Wspomniany nieco wcześniej „mały” Mallet USRA bazował konstrukcyjnie na zbudowanych już w 1912 roku parowozach Z1a linii Norfolk & Western. Korzystając więc z okazji kilka słów o tej lokomotywie. Linie N&W czerpały zyski głównie z transportu towarowego, węgla oraz innych materiałów masowych. Już pod koniec pierwszej dekady XX wieku rosnąca masa pociągów coraz częściej przekraczała możliwości powszechnie używanych parowozów „Consolidation”. Szczególnym „wąskim gardłem” był jednotorowy odcinek prowadzący przez tunel Elkhorn, gdzie nachylenie trasy wynosiło 2,5%. W celu usprawnienia ruchu N&W zamówiły większe parowozy, czyli właśnie Mallety o układzie osi 2-6-6-2. Były to typowe dla tego okresu konstrukcje z dwustopniowym rozprężaniem pary, gdzie silnik z cylindrami wysokiego ciśnienia był montowany w tylnej, sztywnej ostoi, podczas gdy silnik niskiego ciśnienia znajdował się w jej przedniej części. Co ciekawe, w żadnym z dotychczas przedstawionych amerykańskich parowozów nie spotkaliśmy typowego dla tamtych czasów rozwiązania konstrukcji suwaków rozrządu pary, czyli konstrukcji mieszanej : suwaki tłokowe dla cylindrów wysokiego - oraz płaskie dla niskiego ciśnienia. Takie właśnie rozwiązanie znajdziemy jednak w prezentowanej tu Z1. Pozostałe elementy konstrukcyjne są też typowe dla Malletów amerykańskich. Znajdziemy tu więc zarówno stawidła Heusingera jak i ostoje belkowe. Parowozy dobrze się spisywały, lecz wspomniany tunel także im nastręczał trudności. Przyczyna, to ogromna ilość spalin powstających podczas pracujących w trakcji podwójnej parowozów, które pokonywały ten odcinek trasy z niewielką prędkością rzędu 10 km/godz. Łatwo sobie wyobrazić, co się działo w długim na prawie kilometr tunelu … Rozwiązaniem problemu mogło być zbudowanie nowego, dwutorowego tunelu, lecz N&W ze względu na koszty nie zdecydowały się na ten krok (zrobiono to dopiero w 1948 roku). Zamiast tego w latach 20-tych cały krytyczny odcinek został zelektryfikowany, a parowozy przesunięto na inne odcinki tras, gdzie pracowały do lat 50-tych XX wieku. Dwa z nich sprzedano liniom Rio Grande w 1947 roku. Żaden egzemplarz nie został zachowany po dzień dzisiejszy.
Ważący 618 gram analogowy model został wyprodukowany w Korei przez firmę Daiyoung w 1979 roku (prawdopodobnie w liczbie 300 egzemplarzy). Podobnie jak w prawdziwych parowozach tylna ostoja jest stała, co dobrze wygląda, ale jednocześnie wymaga dużych łuków torów. Napęd jest przekazywany z umieszczonego w kotle silnika na wszystkie osie wiązane. Odbiór jednego bieguna prądu jest realizowany z osi wiązanych, drugiego z czterech osi tendra. Praca napędu jest cicha i płynna. Model wprawdzie nie posiada oświetlenia, ale warto moim zdaniem zwrócić uwagę na staranne wykończenie i odwzorowanie szczegółów. Na pierwszy rzut oka można nie zauważyć takich elementów jak linki prowadzące z kabiny do dzwona na kotle, filigranowe lampy obrysowe przednie, sterowanie rozrządem pary, resory, czy też łańcuchy tendra (tylko z jego prawej strony). Niestety nie znalazłem schematu parowozu, ale postaram się ten brak z czasem uzupełnić.