• Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
  • Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Parowozy Mallet & Co.

W

wajchowy

Gość
#41
Mam takiego Big Boy'a. Full brass z dekoderem dzwiekowym. Sporo nim jezdzilem na makiecie w Elmhurst IL. Model wyprodukowala firma Precision Craft Models czyli wlasciwie Broadway Limited pod koniec 2005 roku. Mieli taka krotka serie: MUSEUM BRASS COLLECTION. Poza Big Boyem cos tam jeszcze wyszlo. Nie wiem czego tego nie kontynuowali bo Big Boy sie dobrze i szybko sprzedal mimo bardzo wysokiej ceny (w detalu $2995.00) Model jest bardzo dobrze zrobiony i wcale nie gorszy od ostatniego Big Boy'a Glacier Park Models za $4500.00. Patrzylem to detal jest taki sam. Do tego modelu jeszcze przychodzila gablota w ksztalcie mostu. Jezdzi znakomicie i sporo pociagnie.
 

Załączniki

W

wajchowy

Gość
#43
Stary nowy model Southern Pacific AC-11 (Challenger Imports producent Samhongsa). Kupilem pare sztuk dawno temu jeszcze jako dealer Challenger Imports. Jeden sobie zostawilem ale kiedys potrzebowalem kasy i sprzedalem koledze. W tym roku kolega zapytal czy mnie interesuje bo on ma jeszcze AC-12 z tej samej seri, ktory kupil ostatnio za niewielka cene. Rozlozyl mi splate na raty. Wzialem. Dostane po powrocie z Polski. Mam Inter-Mountain AC-12 , ktorego bede chcial sie pozbyc i dwa diesle w plastiku by choc w czesci pokryc koszta.
Ten model to najlepiej wykonany model tej lokomotywy w skali HO. Nie dawno skopiowala go firma Division Point chwalac sie, ze zrobili najlepszy model ale to bzdura (dodali tylko dekoder). Moj ma dekoder Tsunami z dzwiekiem (zamontowany przez kumpla). Zdjecia robil kolega.
 

Załączniki

OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#44
Dzisiaj, po dłuższej przerwie, ponownie spotkamy klasycznego Malleta. Tym razem będzie to parowóz Z 3 linii Northern Pacific o układzie osi 2-8-8-2. NP w 1913 roku miały już doświadczenie z parowozami tego typu, jednak wersje Z, Z 1 i Z 2 były używane tylko jako „helper” pomagając innym lokomotywom pokonać spore wzniesienia na trasach tych linii. W przeciwieństwie do wcześniejszych Malletów Z 3 miały głównie służyć jako lokomotywy prowadzące ciężkie pociągi towarowe (~ 1800 ton ) na trasach głównych. Natomiast na stromych podjazdach to właśnie te starsze parowozy pełniły w dalszym ciągu funkcje pomocnicze popychając pociąg przy pokonywaniu wzniesień. Z 3 były też pierwszymi Malletami NP, w których zastosowano parę przegrzaną. W 1913 roku zbudowano pierwsze 10 egzemplarzy, a kolejne 11 w latach 1917-20.„Nasz” parowóz pochodzi z tej drugiej, trochę zmodyfikowanej serii. Sama konstrukcja jest typowa dla wczesnych amerykańskich Malletów bazująca na ostojach belkowych i dwustopniowym rozprężaniu pary (stąd różna średnica cylindrów niskiego i wysokiego ciśnienia, co zostało dobrze odzwierciedlone w modelu). Myślę, że warto tu zwrócić uwagę na cylindry niskiego ciśnienia za względu na wielkość - ich średnica to ponad 1 metr ( ! ). Z 3 były, typowo dla okresu, relatywnie wolnymi lokomotywami, których maksymalna moc była rozwijana już przy prędkościach rzędu 17 km/godz. Do końca służby parowozy, w przeciwieństwie do wielu innych klasycznych Malletów, nie były przerabiane na jednostopniowe rozprężanie pary. Wycofanie z eksploatacji nastąpiło w latach 1945-58 (ten konkretnie parowóz w 1947 roku). Żaden egzemplarz nie został zachowany. Schemat lokomotywy znalazłem (po dłuższych poszukiwaniach) tu : https://research.nprha.org/Steam Diagrams/Forms/Thumbnails.aspx

