To że cały samochód nie trafia na rynek wtórny jestem w stanie zrozumieć, ale dlaczego nie wykorzystają go na części ?
Dlaczego - odpowiedź jest prosta, bo jak zawsze w takich przypadkach chodzi o koszty. Żeby mieć pewność, że uszkodzone auto nie trafi do sprzedaży producent musiałby mieć warsztat na terenie fabryki zajmujący się odzyskiwaniem części z takich aut. Auto musiałby zostać do niego przetransportowane (koszty), następnie musiałoby zostać rozebrane (znowu koszty), a następnie konieczna byłaby weryfikacja, które z tych części są sprawne i można je użyć ponownie, a które już nie. Niestety to też kosztuje. Prościej i taniej jest przeprowadzić kasację na miejscu. Tak jak pisałem wcześniej niszczonych jest "promil" aut, które trafiają do salonów sprzedaży. Transport ich jest ubezpieczony, a ewentualne straty takie, jak ta są po prostu wliczone w koszt sprzedawanego samochodu. Płacimy za to my - klienci.
Żeby było ciekawiej to tak samo wygląda to np. przy produkcji lodówek. Nowa lodówka trafia do działu kontroli jakości i jak tam stwierdzą, że nie działa np. lampka w środku, to nikt nie szuka przyczyny tej usterki tylko cała lodówka od razu trafia do utylizacji. Taniej jest wyprodukować nową niż naprawiać uszkodzoną. I tu też jest to jakaś minimalna część całej produkcji, za którą płaci każdy klient kupujący taką lodówkę w sklepie.
Tak to działa w dzisiejszych czasach.
P.S.
Nie przeczytałem postu kolegi krzy.lok.
W sumie napisał to krócej i też zobrazował przyczynę takiego działania.