Ale nawet gdyby - weź pokaż mi zdjęcie np. z 1985 roku, na którym będzie widać jakie oznaczenia i dokładnie gdzie powinny trafić....
Owszem, sa jakieś zdjęcia z epoki, ale w sazczegółach oznaczeń to nie oszukujmy się..... g....o widać.
Pełna zgoda, ma Kolega rację. Z opracowaniem oznaczeń, właściwych malowań na modelach z coraz starszych epok jest niewątpliwie duży problem. Mało dokumentacji zdjęciowej a jak jest to słabej jakości, brak powtarzalności oznaczeń i malowań na PKP itp.
Ale czy mimo tych wszystkich utrudnień nie powinniśmy wymagać od firm modelarskich minimum wysiłku w opracowaniu dokumentacji, która byłaby w miarę rzetelna i zachowywała akceptowalną zgodność z odtwarzanym modelem. Przecież nikt tu cudów nie wymaga.
Natomiast jeżeli chodzi od odwzorowywanie modeli z epoki V i z wyż, to tutaj nie można zasłaniać się wymówką o braku materiałów potrzebnych do wykonania właściwego modelu. Bo one są w wystarczającej ilości aby opracować właściwą dekumentację.
W przypadku MTB i jego modeli EP05 mamy, niestety, do czynienia z nieakceptowalną bylejakością. Tu producent nawet nie starał się aby w miarę realnie "opisać" model. Przygotował jeden wzór napisów eksploatacyjnych (czy chociaż właściwy dla jakiejś lokomotywy
) i bezrefleksyjnie oznacza wszystkie do tej pory wydane modele w ten sam sposób (chyba w cenie gotowego produktu również zawiera się praca związana z opracowaniem oznaczeń).
I ostatnia refleksja: na jak daleki kompromis, my klienci, jesteśmy się w stanie zgodzić. Bo mam wrażenie, że MTB nas testuje. Najpierw bylejakie oznaczenia w przypadku EP05, teraz model SM40, który tak naprawdę trzeba samemu złożyć. A przecież wszystkie te modele są sprzedawane w cenie pełnowartościowych produktów.
Czy nie czas powiedzieć "stop" takiemu nas traktowaniu, bo za tym przykładem mogą podążać kolejne firmy. Chociaż czy tak się już nie dzieje, bo mam wrażenie, że woreczki z częściami do samodzielnego montażu są coraz obfitsze