A wczoraj wieczorem w porcie w Hamburgu...
Po raz pierwszy w historii Turbo-Gagarin zawitał do portu w Hamburgu. Wjechał do Niemiec w obstawie "harcerzy" pilnujących zazwyczaj spokoju na marszach "niepodległości". Okazja to program "Żundowy wungiel dla ludu całej Wolski".
Nowoczesna lokomotywa wzbudziła zachwyt w zacofanych Niemczech, stąd do Hamburga zjechała gigantyczna ilość Niemców, powiedziałbym nawet - cała rzesza, chcących zrobić fotkę nieśmiertelną Leicą tej nieśmiertelnej maszynie. Dodatkową atrakcją jest możliwość sfocenia pierwszego towarzysza PZPR (Polskiej Zjednoczonej PRawicy). W oknach salonki zaobserwowano bowiem naszego wyłącznie-prafdomufnego genseka, pilnującego by wszytko poszło zgodnie z planem. W wyciągniętym z chaszczy warszawskiego muzeum "kolejnictwa" i podmalowanym gagsie (podmalowaniu uległa nawet trawa) zapasy wolskiej żywności, chińskich maseczek i nowoczesnych i najdroższych na świecie respiratorów wiezionych dla Niemców jako gest dobrej woli by już przestali nas prześladować i dali kase z "unji".
Respiratorów wzięto by dwa razy więcej, ale z mejli co dopiero wyciekną, wynika, że ktoś wpadł na genialny pomysł. Żeby nikt znowu nie doczepił się do rozliczenia kilometrówek, auto na które je rozliczono, zapakowano do Gagsa. Było w Chamburgu? Było!!!
Nurek nie znalazł się w składzie przypadkiem... Wszak zimno! A naród nie lubi marznąć, salonka musi się grzać. Była opcja, żeby wstawić wagon z piecem na wungiel, ale nie przeszła, bo przecież smok*.
W składzie był jeszcze Wars, ten najnowocześniejszy. Jednak w oczekiwaniu na wungiel z Australii (ma przybyć w lutym), towarzystwo udało się na zwiedzanie fiordów w Norwegii. Ciągnie ich stonka, też turbo. Z uwagi na to, że to jeden wagon, szanse na awarie niewielkie. Jako, że do lutego sporo czasu, to i prędkości wielkich osiągać nie trzeba podobie jak w Borach Tucholskich, Staszicu i im podobnych.
*Smoka bano się już w latach 30'tych - już sam Goering, w budowanej dla niego, na jego zlecenie, drugiej salonce, nakazał poszerzenie łóżka i wanny, ale równie ważne była dla niego wymiana pieca węglowego w prywatnej kuchni na elektryczny. Bo dym, bo śmiedzi, bo smok!
To akurat nie jest żart!
PS1 - Tekst i zdjęcie oparte na faktach autentycznych!
PS2 - zdjęcie inspirowane wczorajszą fotą dnia na drehscheibe:
https://www.drehscheibe-online.de/galerie/ds_galerie.php?action=show&id=2519521
Po raz pierwszy w historii Turbo-Gagarin zawitał do portu w Hamburgu. Wjechał do Niemiec w obstawie "harcerzy" pilnujących zazwyczaj spokoju na marszach "niepodległości". Okazja to program "Żundowy wungiel dla ludu całej Wolski".
Nowoczesna lokomotywa wzbudziła zachwyt w zacofanych Niemczech, stąd do Hamburga zjechała gigantyczna ilość Niemców, powiedziałbym nawet - cała rzesza, chcących zrobić fotkę nieśmiertelną Leicą tej nieśmiertelnej maszynie. Dodatkową atrakcją jest możliwość sfocenia pierwszego towarzysza PZPR (Polskiej Zjednoczonej PRawicy). W oknach salonki zaobserwowano bowiem naszego wyłącznie-prafdomufnego genseka, pilnującego by wszytko poszło zgodnie z planem. W wyciągniętym z chaszczy warszawskiego muzeum "kolejnictwa" i podmalowanym gagsie (podmalowaniu uległa nawet trawa) zapasy wolskiej żywności, chińskich maseczek i nowoczesnych i najdroższych na świecie respiratorów wiezionych dla Niemców jako gest dobrej woli by już przestali nas prześladować i dali kase z "unji".
Respiratorów wzięto by dwa razy więcej, ale z mejli co dopiero wyciekną, wynika, że ktoś wpadł na genialny pomysł. Żeby nikt znowu nie doczepił się do rozliczenia kilometrówek, auto na które je rozliczono, zapakowano do Gagsa. Było w Chamburgu? Było!!!
Nurek nie znalazł się w składzie przypadkiem... Wszak zimno! A naród nie lubi marznąć, salonka musi się grzać. Była opcja, żeby wstawić wagon z piecem na wungiel, ale nie przeszła, bo przecież smok*.
W składzie był jeszcze Wars, ten najnowocześniejszy. Jednak w oczekiwaniu na wungiel z Australii (ma przybyć w lutym), towarzystwo udało się na zwiedzanie fiordów w Norwegii. Ciągnie ich stonka, też turbo. Z uwagi na to, że to jeden wagon, szanse na awarie niewielkie. Jako, że do lutego sporo czasu, to i prędkości wielkich osiągać nie trzeba podobie jak w Borach Tucholskich, Staszicu i im podobnych.
*Smoka bano się już w latach 30'tych - już sam Goering, w budowanej dla niego, na jego zlecenie, drugiej salonce, nakazał poszerzenie łóżka i wanny, ale równie ważne była dla niego wymiana pieca węglowego w prywatnej kuchni na elektryczny. Bo dym, bo śmiedzi, bo smok!
To akurat nie jest żart!
PS1 - Tekst i zdjęcie oparte na faktach autentycznych!
PS2 - zdjęcie inspirowane wczorajszą fotą dnia na drehscheibe:
https://www.drehscheibe-online.de/galerie/ds_galerie.php?action=show&id=2519521
Ostatnio edytowane:
- 2
- 1
- Pokaż wszystkie