Witam miło. Chciałbym zdać pierwszą część raportu z elektryfikacji stacji Białystok Ciebaczki. Dodam, że teraz, kiedy niemal wszyscy "sieciowcy" zarówno ci z Energetyki jak i z firm prywatnych są zaangażowani w budowę sieci trakcyjnej między Szepietowem, a Białymstokiem w ramach Rail Baltica, elektryfikacja bocznych stacji to sam znój i trud. Musieliśmy z Kolegą Gawrylukiem wszystko robić sami. Stąd jaka będzie jakość, każdy zobaczy. Ale postęp musi być.
Wspomniane trudności, które dotyczyły także taboru były powodem wyciągnięcia z krzaków starych wagonów mieszkalnych i jednego z pomostem pamiętającego czasy Popowowa Fabrycznego. Nie mieliśmy żadnych szans z kolegami z Rail Baltica w kwestii zdobywania nowych słupów podporowych, więc musieliśmy zgromadzić staroużyteczne. Wyciananie poprzecznych płaskowników nie udało nam się tak ładnie jak u
@ffox ale oczy już nie te więc my z Gawrylukiem nie musimy udawać, że nie widzimy, a osoby życzliwe nam jak będą tak miłe, to będą udawać, że nie widzą.
Jak już wspominałem wcześniej, zostaliśmy "Haczykowcami", to znaczy, że mamy zamiar na końcach modułów montować haczyki, a nie jak dotychczas przęsła (które notorycznie gubiliśmy). Ale jak to zrobić? Nasz propozycja to napinacze zewnętrzne.
Dzięki tym napinaczom haczyki są nieco za granicą modułu i pozwalają na napinanie sieci od jej pierwszych segmentów.
Po spozycjonowaniu słupów sieci trakcyjnej utworzone zostały odcinki napiętego, pojedynczego przewodu jezdnego.
W następnym etapie stworzone zostały zunifikowane wieszaki. Dzięki temu, że mają zasadniczo tylko dwie długości ich powstawanie jest mniej czasochłonne, a sieć w opinii Gawryluka i mojej w sumie też, wygląda schludniej.
Koledzy z MSMK nie są zwolennikami takiej formy wieszaków, bo wyglądają brzydko. Mają jednak większą powierzchnię styczną, a mnie zależy na trwałości sieci. Poza tym głęboko wierzę, że wieszaki są ważnym elementem dopychającym przewód jezdny w kierunku przeciwnym do siły unoszącej odbieraka. Ponieważ wcześniej (na zdjęciu powyżej) zostały przygotowane dopasowane do odległości między słupami przewody jezdne, można było dolutować przewód nośny.
Niestety nie mam serca do fosforo-brązu (za łatwo dla mnie na stałe się odkształca i łamie a przy lutowaniu deformuje) korzystam z drutów stalowych. Ich podstawową wadą jest korozja, zwłaszcza wobec faktu, że do lutowania stosuje się organiczne kwasy. Dlatego za radą Kolegów po lutowaniu myję przęsła w mydlanej wodzie i suszę. Mimo to w kilku miejscach pojawiły się kropki rdzy (po 3 dniach do diaska!!!!) więc zakupiłem odrdzewiacz.
@robo sprawił nam ogromną radość wypuszczając na rynek wagon pomiarowy. Na szczęście w Świętokrzyskiem nie wiesza się teraz tak dużo sieci jak na Rail Baltica więc jeden taki wagon pomiarowy trafił do na s do Białegostoku. Trzeba przyznać, że siła z jaką odbierak podnosił sieć jest bardzo duża nawet po usunięciu jednej sprężynki. Ale dzięki temu udało się szybko wykryć defekty koncepcyjne na tej naszej chałupniczej sieci. A były nimi skrzyżowania sieci nad rozjazdami. Zastosowaliśmy dwa typy krzyżowania - prawdziwy i rzekomy (trochę taki tramwajowy).
Krzyżowanie sieci prawdziwe.
A tu krzyżowanie rzekome.
Potężna siła unoszenia odbieraka wagonu pomiarowego pokazała co się dzieje, czyli to z czym już walczyliśmy kiedyś czyli unoszeniem sieci przez odbierak pojazdu trakcyjnego i zakleszczanie się wąsów ślizgacza pod dochodzący z boku drugi przewód jezdny. Tu na zdjęciach różne stopnie unoszenia sieci przez odbierak wagonu pomiarowego mimo naprężenia przewodu jezdnego.
Na powyższym zdjęciu widać jak wąsy nabierają ochoty aby wcisnąć się pod lewy dolny przewód jezdny.
Na poniższym widać jak wysoko unoszony jest przewód jezdny.
Podobnie jak na tym.
Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że elektrowozy bez jednej sprężynki są bardziej litościwe niż pomiarowy bez jednej sprężynki. Stąd decyzja o dwóch przewodach jezdnych, co oczywiście jest bardzo czasochłonne i o mało się nie zniechęciłem (Gawryluk mnie przymusił, bo stwierdził, że jak już tak daleko zaszliśmy, to wycofanie się będzie głupotą).
Tak powstał podwójny przewód jezdny.
Ostatecznie pierwszy zelektryfikowany tor wyjazdowy z lokomotywowni wygląda tak (jeszcze przed malowaniem sieci):
Później jeszcze tylko tory manewrowe (tu słaby kontrast, więc nie wiem czy słusznie wklejam to zdjęcie).
Wymęczyło nas to tak, że mieliśmy konflikt z Gawrylukiem, że przeze mnie (a właściwie przez moje chrapanie zmęczonego człowieka) on nie może odpoczywać. Rozformowaliśmy więc nasz "pociąg sieciowy" abyśmy byli od siebie nieco bardziej oddzieleni w czasie odpoczynku.
Nastroje się poprawiły, gdy rano jeden z naszych kolegów zajechał do nas EU07. Przy "jedno-sprężynkowym" odbieraku sieć niemal się nie uniosła. A! B zapomniałem napisać!. Jak się unosi sieć, to przestaje być w osi toru i często odbierak spada wtedy z przewodu.
No tylko te wieszaki. Kurczę, no są brzydkie. Ale naprawdę wierzę, że pomagają w stabilizacji sieci. A ta stabilizacja będzie potrzebna przy nowych, eksperymentalnych bramkach sieciowych, które opiszę w drugiej części raportu. Dość napisać, że nasz rozformowany pociąg sieciowy musieliśmy zabrać z torów postojowych wagonowni. Tu bowiem mają czekać na służbę EZT-y i lokomotywy elektryczne.