Rumunia. Wakacje całkowicie nieukierunkowane pod kolej, ale przy różnych okazjach dało się coś tam zrobić. Pod względem kolei w Rumunii jest tragicznie, bardzo tragicznie, większość linii jest zamknięta/rozebrana. Tu jednostka 95 na odcinku Oradea - Huedin. Zdjęcie zrobione po chamsku z auta. Był to koniec wakacji '22.
Kilka dni później w Huedin, po drodze do Jibou, żeby zobaczyć słynne palmiarnie. Znów 95, na wyjeździe. Swoją drogą tabor rumuński to demobil, mamy tu szynobusy niemieckie i francuskie. Pod względem linii w Banacie jest lepiej, niż w Transylwanii, ale cóż.
A palmiarnie w Jibou to kilka godzin zmarnowanych na dojeździe, tak samo jak kilka innych ,,największych atrakcji turystycznych w Rumunii". Jeśli mam coś polecić, to góry i kolej. Tylko to. Jako Polak zupełnie nie rozumiem ich żarcia. Wszędzie tylko ciorba, ciorba de la to, ciorba de la tamto - taka tam zupa, kwaśna dość i gęsta. Mamałyga - kaszka kukurydziana w jogurcie z boczkiem - może być, ale jak mam zjeść całą tego miskę, to przestaje być fajnie.
Za to papanasi - deser - jest po prostu przepyszny. Są to takie serowe pączki w polewie śmietanowo - owocowej.
Nie smakowało mi, przyznam się bez bicia. Była taka jedna restauracja, przez kilka dni tam przyłaziliśmy, żeby zapytać, czy otwarte, odpowiadali ,,jutro". Raz było otwarte, można było zjeść coś włoskiego, pizza, makarony.
W końcu, gdzieś na końcu, Sibiu, po polsku Sybin. Jak tylko zjawiliśmy się na stacji, odjechał duet 060DA z pospiesznym. Nie zdążyłem zrobić zdjęcia. Tutaj pociąg dokąd nie pamiętam, na czele lokomotywa serii 65.
I zdjęcie z wiaduktu. Bardzo było tam brzydko, oj bardzo.
Odjazd. My idziemy do osławionego muzeum kolejnictwa, na mapsach dużo opinii, że można poczuć prawdziwy klimat kolei, starej, parowej kolei.
Podchodzimy do kasy, gdzie być może powinno się płacić. Zagadujemy dziadka stojącego przy tej bramie.
-Hello, we...
-? - patrzył, nic nie rozumiał. Atakujemy innym sposobem.
-Hallo...
-? - znów brak odzewu.
-Privet, my... - znów brak zrozumienia.
Nic nie powiedział, w końcu machnął ręką i puścił, weszliśmy do środka. ,,Muzeum", to raczej ,,cmentarzysko". Jeszcze gorzej niż u nas. Parowozy stały na nieużywanych torach lokomotywowni wachlarzowej, która jest normalnie używana przez CFR. Są dziurawe i całe brązowe od rdzy. Stwierdziłem, że porobię zdjęcia lokomotyw, które są używane liniowo. Pierwsza jest LDH45.
Rozglądam się wokół, obok są mieszkania kolejarzy, żony z dziećmi kręcą się na podwórku. Idę dalej, kolejny 95. Wypatrzyłem Kofa, lokomotywę manewrową. Wtedy ktoś zaczyna machać, że nie wolno, schodzę i idę w stronę parowozów.
Nie robiłem im zdjęć, uznałem, że nie ma sensu. Odstawiona 060DA, z nią chyba LDH45.
Kolejna 060DA, być może jeszcze eksploatowana. Za nią 65.
Tak, z Rumunii tyko tyle.
Cześć.