Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Lakier bezbarwny Tamiya z puszki jest dosyć agresywny względem wodnych lakierów akrylowych. Np. na nakładce od puszki widnieje ostrzeżenie, że nie należy go stosować bezpośrednio na kalki. Trzeba tu rozróżnić farby akrylowe na bazie wody i farby akrylowe na bazie rozpuszczalników (śmierdzące). Te drugie zareagują z wodnymi.
Lakier bezbarwny Tamiya z puszki jest dosyć agresywny względem wodnych lakierów akrylowych. Np. na nakładce od puszki widnieje ostrzeżenie, że nie należy go stosować bezpośrednio na kalki. Trzeba tu rozróżnić farby akrylowe na bazie wody i farby akrylowe na bazie rozpuszczalników (śmierdzące). Te drugie zareagują z wodnymi.
Ale sęk w tym, że grubo położony lakier bezbarwny Tamiya reagował z lakierami Tamiya na bazie rozpuszczalników. Taki sam "psikus" zrobił mi na farbach Mr. Hobby C. Teoretycznie nie powinno się to zdarzyć, a jednak. Tak miałem na mojej SM42 na dachu, efekt był taki jakby przebarwiło farbę. Ja akurat nie wiedziałem, że na kalki go nie powinno się stosować i polakierowałem kalki z dobrym skutkiem. Ale tak jak mówię - tu trzeba nakładać go cienko w kilku warstwach a nie lać "grubo". Od tego czasu dorobiłem się aerografu i używam lakierów bezbarwnych Mr. Hobby.
Ale sęk w tym, że grubo położony lakier bezbarwny Tamiya reagował z lakierami Tamiya na bazie rozpuszczalników. Taki sam "psikus" zrobił mi na farbach Mr. Hobby C. Teoretycznie nie powinno się to zdarzyć, a jednak. Tak miałem na mojej SM42 na dachu, efekt był taki jakby przebarwiło farbę. Ja akurat nie wiedziałem, że na kalki go nie powinno się stosować i polakierowałem kalki z dobrym skutkiem. Ale tak jak mówię - tu trzeba nakładać go cienko w kilku warstwach a nie lać "grubo". Od tego czasu dorobiłem się aerografu i używam lakierów bezbarwnych Mr. Hobby.
Dziś piaskowy ZNTK otrzymał komorę. Przyznam, że długo myślałem, czy wydawać na to pieniądze. Jednak malowanie i generowanie przy tym pyłu osiadającego wszędzie w koło, a przede wszystkim smrodu farb na rozpuszczalnikach sprawiło, że się zdecydowałem. Produkt FineArt był najlepszą propozycją w stosunku cena/wyposażenie. Posiada oświetlenie i wyciąg z regulowanymi obrotami wiatraczka. Do tego stolik obrotowy, którego tu nie ma i łapki do malowania. Wyciąga wszystko! Farba osiada na filtrach, a powietrze leci za okno. Efekt? Nic nie śmierdzi i nie lata wszędzie ten nieszczęsny pył... podklad poszedł na kocioł Ty2, a Żona nie syczy, że nasmrodzilem
Jeśli ktoś się zastanawia, jak ja, to polecam! Nie jest to jakieś super solidne urządzenie, a chiński plasticzak, ale bardzo praktyczny.
Ino pioch!
Jestem strasznie niecierpliwy efektu końcowego i czasami się niepotrzebnie spieszę... ale mam nadzieję, że maszyna będzie jakoś wyglądała i przy kolejnych będzie tylko lepiej... dziękuję za miłe słowo! Bardzo mnie to motywuje
Kolejna lekcja... jeśli już wiesz, że masz się nie śpieszyć, to nie idź też na skróty!
Umyłem ostoję i pomalowałem czarnym Weinertem... zaczął się ścierać... użyłem płynu hamulcowego i umyłem całość, aby pomalować podkładem... i czeski błąd zamiast użyć puszki z podkładem prysnąłem ostoję lakierem... zaś zmywanie... w końcu się udało!
Ostoja gotowa do malowania...
Podkład Tamiya z puchy... jestem z niego bardzo zadowolony!
Potem belka zderzakowa Weinertem z aerografu i pierwsza próba czarnego matu Tamiya z puchy... niestety wadą puchy jest trudność w panowaniu nad natryskiwaniem lub brakiem moich umiejętności. Trudnodostępne krawędzie nie zostały należycie pokryte... zostawię to już na patynę farbami akrylowymi...
Równolegle idą zestawy kołowe...
Parowóz ma być mocno sfatygowany. Zestawy malowałem czerwonym Weinertem aerografem i białym bandaże z ręki, co niestety nie wyszło optymalnie. Jest pomysł na przyrząd, ale to przy następnym modelu. Później nałożyłem czarny wash, który mocno zmatowił koła i dawał się ścierąć po 24h więc nałożyłem oilbrusher fresh engine oil, który właśnie schnie... myślę, że jak na dziewiczy rejs nie jest źle...
Ino pioch!
