Jakiś czas nic nie pisałem, co nie znaczy, że nic nie robię. Koło listopada pomyślałem, że należałoby ruszyć nieco "zapasy magazynowe" blach i je przelutować z kupy złomu na modele. Wybór padł na blachy SU42, które zostały wypalone razem z moją SMką. Jeden wieczór i powstała ostoja.
Później już poszło z górki. W lutowaniu stali denerwuje mnie bardzo to, że po odtrawieniu blach w roztworze kwasu solnego trzeba się bardzo spieszyć z lutowaniem, bo stal w takim stanie błyskawicznie koroduje. Pomyślałem, że elementy pudła pocynkuję. Tak też zrobiłem, ale pomysł ten jest absolutnie do bani. Cynk szybko się utlenia przy lutowaniu i dodatkowo stal przy podgrzewaniu "gazuje", tj. uwalnia z siebie wodór, który powoduje efekt "gotowania się" cynku. Zatem krawędzie, które miały być lutowane trzeba było odtrawić.
Po zlutowaniu z grubsza pudła przyszedł czas na żaluzje. Są one analogicznie wykonane jak te w mojej SM42-737.