Tajemnicę to pewnie mógłby zdradzić mój psychiatra, który leczył mnie po skończeniu wszystkich dachów na Szadku
A tak na poważnie to sprawa stosunkowo prosta ale upierdliwa. Laserem wycinane pojedyncze paski z warstwą dachówki, potem paski sklejałem parami by uzyskać efekt podwójnej karpiówki i na końcu pary, warstwa po warstwie, naklejałem na dach. W trakcie naklejania wyrywałem losowo co którąś dachówkę by uwidocznić braki jakie występują w rzeczywistości. Cała zabawa w sumie była z dwóch powodów, plastikowe płytki Hau-Hau-gena są po pierwsze niemiecko-plastikowe
(kształt dachówki nie przypomina naszej) a po drugie nie umiałem ich wygiąć tak by ładnie leżały na bawolich okach. Gąsiory zaś to full ręczna robota. Wydrukowałem sobie arkusik z siatką gąsiorów i na to naklejałem paseczki imitujące kołnierz gąsiora. Potem porozcinałem to na pojedyncze gąsiory i po kolei naklejałem jeden na drugi. Mając już gotowy rządek gąsiorów dopiero wtedy docinałem je na kształt trapezu. Potem kształtowanko na długim grubym drucie i naklejanie na krawędzie dachu. Dachówek nie liczyłem ale gąsiorów jest coś w okolicach 350 sztuk na wszystkich krawędziach dachowych....