem test. Parowóz pokonywał łuki bez najmniejszych zastrzeżeń. Zarówno w lewo jak i w prawo, przy niskich jak i dużych prędkościach. W sumie to nawet byłem tym bardzo zaskoczony.
Dla potrzeb testu ułożyłem cztery łuki R1 Piko jeden za drugim i po kawałku prostej z obu stron dla możliwości rozpędzenia.
U mnie natomiast na Fleischmann'ach R1 (r=356,5 dane Fleischmann) lokomotywa się nie wykoleja, ale wchodzi z toru prostego na łuk na dwóch zewnętrznych kołach wózka tocznego nie zależnie czy skręt w lewo czy w prawo. Dzieje się tak tylko przy jeździe do przodu. Przy jeździe w to nie występuje. Co więcej prz przejechaniu jednego toru koła wewnętrzne opadają na szynę i dalej po łuku jazda odbywa się bez problemów.
Nie do wiary... Wy naprawdę wałkujecie problem, czy model pokonuje łuki R1, czy też nie? To jakieś kółko wzajemnej adoracji miłośników ciuchci a`la zestawy startowe PIKO z NRD?
Mam pytanie: czy ktoś próbował już instalować w modelu Pm2-21 Piko dekoder ESU LokSound? Jeżeli tak, to jak rozwiązał problem głośnika? Głośnik ESU ("kostka cukru") nie mieści się w przewidzianym na głośnik Piko miejscu. Pomijam już sprawę połączenia głośnika z wykorzystaniem kontaktów w modelu, bo głośnik ESU ma inaczej rozmieszczone blaszki stykowe. Ale głośnik ESU mieści się tylko z pokrywą komory rezonansowej, bez nawet jednej wstawki, powiększającej objętość komory rezonansowej i w takim układzie brzmi bardzo kiepsko. Każda podpowiedź i sugestia będzie mile widziana.
Ja bym zastosował oryginalny głośnik Piko i zobaczył jaki będzie efekt.
Mam tak np w TKt1 (dekoder Zimo MS450 i właśnie głośnik Piko) i ET21 (dekoder ESU5 i głośnik Piko), i wszystko pięknie działa
Głośniczek PIKO to jedyne rozsądne rozwiązanie dla Pm2, jednakże jest trochę drogi. Szukając zamiennika natknąłem się na tę ofertę na eBay-u. Zabudowałem go w swojej Pm2 i jestem zadowolony.
Czy ja wiem? Głośnik Piko na stronie producenta ma cenę 11 euro, czyli ok 50 zł. Ten na eBay kosztuje 5 euro + 3,70 za przesyłkę, co daje razem prawie 9 euro - różnica nie jest porażająca. Ale dalej szukam rozwiązania z zastosowaniem oryginalnego głośnika ESU.
No to zapłacił Kolega mniej, niż jest podane w ogłoszeniu na eBay. Oczywiście, im więcej się kupi, tym mniej wychodzi za jedną sztukę, bo przesyłka się rozkłada (a przy dużej liczbie może być gratis), ale gdy głośnik kupię w polskim sklepie, to za przesyłkę nie płacę, jeżeli odbieram sam w sklepie. Potrzebuję tylko jednego głośnika, więc różnica wychodzi dla mnie akceptowalna.
Autor wpisu tego nie podał, ale musi to być przeróbka (tzw. konwersja) z fabrycznego modelu parowozu BR 03, sądzę, że z modelu Trixa. Ale określenie "w miarę dobrze" jest tu na miejscu: o ile kocioł rzeczywiście jest dobrze zrobiony, to jednak podwozie odpowiada nowszej wersji parowozu BR 03, tu model Piko jest prawidłowy - proszę zwrócić uwagę na hamulce osi wiązanych. Mam też wrażenie, że w tej konwersji koła przedniego wózka są większe, co też odpowiada nowszej wersji parowozu. Na PKP też takie były, ale akurat Pm-21 miał podwozie starszej wersji, z małymi kołami przedniego wózka.
Z trochę innej beczki: na stronie 4 niniejszego wątku jest porównanie modelu PIKO do innego "w miarę dobrze zrobionego" modelu. Co to za model? Zobacz załącznik 1035518
Niestety, nie ma dobrej bazy na Pm2-32 czy 34, a ogólnie biorąc na wszystkie Pm2, które pochodziły z BR 03 ostatniej serii produkcyjnej (od numeru 163 do końca). Na pewno nie może to być model Fleischmanna, a model Trixa, o którym wcześniej była mowa, też nie jest do końca prawidłowy.
Zamontowałem w swojej Pm2-21 oświetlenie serwisowe. Podziękowania dla kolegi @Marqus za wykonanie dla mnie zestawu LED-ów na cieniutkich drucikach - ja sam nie umiem lutować tak drobnych elementów, jak diody smd. Zestawy zostały wykonane według takiego schematu, może komuś się przyda:
Poszedłem na skróty i przykleiłem same LED-y do pomostu. Przewody są ułożone trochę byle jak, ale lepiej nie umiałem, a nie chciałem tylko w tym celu całkowicie rozbierać modelu. Zdjąłem tylko kocioł z budką, żeby mieć dostęp punktów lutowniczych na płytce, a przy okazji zamontować dekoder. Żeby zrobić to bardziej "profesjonalnie", trzeba byłoby wymontować pomosty. Ale jak dla mnie, tak, jak zrobiłem jest OK. Dzięki temu, że zastosowane są druciki, a nie linka, przewody nawet nieprzyklejone trzymają się z grubsza na swoim miejscu. Może spróbuję jeszcze podmalować te druciki na czerwono. Jakoś nie pomyślałem o zrobieniu zdjęć przed montażem, ale po przyklejeniu od spodu do pomostu wygląda to tak:
Trochę problemu miałem z przeprowadzeniem przewodów spod pomostu do punktów lutowniczych. Wykorzystałem w tym celu szczeliny między elementami montażowymi modelu tak, żeby po założeniu budki jej ścianki nie przyciskały przewodów.
