Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa. Co do postu Kolegi bewue, to przyjemność była po mojej stronie (zwłaszcza, że w zeszłym roku swoim cielskiem uniemożliwiałem sfotografowanie Ostrowa
) Chciałbym też napisać, że przerwy w dalszych relacjach nie wynikają z braku szacunku dla Czytelników, tylko z pewnych obciążeń zawodowych, które na mnie czakają.
Część 3
Po tych wszystkich upokorzeniach i wstydzie jakoś nie mogłem się zmusić do współczucia dla Gawryluka gdy ten wylewał siódme posty pod swoim „non-ironem”. Szefowi zaś humor dopisywał tak, że nie zauważył, że już wychodzimy z miejsc pokazujących czasy świetności kolei. Podążaliśmy polnymi drogami, bo tylko takie prowadziły wzdłuż torów.
Gdy doszliśmy do Paulinowa naszym oczom ukazała się pierwsza od początku podróży zamknięta nastawnia posterunku odgałęźnego – obraz schyłku kolei. Po skrzypiących schodach weszliśmy na górę, skąd rozpościerał się widok na szlak do Lubosiny i okoliczne tereny nizinne. Po urządzenia srk nie było nawet śladu, toteż nawet nie wiem czy choćby semafory były kształtowe czy świetlne. Płyty pilśniowe umieszczone w otworach okiennych uniemożliwiały zajrzenie do wnętrza. Kiedy usłyszeliśmy pod stopami trzeszczenie desek zrezygnowaliśmy z dalszej penetracji obiektu.
Idąc w kierunku stacji docelowej mijaliśmy łąki i pola, była też jabłoń obsypana owocami.
Mniej więcej w połowie drogi nad torami jest przerzucony wiadukt. O ile dobrze zrozumiałem pana siedzącego w Wartburgu – wiadukt ten z uwagi na skrajnię miał być wyburzony, a na jego miejscu ma powstać nowa przeprawa. Zdemontowano już nawet barierki. Prace przerwano, właśnie przez kierowcę Wartburga, który zaparkował na wiadukcie i nie pozwolił się wywieźć. W ten sposób chciał zabezpieczyć szybki dojazd do szpitala dla brzemiennej żony swojego przyjaciela, która lada moment miała rodzić. Bez wiaduktu, z Paulinowa do szpitala w Karolewie trzeba jechać dalekim objazdem. O ile wiem cała historia zakończyła się szczęśliwie – synek urodził się zanim przyjechała Straż Miejska i Policja. „Pępkowe” urządzili sobie także robotnicy pracujący przy wiadukcie.