Ważący 730 gram metalowy model został zbudowany w 1985 roku przez koreańskiego producenta SKM dla Pacific Fast Mail w ilości 200 egzemplarzy. Umieszczony w kotle silnik przekazuje napęd na wszystkie osie wiązane. Jeden biegun prądu jest odbierany z wszystkich osi wiązanych, drugi z czterech osi tendra i ogólnie zasilanie może być ocenione jako dobre. Napęd pracuje relatywnie cicho i płynnie, choć (naturalnie) odbiega od współczesnych standardów. Nie testowałem uciągu, ale 20 wagonów nie sprawiło na lokomotywie żadnego wrażenia, więc sądzę, że - pomimo braku gumek trakcyjnych - duża masa własna pozwoli na prowadzenie znacznie dłuższych składów. Model wymaga relatywnie dużych promieni łuków torów, co jest też wynikową zarówno jego wielkości, jak i tego, że - podobnie jak w oryginale - tylny zestaw napędowy jest sztywno połączony z kotłem. Parowóz jest ładnie wykonany i dobrze odzwierciedla oryginał (sądząc po archiwalnych zdjęciach ). Jedynie wyposażenie kabiny załogi jest dość uproszczone. Natomiast warto zwrócić uwagę na to, jak dobrze został odwzorowany węgiel w tendrze. Oświetlenie jest tylko z przodu, niezależne od kierunku jazdy.
 

Załączniki

OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#45
Trochę w kontekście toczonej an temat Ty2 (czyli BR 52) intensywnej dyskusji pomyślałem, że może ma sens porównanie wielkości typowego, znanego nam parowozu, z niektórymi lokomotywami prezentowanymi w tym wątku. Wprawdzie zwykle załączam w tabelce podstawowe parametry techniczne, ale (chyba) wszyscy jesteśmy wzrokowcami i obraz daje nam więcej, niż cyferki czy literki (pewnie dlatego właśnie kilka zdjęć nowego zakupu w wątku „gadki szmatki” wywołuje więcej reakcji, niż nawet dobrze dopracowany tekst + zdjęcia w „kolekcjach”). Aby zachować prawidłowe, porównywalne rozmiary modeli zastosowałem taką samą metodę, jak przy porównaniu parowozów Atlantic , czyli wszystkie zdjęcia były wykonane z tej samej odległości i nie były kadrowane w wymiarze horyzontalnym. Wszystkie wybrane parowozy uszeregowałem wg długości a znany nam z „realu” parowóz to Ty5.
I tak po kolei:
Climax Class A
DSC02881.jpeg
Climax Class B
DSC02882.jpeg
Heisler Ascend
DSC02888.jpeg
Mallet Skookum
DSC02885.jpeg
Ty5
DSC02883.jpeg
Prezentowany powyżej Mallet Z3 NP
DSC02884.jpeg
Triplex
DSC02886.jpeg
USRA Mallet jako MC-57 UP
DSC02887.jpeg
Mallet serii 3000 AT&SF
DSC02880.jpeg
 
OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#47
Powróćmy do parowozów leśnych typu Heisler. Główne rodzaje lokomotyw tego rodzaju były już zaprezentowane TU , natomiast opis techniczny parowozu Heisler był w tym wątku umieszczony TU .
Dzisiejszy wpis dotyczy największego Heislera, nazywanego wg nomenklatury producenta „Aside”. W przeciwieństwie do wcześniej prezentowanej wersji posiada on 3 dwuosiowe wózki pędne, z których ostatni umieszczony jest pod tendrem służącym wyłącznie do transportu wody, podczas gdy materiał opałowy był przewożony na samej lokomotywie. Dodatkowy wózek pędny poprawiał możliwości trakcyjne, lecz nie miał wpływu na pozostającą bez zmian moc silnika - taką, jak w wersji bez tendra (identyczna wielkość cylindrów i takie samo ciśnienie pary). Umieszczony w załączeniu schemat nie odpowiada dokładnie wyglądowi modelu, co wynika stąd, że odbiorcy musieli wprawdzie wybierać podstawową charakterystykę zamawianej lokomotywy z katalogu producenta, ale możliwe były różne zmiany drugorzędne (rodzaj paliwa, kształt kabiny załogi, rodzaj komina itd.). Dzięki konstrukcji napędu przystosowanego do pracy w trudnych warunkach lokomotywy mogły pokonywać łuki torów o promieniu 30 metrów (choć zalecane było 38). Można tu wspomnieć, że małe lokomotywy Heisler (z dwoma wózkami, 30-tonowe) były w stanie bezpiecznie przejeżdżać nawet przez łuki torów o dwukrotnie mniejszym promieniu. Gdy jesteśmy przy ciekawostkach i małych lokomotywach tego typu można wspomnieć o najmniejszym, jedynym egzemplarzu, który miał tylko dwie osie (zdjęcie w załączeniu). Parowozy pracowały do lat 50-tych ubiegłego wieku, kiedy to transport szynowy był stopniowo zastępowany drogowym. Dość dużo lokomotyw Heisler zostało zachowanych po dzień dzisiejszy.
Ważący 374 gramy model był oferowany w tej wersji przez firmę Rivarossi w latach 1980-90 (zmodyfikowane modele są w aktualnej ofercie). Lokomotywa jest, jak na owe czasy, dość dokładnie wykonana. Niewątpliwym minusem jest umieszczenie dużego silnika w kabinie załogi. Natomiast na plus oceniam szczególnie dokładne odwzorowanie systemu napędu, w którym zadbano nawet o ruchomy rozrząd. Silnik jest dość głośny, lecz jazda jest bardzo pewna i płynna, także przy niewielkich prędkościach. Model nie jest wyposażony w gumki trakcyjne, co pomaga w uzyskaniu bardzo dobrego odbioru prądu nie ograniczając uciągu - bez trudu poprowadził 32 wagony czteroosiowe (więcej nie zmieściło się na torze testowym). Podobnie jak oryginał może pokonywać łuki torów o małym promieniu - na zdjęciu widzimy go na łuku „tramwajowym” o promieniu 250 mm ( ! ). Oświetlenie jest stałe, dwustronne. Pomimo zaawansowanego wieku parowóz dalej prezentuje się zupełnie dobrze, a na szczególne podkreślenie zasługuje jego trwałość i niezawodność.
IMG_1663.jpeg
 

Załączniki

OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#50
Kolejny wpis dotyczy ponownie lokomotywy przeznaczonej do prac w lasach, lecz nie jest to jedna z wersji typowych konstrukcji leśnych, ale zwykła lokomotywa członowa Mallet.
Parowóz był zbudowany w 1934 roku dla linii Wyerhauser. W 1952 roku sprzedany do Sierra, a trzy lata później liniom Rayonier, gdzie był czynny do 1967 roku. Zbudowana przez firmę Baldwin lokomotywa była technicznie typowym Malletem z dwustopniowym rozprężaniem pary.
Więcej informacji o parowozie oraz rysunki i zdjęcia oryginału można znaleźć tu : http://loggingmallets.railfan.net/list/wt4/weyer4.htm
Kolejne (ładne) zdjęcie : http://rrpicturearchives.net/showPicture.aspx?id=5279507
Parowóz był (razem z bliźniaczym #120) największym Malletem linii Wyerhauser i ze względu na swoje rozmiary oraz masę (z tendrem prawie 200 ton) nie używano go na na tymczasowych torach leśnych, lecz tylko na głównych trasach linii.

