Ramiona oraz cięgła podłączone do nich tymczasowo zabezpieczyłem kawałkami igielitu. Na czas malowania muszę zdemontować ramiona. Po malowaniu trzpień na którym obraca się ramię skrócę i nasunę na niego kawałek rurki, który zabezpieczy ramię przed zsunięciem. Kawałek rurki dolutuję lub dokleję do trzpienia. Muszę jeszcze wypróbować która technika okaże się lepsza (mniej inwazyjna).
Trzpień do obrotu "młoteczka" to drut mosiężny 0,5 mm dolutowany do masztu. Zabezpieczenie z plasterka rurki.
Wszelkie inne zapezpieczenia ruchomych fragmentów cięgieł zabezpieczyłem przez ściśnięcie szczypcami końcówki drutu. Wypłaszczenie zapezpiecza przed wysunięciem się z otworu. Takie wypłaszczenie da się wykonać precyzyjnymi szczypcami, najlepiej z płaskimi, nie ząbkowanymi szczękami. Podczas wyginania drutu na cięgła starałem się niwelować naprężenia tak, aby wypłaszczenie nie tarło o płaszczyznę w której znajduje się otwór. Dzięki temu otwór nie rozkalibruje się zbyt szybko. Opróćz detali wytrawionych z blachy wykorzystałem mosiężne druty 0,5 oraz 0,3 mm. Do tego baryłki z mimośrodowym otworem do reguacji zrobione z dwóch nasuniętych na siebie i zlutowanych rurek. Kolanka to lutowane trawionki. Rurka z gwintem do osadzenia semafora w makiecie to robota Andrzeja. Podobny detal można znaleźć na stoiskach z oświetleniem do mocowania starszego typu opraw oświetleniowych (widziałem w OBI). Od góry do rurki przylutowłem podstawę z blachy.
Lutowanie takich konstrukcji wymaga użycia róznych typów lutownic oraz przynajmniej dwóch typów lutów. Lutownica mocna do większych detali. Słabsza do mniejszych. Lut cyną z użyciem płynu do lutowania. Tam gdzie miałem obawy aby lut nie spenetrował ruchomych detali użyłem pasty do lutowania elementów SMD. Pasta działa powierzchniowo, nie penetruje.