Taniej będzie zrobić je od nowa. Takie głębokości są kosztowne przy wydobywaniu. Zęby same zgrzytają, jak co parę miesięcy pełno towaru ląduje w morzu i truje środowisko. To już co najmniej drugi w tym roku. Kolejna wada produkowania rzeczy poza Europą.
Ale PIKO, skoro ma własną fabrykę w Chinach, raczej prędko się stamtąd nie wycofa. Także moje oczekiwanie w stosunku do EN57 jest tylko jedno: żeby do 2025 znalazł się w sklepach. A dalej, to już sobie poradzimy. Konwerterzy czekają z aerografiem w dłoni