Ważący 490 gram model został wyprodukowany pod koniec istnienia firmy Mantua w 1998 roku. Jak zwykle w przypadku tego producenta trudno jest oczekiwać jakiejś nadzwyczajnej finezji wykonania, czy też wierności historycznej (spotkaliśmy się już z modelami tej firmy i podobnymi problemami w przypadku Mikado LV (Reading)N-1 czy Atlantic A3 B&O ). Oznakowanie jako lokomotywy należącej do linii Great Northern jest kompletnie chybione, gdyż GN posiadały tylko jeden typ, zupełnie inaczej wyglądających malletów z układem osi 2-6-6-2 . Również odwzorowanie właściwego pierwowzoru (czyli Weyerhauser #4 ) jest obarczone wieloma błędami. I tak, pomijając szczegóły, nie uwzględniono dwustopniowego rozprężania pary (cylindry pierwszego zestawu pędnego powinny być większe oraz wyposażone w płaskie suwaki rozrządu), a całkowita wielkość modelu odpowiada raczej skali ok. 1:80 zamiast 1:87. Natomiast prawidłowo odwzorowano zasadę konstrukcji malletów, gdzie tylny zestaw pędny jest sztywno połączony z kotłem, co nie wpłynęło na nadmierne wymagania co do promienia łuków torów. Aby powiedzieć też coś pozytywnego należy wymienić pewność i płynność jazdy oraz dobry odbiór prądu. Pomimo braku gumek trakcyjnych bardzo przyzwoity jest też uciąg. Wspomnieć też można o trwałości modelu - pomimo zaawansowanego wieku postawiony na torach bez jakichkolwiek problemów podjął pracę (sprawdzenie czy nie trzeba przesmarować przekładni wykazało, że jakąkolwiek ingerencją nie jest potrzebna). Dwustronne, zmienne zgodnie z kierunkiem jazdy oświetlenie jest realizowane dość antycznie wyglądającymi żaróweczkami. Pomimo tego relatywnie prostego wykonania odwzorowano też, choć w dość uproszczony sposób, wyposażenie kabiny załogi (silnik jest w kotle). Zapewne wiele osób oceni ten produkt jako zabawkę, a nie model, ale wg. zwolenników modelowania kolei leśnych w USA ten ( i podobne) Mallety firmy Mantua zupełnie dobrze wyglądają na makietach i równie przyzwoicie się spisują.
 

