OP
OP
Uff, już się bałem po pierwszej fotce że chciałeś tak fajnego i nietypowego madziara przemalować na coś innego, ale Ty go tylko upiększyłeś.
Bardzo szanuję ten naród, bo opowieści o naszej przyjaźni nie są z palca wyssane, i nawet w czasie IIWŚ pomimo tego że grali w innej drużynie
to nam Polakom bardzo dużo pomogli, mam nadzieję że oprócz Krakowa jeszcze kilka innych miast się zdecyduje na pomnik Pala Telekiego,
nadchodzą takie czasy ze kilka cokołów się powinno zwolnić
Będąc kiedyś na wczasach nad Balatonem dosyć mocno mnie spiekło, nie żebym odleciał za bardzo na słońcu po ich Tokajach i okolicznych
innych równie dobrych winach, to też, no ale przede wszystkim słońce, w każdym razie założenie wieczorem koszuli żeby można było coś iść zjeść do knajpy było niemożliwe, poszedłem bez, jako że tam głównym językiem porozumiewania się z turystami był niemiecki, to przy składaniu zamówienia kelnerka mi powiedziała że mam iść założyć coś na siebie bo nie zostanę obsłużony, wtedy szwagier jej tłumaczy że mówimy po niemiecku bo po Polsku się pewnie nie dogadamy (Szwagier mieszka 30 lat w Hamburgu), kelnerka bez słowa się obraca na pięcie po czym po dwóch minutach przynosi cytrynę przekrojoną na pół i mówi żeby skropić sokiem pęcherze, po czym przyjmuje zamówienie.
No a poza tym sam wiesz; Raba, Csepel, Ikarus, bogracz, gulasz..., jest ich za co lubić.
Sorry za off top
Bardzo szanuję ten naród, bo opowieści o naszej przyjaźni nie są z palca wyssane, i nawet w czasie IIWŚ pomimo tego że grali w innej drużynie
to nam Polakom bardzo dużo pomogli, mam nadzieję że oprócz Krakowa jeszcze kilka innych miast się zdecyduje na pomnik Pala Telekiego,
nadchodzą takie czasy ze kilka cokołów się powinno zwolnić
Będąc kiedyś na wczasach nad Balatonem dosyć mocno mnie spiekło, nie żebym odleciał za bardzo na słońcu po ich Tokajach i okolicznych
innych równie dobrych winach, to też, no ale przede wszystkim słońce
, w każdym razie założenie wieczorem koszuli żeby można było coś iść zjeść do knajpy było niemożliwe, poszedłem bez, jako że tam głównym językiem porozumiewania się z turystami był niemiecki, to przy składaniu zamówienia kelnerka mi powiedziała że mam iść założyć coś na siebie bo nie zostanę obsłużony, wtedy szwagier jej tłumaczy że mówimy po niemiecku bo po Polsku się pewnie nie dogadamy (Szwagier mieszka 30 lat w Hamburgu), kelnerka bez słowa się obraca na pięcie po czym po dwóch minutach przynosi cytrynę przekrojoną na pół i mówi żeby skropić sokiem pęcherze, po czym przyjmuje zamówienie.No a poza tym sam wiesz; Raba, Csepel, Ikarus, bogracz, gulasz..., jest ich za co lubić.
Sorry za off top
