Na dwóch torach stały dwa składy beczek, na innym skład FPL. Dowiadujemy się, że Hańcza jedzie aż piętnaście minut po planie, Adam dzwoni do naszego znajomego, rewidenta, aby mu to zaanonsować. Adam stwierdza, że pana Darka zna od dawna i mówi do niego ,,wujku". To drugie jednak okazało się nieprawdą.
Przy składzie FPL stała 66609, bez maszynisty. Następnego dnia wciągnęła rzeczony skład do żwirowni.
Jeszcze rzut oka na nastawnię. Rezygnujemy z jazdy na drugą głowicę i jedziemy do Papierni.
W międzyczasie oczywiście przejeżdża Hańcza, na czele 111Db-001.
Jest Papiernia. To ta stacja, te Topos, ta idylla, ta stacja, której szukam. Najbardziej prymitywna, jaką w zasadzie widziałem, w podobnym stopniu, jak Wrzeście. Semafory kształtowe, linia teletechniczna, sterowanie zwrotnic ręczne... Tego szukałem i znalazłem.
Stacja jest niesamowita, piękna. Nastawnicza siedzi na ganku i pali papierosa. Rozmawiamy z nią chwilę.
-Jak jest tu z ruchem? - właściwie znamy odpowiedź.
-A różnie - odpowiada z typowym suwalskim przeciąganiem - raz wyprawiamy cztery pociągi, raz nic. Przedwczoraj to nic żeśmy nie wyprawiły, ale smarowałyśmy cały dzień zwrotnice - dodaje z dumą.
-Miło jest pracować tutaj?
-A jakże - odpowiada z uśmiechem.
-A nie nudzi się przypadkiem? - dopytuje się Adam.
-No dziś święto, trzeba odpoczywać. Nie nudzi się, nie. Dziś pewnie nic nie będzie, w ogóle linia zamykana jest o jedenastej wieczorem. Może jutro coś przyjedzie po te węglarki na boku, może za tydzień... nie wiem.
Adam, który uczy się w kolejówce w Białym, zaczyna rozmawiać o innych dyżurnych i kolejarzach, wymieniając się z nastawniczą plotkami.
-A ten Kowalski to gbur, pytam kiedy jakiś towarowy, to wrzeszczy, że nie udziela informacji. A Wiśniewska to jakaś stara (...), chciała sokistów napuszczać na mnie, bo ja jestem podejrzany szpieg. Nie wie, że zna wszystkich funkcjonariuszy.
Tak, po jakichś dwudziestu minutach pogawędki żegnamy się z nastawniczą i ruszamy dalej, w stronę wykonawczej.
Idąc, rozmyślałem i zrozumiałem - ta stacja to Topos. Mañana - to jakoś określa tutejszych kolejarzy. Mili, otwarci ludzie, którzy otworzą okno i powiedzą, że teraz będzie na Trakiszki puszczany skład. Słabo się dogadują z Litwą i wyprawiają lokomotywę, a w Trakiszkach maszyniści się dowiadują, że nie ma podstawionego składu. Gawędzą ze sobą na nastawniach, śmiejąc się gromko i wyglądają, jakby ta praca ich cieszyła.
Zakład podkładów strunobetonowych, chyba Prefabet się nazywa, ma własną bocznicę.
Wykonawcza i wyjazd w kierunku Olecka.
Luźny wagon na żeberku.
Wracamy do Suwałk, akurat wjeżdżała BR232-09, która podejmowała kilka nieudanych prób podjęcia litewskiego składu. Z tego, co wiem, podjęła go dopiero wczoraj. Przez cały czas, jak byłem, dyżurni mówili, że ta Ludmiła będzie jechać do Trakiszek. Mówią - piętnasta. Potem, że jutro. Kolejnego dnia, że może pod wieczór, jeszcze kolejnego, że nie wiadomo, znowuż kolejnego, że mooooże pod wieczór...
Leniwie podstawia się na żeberko. Maszyniści wygaszają lokomotywę i odchodzą w nieznane.
Decydujemy, że powrotną Hańczę będziemy łapać na łuku tuż przy granicy Suwałk, we wsi Okuniowiec. Wybrałem ten kadr dlatego, że kiedyś widziałem podobne zdjęcie z SU45, właśnie, może ktoś je zna? No więc jest już piętnasta, szykujemy się do strzału, a tu informacja, że jest kwadrans po planie. Ale czekamy i się doczekujemy.
Wracamy na stację akurat na oblot. Lokomotywa podczepia się z drugiej strony, rewident wita się z nami, jak tylko nas zauważył i zszedł na tor, aby zrobić uproszczoną próbę hamulca. Adam, uczeń kolejówki zaczął od razu wytykać mu błędy i poinformował, że z zawodowych ma średnią 6.0. Darek go ucisza i mówi, że przy uproszczonej tak się robi i żeby milczał. Sprawdził hamulce i zamachał przepisowo do kierownika, po czym zaprosił nas na chwilę do kanciapy.
Weszliśmy, on siada i nalewa do kubka kawy, po czym zaczyna pić z błogim uśmiechem. Roztoczył wizję miłego wieczoru i znów zaczął się kłócić z Adamem.
-Mówisz, że masz sześć zero z zawodowego?
-Szczera prawda.
-A wzory znasz?
-Oczywiście. Dobra, dam wam może jakieś tablice.
-Dziękuję - odparł Adam.
Twarz rewidenta się wykrzywiła.
-Nie dla ciebie! Ty wystajesz potem z tym na centralnym i opylasz byle idiocie!
-Sprzedaję tylko powtórki.
-Jasne, zaraz napiszę do tej twojej szkoły, że odlewasz się w przedziale, wywalą cię na zbity pysk za takie... takie sprzedawanie!
-A ty rzuciłeś młotkiem rewidenckim!
-Ja mogę. Ale dobra, jesteś dobry chłopak - widać już było, że jest dość zmęczony - sprawdź mi skomunikowania do Zakopanego, na poniedziałek.
I tak siedzimy chwilę, kolejarz niezadowolony ogląda oferty przejazdów i wylewa swe żale o tym, jak to fatalnie robią, w międzyczasie dogryzając Adamowi.
-Fajnie było, chłopaki. Muszę teraz się podładować. Nie wyganiam was, ale wynocha! - krzyczy ze śmiechem - wynocha, kto was tu prosił!
-Właśnie, mieliśmy iść łapać jeszcze pociąg Rail Polonii na Raczkowskiej - mówię, wychodząc. W tym momencie na stację wtoczyła się 15D wraz z 6Dg, z długim składem na haku.
-Toście sobie połapali! Cześć, miło było was widzieć.
Mam zdjęcia manewrujących 15D i 6Dg, ale... nic tu chyba nie wniosą.
CDN.