Załączniki

OP
OP
Beobachter

Beobachter

Znany użytkownik
Reakcje
4.934 10 2
#51
W niniejszym wątku przedstawiam najbardziej różnorodne konstrukcje parowozów. W dotychczasowych wpisach spotkaliśmy już 14 różnych układów osi i 7 różnych rozwiązań napędu. Dzisiaj po raz drugi (po parowozie Royal Scot ) udamy się do Wielkiej Brytanii, gdzie ponownie odwiedzimy linie kolejowe LMS . Pod koniec lat 20-tych ubiegłego wieku rosnące masy pociągów towarowych spowodowały konieczność prowadzenia składów przez dwa, a czasem nawet trzy parowozy. Należy w tym miejscu wspomnieć, że nie było to wynikiem jakoś nadzwyczaj wielkiej masy samych pociągów składających się z niewielkich wagonów towarowych (które niejednokrotnie nazywano „pudełkami zapałek”, co miało obrazować ich małe rozmiary), lecz polityki linii kolejowych preferujących relatywnie niewielkie lokomotywy. I tak typowym dla LMS parowozem towarowym tego okresu były trzyosiowe 4F ważące niecałe 50 ton. Aby obniżyć koszty eksploatacyjne postanowiono nabyć znacznie większe parowozy, które byłyby w stanie wykonywać pracę dwóch dotychczas używanych lokomotyw (= redukcja kosztów osobowych). Jako że właśnie w Wielkiej Brytanii Firma Beyer Peacock z dużym sukcesem budowała na eksport parowozy Garratt, zdecydowano się na to właśnie rozwiązanie. Zaletą takiej konstrukcji jest możliwość uzyskania dużej siły pociągowej bez typowych dla lokomotyw jednoramowych ograniczeń przy pokonywaniu łuków torów. W założeniu Garratt to tak naprawdę dwa parowozy zasilane wspólnym kotłem, który jest „zawieszony” na pomoście je łączącym. Zaletą tego rozwiązania jest też to, że praktycznie brak jest wynikających z konstrukcji ostoi, czy też układu jezdnego, ograniczeń wielkości wiszącego nad pustą przestrzenią paleniska. Natomiast negatywne były w tym przypadku koszty budowy i eksploatacji oraz znaczna długość lokomotyw (prezentowany tu parowóz miał podobny uciąg do Ty 5 , ale był o prawie 4 metry dłuższy). Ponadto zmieniał się nacisk osi w miarę zużywania paliwa i wody. Dlatego zapewne Garratty zyskały szczególną popularność tam, gdzie wyjątkowo trudno było umieścić w lokomotywie wystarczająco duże palenisko, czyli na liniach wąskotorowych (szczególnie w regionach południa Afryki ). Wróćmy jednak do LMS. Producent przedstawił konkretny projekt parowozu, który jednak został częściowo zrewidowany przez LMS z … negatywnym skutkiem. Szczególnie problematyczne okazało się wymaganie działu technicznego linii kolejowych, aby zastosować takie samo ułożyskowanie osi pędnych, jakie stosowano we wspomnianych powyżej 4F. Efektem była tendencja do ich przegrzewania się, co spowodowało konieczność ograniczania prędkości jazdy parowozów - tylko raz spróbowano wykorzystać takiego Garratta do prowadzenia pociągu osobowego (przy wielkości kół pędnych 1600 mm teoretycznie jak najbardziej możliwe). Prowadzony przy wyższych prędkościach eksperyment zakończył się zatarciem łożysk. Większość parowozów tej serii wyposażono z czasem w obrotowe skrzynie węglowe (patent Beyer Peacock ), co miało ułatwić pracę palacza (obracająca się, ukośnie zamontowana skrzynia powodowała przesypywanie się węgla do jej przedniej krawędzi). Rozwiązanie to miało też ograniczyć przenikanie pyłu węglowego do kabiny (parowozy zwykle jeździły tyłem dla zachowania lepszej widoczności na trasę) , lecz wg. załóg nie było to specjalnie skuteczne. Wszystkie zostały wycofane z eksploatacji w drugiej połowie lat 50-tych ubiegłego wieku. Żaden nie został zachowany po dzień dzisiejszy.
Ważący 732 gramy model był oferowany przez firmę Heljan w skali 00 (czyli nieco za duże, jak na H0, ale angielska relatywnie restrykcyjna skrajnia powoduje, że w porównaniu do parowozów „kontynentalnych” nie wygląda na zbyt wysoki). Pomijając skalę należy przyznać, że w znakomitej większości metalowy model jest bardzo ładnie wykonany z dużą dbałością o szczegóły (choć tych w lokomotywach angielskich generalnie było relatywnie niewiele). I tak zadbano m.in. o wyposażenie kabiny załogi, doprowadzenie rur spustowych piasecznic do zestawów kołowych, czy (metalowe) stopnie na końcach lokomotywy. Na YouTube jest dość długa prezentacja i ocena takiego modelu (
), choć w nieco innym malowaniu i wyposażonego we wspomnianą wyżej obrotową skrzynię węglową. Model posiada dwa silniki, z których każdy napędza „własny” zestaw pędny. Cały układ napędowy pracuje bardzo cicho i płynnie. Również odbiór prądu (ze wszystkich osi wiązanych) nie daje powodów do krytyki. Oświetlenie analogowego modelu (wyposażony w gniazdo sterowania cyfrowego) jest zmienne zgodnie z kierunkiem jazdy i działa już przy niewielkim napięciu prądu. Producent określa jako minimalny promień łuku torów 438 mm, czyli trochę więcej niż Roco R3 czy Piko R2. Ogólnie w mojej ocenie bardzo dobrze wykonany model, choć trochę szkoda, że w „wyspiarskiej” skali.
 

Załączniki