Szanowni formułowicze.
Opiszę Wam w dużym uproszczeniu ( w końcu nie jest to panel dyskusyjny pracowników PLK- automatyka), zasadę i budowę działania urządzeń sygnalizacji przejazdowej tak Ssp jak i Top, bo widzę że ten temat nigdy się nie skończy a dotychczas przytoczone opisy (wraz z "formułowym omnibusem") są dla Was nie wystarczające.
Otóż:
Samoczynne sygnalizacje przejazdowe na naszą kolej trafiły z początkiem lat 70 -tych ubw. z Szwecji.
Ich zasada działania z grubsza przedstawia się następująco:
W odległości drogi hamowania zwiększonej o 200-250 m. przy wewnętrznych tokach szyn znajdują się czujniki załączające, a w odległości 5-8 m. za przejazdem czujniki wyłączające. Do tego przy osłanianym przejeździe znajduje się szafa aparaturowa do sterowania urządzeniami znajdującymi się na przejeździe. (rogatki, półrogatki, czerwone migające światła, dzwon). Z chwilą najechania taboru pierwszą osią następuje przez koła i metalową oś zwarcie toków szyn i zostaje przesłany sygnał do szafy sterującej na (dawniej przekaźnik samopodtrzymujący, dziś pewnie na obwód elektroniczny) ten przekaźnik "zawieszał się na własnym styku" i zaczął bić dzwon, załączyły się światła migające (impulsator) i z opóźnieniem ( przekaźnik zwłoczny), zaczęły się zamykać szlabany. Stan taki trwał aż ostatnia oś taboru zjechała z czujników zamontowanych za przejazdem. Wtedy w szafie sterującej przekaźnik samopodtrzymujący tracił zasilanie i sytuacja zaczęła na przejeździe wracać do stanu zasadniczego (oczekiwanie).Dyżurny ruchu u siebie na nastawni miał sygnalizację położenia Ssp i w razie awarii migało światło i dzwonił dzwonek, oraz był zamontowany licznik użycia (wyłączenia). W takim przypadku (awarii) powinien ostrzec maszynistę jeżeli ten już wyjechał z poprzedniej stacji, nadać adres (jeżeli dobrze jeszcze pamiętam to) "300" i na najbliższej stacji gdzie służbowy rozkład jazdy przewidywał, wręczono maszyniście tzw."R307" (czyli rozkaż pisemny O. Lub na najbliższej stacji przed wyprawieniem na szlak z nie czynną Ssp.
Oczywiście w obwód wchodziło też "Urk" (Urządzenie rozpoznania kierunku). Które miało jak sama nazwa wskazuje za zadanie rozpoznać z którego kierunku pociąg nadjeżdża.
Urządzenia Top działają na podobnych zasadach i są budowane na bazie Ssp.
W przypadku uszkodzenia lub wyłączenia Top całą odpowiedzialność za obserwację, na siebie bierze maszynista.
Czy ten temat jest dla Was jeszcze ciekawy? Jeżeli tak to cieszę się że w czymś jeszcze emeryt może pomóc .
Ps. W latach 1970-78 byłem monterem zabezpieczenia ruchu (dawniej "UZRK" dziś" automatyka" ) i jak każdy monter byłem szkolony i dopuszczony do montażu i serwisu tych urządzeń (Ssp).
Opiszę Wam w dużym uproszczeniu ( w końcu nie jest to panel dyskusyjny pracowników PLK- automatyka), zasadę i budowę działania urządzeń sygnalizacji przejazdowej tak Ssp jak i Top, bo widzę że ten temat nigdy się nie skończy a dotychczas przytoczone opisy (wraz z "formułowym omnibusem") są dla Was nie wystarczające.
Otóż:
Samoczynne sygnalizacje przejazdowe na naszą kolej trafiły z początkiem lat 70 -tych ubw. z Szwecji.
Ich zasada działania z grubsza przedstawia się następująco:
W odległości drogi hamowania zwiększonej o 200-250 m. przy wewnętrznych tokach szyn znajdują się czujniki załączające, a w odległości 5-8 m. za przejazdem czujniki wyłączające. Do tego przy osłanianym przejeździe znajduje się szafa aparaturowa do sterowania urządzeniami znajdującymi się na przejeździe. (rogatki, półrogatki, czerwone migające światła, dzwon). Z chwilą najechania taboru pierwszą osią następuje przez koła i metalową oś zwarcie toków szyn i zostaje przesłany sygnał do szafy sterującej na (dawniej przekaźnik samopodtrzymujący, dziś pewnie na obwód elektroniczny) ten przekaźnik "zawieszał się na własnym styku" i zaczął bić dzwon, załączyły się światła migające (impulsator) i z opóźnieniem ( przekaźnik zwłoczny), zaczęły się zamykać szlabany. Stan taki trwał aż ostatnia oś taboru zjechała z czujników zamontowanych za przejazdem. Wtedy w szafie sterującej przekaźnik samopodtrzymujący tracił zasilanie i sytuacja zaczęła na przejeździe wracać do stanu zasadniczego (oczekiwanie).Dyżurny ruchu u siebie na nastawni miał sygnalizację położenia Ssp i w razie awarii migało światło i dzwonił dzwonek, oraz był zamontowany licznik użycia (wyłączenia). W takim przypadku (awarii) powinien ostrzec maszynistę jeżeli ten już wyjechał z poprzedniej stacji, nadać adres (jeżeli dobrze jeszcze pamiętam to) "300" i na najbliższej stacji gdzie służbowy rozkład jazdy przewidywał, wręczono maszyniście tzw."R307" (czyli rozkaż pisemny O. Lub na najbliższej stacji przed wyprawieniem na szlak z nie czynną Ssp.
Oczywiście w obwód wchodziło też "Urk" (Urządzenie rozpoznania kierunku). Które miało jak sama nazwa wskazuje za zadanie rozpoznać z którego kierunku pociąg nadjeżdża.
Urządzenia Top działają na podobnych zasadach i są budowane na bazie Ssp.
W przypadku uszkodzenia lub wyłączenia Top całą odpowiedzialność za obserwację, na siebie bierze maszynista.
Czy ten temat jest dla Was jeszcze ciekawy? Jeżeli tak to cieszę się że w czymś jeszcze emeryt może pomóc .
Ps. W latach 1970-78 byłem monterem zabezpieczenia ruchu (dawniej "UZRK" dziś" automatyka" ) i jak każdy monter byłem szkolony i dopuszczony do montażu i serwisu tych urządzeń (Ssp).
- 5
- 1
- Pokaż wszystkie