Wiesz, jako Warszawiak, spacer po łódzkich bocznicach mógłbym przypłacić krzyżowaniem oddechów z miejscowymi watażkami. W sumie nigdy nie wiadomo kogo się na torach spotka
A tak, siedzę sobie w domku, kawę popijam...
Tylko zdjęcia reglamentujesz jak partia szynkę (bynajmniej nie kolejową). A sypnij więcej. Jakbyś jeszcze jakieś klimaty jak z "Ziemi obiecanej" uchwycił...
Nie jest tak źle, raz tylko spotkałem przedstawicieli miejscowej fauny i flory, Adam zdjęcia trzeba zrobić, odszukać stare, to zajmuje trochę czasu, a klimaty z czasów Ziemi Obiecanej, proszę bardzo, można relacje wzbogacić o kilka smaczków.
Jutro z Piotrkiem ruszamy w teren, aby zakończyć temat Wifamy, potem bierzemy się za Widzew, górka rozrządowa, bocznica do wagonowni, zakładów energetycznych, w międzyczasie chcemy załatwić bocznicę do Ariadny( jaka fabryka mogła nosić takie wdzięczne imię) Budohurtu i Polmosu.
A to i tak kropla w morzu, czekają nas bocznice na Bałutach, w okolicach ulicy Brukowej, to było zagłębie przemysłowo-bocznicowe.
Mała dygresja, jako zasmarkany młodzieniec zapałałem uczuciem do pięknej dziewczyny z Milanówka, uczyła się złotowłosa Anna w Radzyminie w Studium Wychowania Przedszkolnego, dojeżdżałem potajemnie z Łodzi do W-wy Wschodniej i z buta przez Ząbkowską, Markowską ( chyba dobrze zapamiętałem) i inne przyległe na Wileński skąd autobusem do Radzymina, po latach zorientowałem się gdzie beztrosko łaziłem, a ulubiona rozrywką w oczekiwaniu na pociąg do Łodzi było spacerowanie wzdłuż tego bloku na Kijowskiej na przeciw dworca.
Ach młodość, te spacery po Radzyminie.