Myślę, że składa się na to kilka czynników:
- zakorzeniona świadomość ze starych czasów o masywnych, trudnych do sforsowania rogatkach,
- brak edukacji w trakcie kursu na prawo jazdy, że obecne rogatki są delikatne i tak skonstruowane, że można je bardzo łatwo wyłamać bez robienia większej szkody (dla samochodu czy rogatek),
- strach, że będzie nie wiadomo jak kara pieniężna a i może jakiś mandat do tego, więc lepiej nic nie ruszać.
Dlatego powinny być badania (powiedzmy) co dwa lata, w tym psychotesty dla kierowców (i to konkretne, zwłaszcza dla kierowców zawodowych!), a do tego i przede wszystkim okresowe szkolenia i egzaminy weryfikacyjne (przykładowo co dwa lata), w tym również praktyczne(!). Dla regularnie łamiących przepisy i niemyślących tumanów okres taki , oczywiscie odpowiednio zmniejszony do roku, 6-ciu m-cy, a nawet raz na kwartał. Przy nawet parkingowych kolizjach, żadnego dogadywania się, tylko Policja i notatka w CEPiK-u o sprawcy, i... weryfikacja delikwenta z podsumowaniem konta i jego dokonań, w tym także przez ubezpieczyciela. A po takim zachowaniu jak "bohater" na przejeździe, dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na terenie UE, bądź wjazdu na teren UE (dla przybyszów spoza UE). Zresztą to nie pierwszy tego typu przypadek, więc czas najwyższy żeby ustawodawcy wzieli się za ten problem i konkretnie się nim zajęli.
Co do strachu odnośnie kar pieniężnych, to "bohater" z ciężarowego Volvo, "oszczędzając"na rogatkach, rozbił bank i poszedł razem z tymi rogatkami w dużo większe koszty i problemy.
Tutaj jeszcze kilka zdjęć, obrazujących efekty podjętych (a właściwie braku) działań, postój ch.. wie po co na przejeździe, "stoicki spokój" i oczekiwanie na pociąg oraz spektakularne jeb-udu...
https://www.idnes.cz/praha/zpravy/n...vy_klu/foto/BRZ7dd915_ZZSHMPUhnvesTwitter.jpg