Witam wszystkich, po dłuższej tym razem przerwie. Jakaś bida nastała? Amerykańce (które mimo wszystko wszyscy lubimy), trochę jednak zdusiły ten ciekawy temat. Niepotrzebnie! Pragnę przypomnieć, że choć niewąpliwie trumany, pershingi i inne gady, zasłużyły się bardzo naszemu kolejnictwu, to nie były jednak najważniejszymi maszynami, które przyniosły największy rozwój kolejom. Także tym, które później w części odziedziczyliśmy. Aby zrozumieć problem, należy się cofnąć o ponad sto lat. Gdzie byśmy dzisiaj byli, gdyby nie te małe i niepozorne T3? Zmieniam zatem kierunek i podejmuję nową dyskusję. Nie ukrywam, że poszukuję zdjęć TKh1 i TKh100, bo od pewnego czasu coś piszę na ich temat. Mariuszu- może w Twoim zacnym archiwum, są jakieś fotki, których dotąd nie widziałem? Jedną z tych, na którą kiedyś natrafiłem, jest ta poniższa. Jeszcze DRG i numer 89 7405 (Humboldt 137/1902). MIII-4e(2). Na PKP po wojnie- TKh100-29. Skreślona 28.03.55 roku.