... przecież to mogła być kartoflanka nastawiona na piecu, a chłop pijany spać poszedł...się zdarza w nawet najlepszym domu
-Kolego Adamie Okuniu co ma to wspólnego co wymieniłes do sfajczonego domu? - znaczy to ,ze pijany facio zasnął a na piecu gotowała sie zupa i co / tak się gotowała ,że powstał pożar ?.. z zupy wyparowałaby woda a zawartośc pozostała zupy co najwyzej zwęgliła by sie , owszem by było trochę dymu ale żeby od tego powstał pożar?
-slyszałem kiedyś opowiastkę kolegi , który nie konfabuluje znam go na tyle , że mu wierze -otóż ów kolega z innym po pijaku wyszli kiedyś do sklepu po szamke bo w lodówce tylko jedna śląska i nic więcej a glód i rausz zacmiły umysł , w całej najwiekszej dzielnicy W. wszystko było zamknięte jedyne delikatesy całodobowe były czynne dopiero obok dworca głównego a ,ze było nad ranem i wylądowali na dworcu głównym zjedli w barze i nagle usłyszeli komunikat ,ze właśnie szykuje się odjazd pociągu do Szczecina , więc radosnie wsiedli i pojechali -wrócili jak wytrzeżwieli dopiero nastepnego dnia do W. , kolega ,który nie konfabuluje opowiedzial (przypomniało mu sie ),ze najbardziej sie obawiał skutków nastawionej kiełbasy w garnku wody do zagrzania na kuchence ,która to zostawił wychodząc z kumplem z chaty - co sie stało z ta kiełbasa po 24 godzinach ? - okazało sie na szczęście , ,że garnek był gorący a jakże ,gaz sie palił na całego a kielbasa zamieniła się w mały weglik i nic sie nie stało nawet sąsiedzi z klatki nie wyczuli dymu zwęglonej ślaskiej - na szczęście oczywiście