No nie będzie to merytoryczny wpis. Przepraszam. Muszę jednak napisać, że mnie osobiście mordka Gamy szalenie się podoba, a jej przygody mocno przypominają przygody innego polskiego (no może polskiego z włoskimi korzeniami) dziecka, a mianowicie SP45! Także i pierwsze wersje Fiatów cechowały się dużą awaryjnością, a i niejeden dymek się unosił w maszynowni. SU160 coraz bardziej rozgrzewa moje serce przez tę swoją niedoskonałość ale i nowatorstwo, zawodność ale i nowoczesność. Taka lokomotywa z krwi i kości. Oj czuję, że się zakochuję, zwłaszcza teraz gdy moja największa miłość czyli Fiat odszedł na zawsze. Napiszecie: Postałbyś sobie na mrozie w Augustowie czekając na Hańczę, która nie przyjechała z powodu awarii Gamy, to byś się odkochał szybko" . Ale ja bym odpowiedział: Zniechęciłbym się raczej do IC, które nie zadbało o lokomotywy zastępcze". Jeżeli jeździ tabor nowy, niewypróbowany, trzeba się liczyć z awarią - każdy to wie.