Wczoraj zakończyłem poważną akcję logistyczną. Kilkunastoma pociągnięciami wyrzynarki rozwiązałem problem (przeciąłem "węzeł gordyjski"), który nie dawał mi spokoju od dłuższego czasu, a z każdym krokiem się nawarstwiał.
Problem polegał na tym, że pomiędzy skosem a powierzchnią makiety nie mieściły mi się zaplanowane wcześniej budynki. Musiałem wycinać dziury w skosach, lub obcinać budynki.
Jedynym sposobem na rozwiązania problemy wydawało się początkowo odsuniecie makiety od skosów. Niestety makieta ma taki kształt, że odsunięcie nie było możliwe. Ma bowiem kształt C i jest wpisana w pomieszczenie.
Jedynym możliwym rozwiązaniem pozostało obniżenie poziomu posadowienia. Cofnąłem się zatem do tego okresu (2017):
Pościągałem wszystkie moduły, budując z nich piramidę, która zajęła większą cześć pomieszczenia i przystąpiłem do modernizacji.
Żeby nie demolować misternej konstrukcji, poucinałem dolne części nóg, po czym wyciągnąłem ucięte części i całość opuściłem na podłogę w całości. Operacja się udała, pacjent żyje. Można budować dalej.
15
1
2