Z wcześniejszej dyskusji wynika, że w obwodzie tego oświetlenia są już fabrycznie zamontowane rezystory, więc zaryzykowałem i na próbę podłączyłem dwa zwykłe LED-y i włączyłem światło. Diody zaświeciły i nie spaliły się, więc uznałem, że rezystory są i nie trzeba już ich dodawać w nowym obwodzie. Efekt końcowy wygląda tak:
W rzeczywistości światło nie jest aż tak mocne, w dekoderze zmniejszyłem intensywność światła. Zdjęcia przekłamują, bo aparat uśrednia jasność zdjęć. Przy okazji zmniejszyłem też jasność oświetlenia wnętrza budki, a także czerwonych świateł końca pociągu. Jednocześnie założyłem w modelu dekoder LokSound 5. Zdecydowałem się w końcu na zastosowanie głośnika Piko. Efekt jest rzeczywiście bardzo dobry, dekoder ESU dobrze współpracuje z głośnikiem Piko. Głośnik Piko ma impedancję 6 Ω, a dekodery ESU dopuszczają impedancję między 4 a 16 Ω. Dodatkową zaletą jest to, że nie są konieczne przewody między dekoderem a głośnikiem - fabrycznie wykonane są połączenia między gniazdem dekodera a miejscem na głośnik, który ma odpowiednie blaszki stykowe. Niestety, głośnik ESU ma inny kształt i odwrotne położenie styków, więc nie pasuje do gniazda w modelu Piko. Swoją drogą wydaje się, że takie rzeczy też mogłyby zostać unormowane, podobnie, jak gniazda dekoderów.
Przed montażem, po zamaskowaniu LED, można byłoby pomalować farbą w sprayu. Teraz będzie ciężko. Malowanie drucików pędzelkiem nie da takiego samego efektu. Ale spróbować zawsze warto.
To się tylko łatwo mówi, ale już za późno na takie operacje. Po pierwsze, musiałbym znowu otworzyć model (zdjąć kocioł z budką), po drugie oprócz odklejenia LED-ów trzeba byłoby odlutować przewody od płytki elektronicznej modelu, a po trzecie zwyczajnie mi się już nie chce. LED-y były klejone zwykłym klejem modelarskim do plastiku, ale to jest dość uciążliwe, bo każdą diodę trzeba dość długo przyciskać do pomostu, żeby klej choć wstępnie złapał. Nie mam pojęcia, jak by się to zachowało przy próbie oderwania, mam nadzieję, że gdyby było to kiedyś konieczne, to przynajmniej pomosty nie będą za bardzo uszkodzone, ale co do samych LED-ów to mam duże wątpliwości. Faktycznie, powinienem był zrobić to przed montażem, ale byłem niecierpliwy i chciałem jak najszybciej zobaczyć efekt. Jakoś przeżyję nawet niepomalowane druciki, jeżeli nie uda się tego zrobić pędzelkiem na gotowym modelu.
Przed montażem, po zamaskowaniu LED, można byłoby pomalować farbą w sprayu. Teraz będzie ciężko. Malowanie drucików pędzelkiem nie da takiego samego efektu. Ale spróbować zawsze warto.
Ja zalecałbym jednak rozmontować i dopiero później malować. W stanie zmontowanym druciki może i się uda pomalować, ale uniknięcie pomalowania kliku innych elementów modelu jest wg mnie bardzo trudne.
To się tylko łatwo mówi, ale już za późno na takie operacje. Po pierwsze, musiałbym znowu otworzyć model (zdjąć kocioł z budką), po drugie oprócz odklejenia LED-ów trzeba byłoby odlutować przewody od płytki elektronicznej modelu, a po trzecie zwyczajnie mi się już nie chce. LED-y były klejone zwykłym klejem modelarskim do plastiku, ale to jest dość uciążliwe, bo każdą diodę trzeba dość długo przyciskać do pomostu, żeby klej choć wstępnie złapał. Nie mam pojęcia, jak by się to zachowało przy próbie oderwania, mam nadzieję, że gdyby było to kiedyś konieczne, to przynajmniej pomosty nie będą za bardzo uszkodzone, ale co do samych LED-ów to mam duże wątpliwości. Faktycznie, powinienem był zrobić to przed montażem, ale byłem niecierpliwy i chciałem jak najszybciej zobaczyć efekt. Jakoś przeżyję nawet niepomalowane druciki, jeżeli nie uda się tego zrobić pędzelkiem na gotowym modelu.
Rozumiem że ponowne rozmontowanie do malowania, to jest dodatkowa praca, ale jak pomalujesz nie to co chciałeś to poziom irytacji wzrośnie. I zawsze w pamięci pozostanie że coś jest nie tak. To już chyba lepiej nic nie robić i zostawić tak jak jest.
Musisz zdecydować oceniając w oparciu o własne umiejętności manualne.