Dlatego powinny być badania (powiedzmy) co dwa lata, w tym psychotesty dla kierowców (i to konkretne, zwłaszcza dla kierowców zawodowych!), a do tego i przede wszystkim okresowe szkolenia i egzaminy weryfikacyjne (przykładowo co dwa lata), w tym również praktyczne(!).
Nie wiem czy masz tego świadomość, ale kierowcy zawodowi regularnie przechodzą badania lekarskie i psychologiczne, a także szkolenia okresowe. Problemem jest nie ich częstotliwość, a jakość. Sam jestem kierowcą od 7 lat i jestem przerażony tym, że na przykład wyniki kwestionariuszy, badających Twoją osobowość od razu idą do teczki, bez nawet sprawdzania co dana osoba w nich napisała. Ale jest i inny problem - psycholog, badając daną osobę przez zaledwie kilkadziesiąt minut, nie jest w stanie na 100% określić, czy dana osoba nadaje się do jeżdżenia czy nie, jest to fizycznie niemożliwe, bo określić można co najwyżej pewne predyspozycje, które zresztą wcale nie muszą się ujawnić. Zazwyczaj na psychotestach eliminują Cię inne rzeczy, jak problemy z refleksem, koordynacją ruchów rąk i nóg, czy też problemy z widzeniem nocnym, ale nie kwestionariusz osobowy. No chyba, że na badaniu powiesz, że życie Cię wkurza i masz go dosyć to wtedy zamiast wyniku pozytywnego dostaniesz skierowanie po psychiatry
Co do strachu odnośnie kar pieniężnych, to "bohater" z ciężarowego Volvo, "oszczędzając"na rogatkach, rozbił bank i poszedł razem z tymi rogatkami w dużo większe koszty i problemy.
I to jest właśnie kliniczny przykład braku logicznego, trzeźwego myślenia w obliczu zagrożenia i związanego z tym strachu... Efekt ten nasila się jeszcze dodatkowo pod wpływem zmęczenia, które niestety bardzo często towarzyszy zawodowym kierowcom. Człowiek chce uniknąć wszystkich konsekwencji, nie zdając sobie sprawy, że po pierwsze i tak one będą, a po drugie im dłużej myśli, tym będą one poważniejsze...
Niestety wielu ludzi nie ma tego świadomości, bo wydaje im się, że zawsze im się uda... A tu się okazuje, że podjęte ryzyko wjazdu pomimo zamykających się rogatek się nie opłaciło i doprowadziło do katastrofy... Refleksja, jeśli przychodzi niestety pojawia się później.