Ale sęk w tym, że grubo położony lakier bezbarwny Tamiya reagował z lakierami Tamiya na bazie rozpuszczalników. Taki sam "psikus" zrobił mi na farbach Mr. Hobby C. Teoretycznie nie powinno się to zdarzyć, a jednak. Tak miałem na mojej SM42 na dachu, efekt był taki jakby przebarwiło farbę. Ja akurat nie wiedziałem, że na kalki go nie powinno się stosować i polakierowałem kalki z dobrym skutkiem. Ale tak jak mówię - tu trzeba nakładać go cienko w kilku warstwach a nie lać "grubo". Od tego czasu dorobiłem się aerografu i używam lakierów bezbarwnych Mr. Hobby.
Lakier z puszki Tamki to nie to co w słoiku. Tam jest bardzo agresywne medium, które wżera się w podłoże. Jeśli użyłeś serii TS to ona jest w ogóle do malowania nadwozi samochodów RC i to jest nie do usunięcia jakąkolwiek chemią, trzeba szlifować. W ogóle do malowania czegokolwiek w skali tak małej jak HO to w zasadzie tylko aerograf. I wtedy ten lakier mozna sobie zdekantować z puszki, rozcieńczyć nitro i nałożyc delikatnie mgiełka aerografem. Świetne zabezpieczenie przed paluchami i jakimikolwiek śladami - łatwe do otrzymania w czystości i odkurzania
O ile prawdą jest, że aerografem jest prościej pomalować w tej skali to ze zdaniem powyżej nie mogę się zgodzić. Da się uzyskać ładne efekty przy malowaniu sprejem, nawet przeznaczonym do malowania samochodów a nie modeli. Jak nie miałem jeszcze aerografu to malowałem sprejem i efekty były niezłe.
Słabe zdjęcie deseczką... ale i ja jestem słaby w 3 miesiącu. Z ciekawości, jak kształtuje się całość postawiłem kocioł na kołach... na dziś koniec, ale jutro do niego wrócę... INO PIOCH
Dwa słowa klucze: "w zasadzie" i "niezłe". Moim zdaniem aerograf w modelarstwie kolejowym to groszowy wydatek. Uzywalny chiński Komplet spręzarka plus aero kosztuje mniej niz analogowa lokomotywka z Piko a w cenie DCC można juz mieć naprawde sensowny zestaw z japońskim aero. Szkoda się męczyć z puszkami, zwłaszcza jesli potrafia zniszczyc efekt pracy iluś tam dni dłubania i poprawiania czy przerabiania detali.
Z całą pewnością więcej argumentów przemawia za aerografem. Jednak, jak mam smrodzić, czyścić, to proste powierzchnie wolę pokryć z puszki, a zaoszczędzony czas poświęcić na kolejne prace. Sztuka jest by łączyć te techniki i uzyskiwać zamierzone efekty i to jest dla mnie ciągle największe wyzwanie.
Troszkę pracy nad piaskową dwóją poszło do przodu... ale do końca daleka droga. Teraz na spokojnie kończyć kocioł, patyna i nieszczesna budka, która przysparza mi kolejnych siwych włosów. No i kusi wlutować dekoder... może jednak po skończonym tendrze... czwarty miesiąc prac w toku.
Witam!
Minął miesiąc, to może pochwalę się swoją radosną twórczością... każdy kolejny krok sprawia, że mam coraz większy szacunek do modelarzy tworzących cuda, które wyglądają na łatwe i przyjemne, a w realizacji takimi nie są. Wymagają masy doświadczenia, czas, warsztatu... mimo wszystko wrzucę te gnioty, bo widzę, jak bardzo pomaga mi dzielenie się wiedzą przez innych Forumowiczów, może komuś pomogę...
Tender wszedł na warsztat...
Opróżniłem go z wnętrzności i detali. Usunąłem reflektory na skrzynce narzędziowej. Oczywiście szlifnąłem je za mocno i szpachlowania było więcej... błąd! Później usunąłem farbę przy użyciu płynu hamulcowego. W zasadzie mam odwagę moczyć przez wiele godzin tylko elementy nie z tworzywa sztucznego...
Wiercenie kanałów na przewody do reflektorów. Otwór wykonałem na głębokość kanału światłowodu do poprzedniej wersji reflektorów, ale trudno było przeprowadzić przewody. Dlatego wykonałem jeszcze jeden wyżej i zaszpachlowałem od czoła. Poszło gładko...
Troszkę detali poszło na tender. Też w wersji uproszczonej, bo niektórzy Forumowicze prezentują bardzo wysoki poziom. Ja odpadam na tą chwilę...
Szpachla! Używam szpachli Tamiya, która strasznie zmniejsza swoją objętość po wyschnięciu. Trudno na płaskiej powierzchni użyć jej niewiele, aby się nie zapadła więc trzeba więcej i szlifować dwa dni... chyba trzeba poszukać innej.
Flaki! Pcham je do środka... pomysłem było zrobienie tylko białego oświetlenia pociągowego, jak w modelu fabrycznym. Fabryczne połączenie elektryczne z parowozem wykorzystałem do oświetlenia przodu, a głośnik podłączyłem wykorzystując przewody do generatora dymu, którego nie ma. Wlutowałem brązowe przewody bezpośrednio do nóżek złącza usuwając ścieżki do nich na płytce. Z oświetleniem tyłu było trudniej, choć miało być łatwiej. Usunąłem z płytki oryginalne diody i podłączyłem kupione od Kolegi ZNTK Rybnik wymieniając fabryczny rezystor na 1,66kΩ. Nie działa... usunąłem więc wszystkie elementy z płytki i bez nich podłączyłem same diody reflektorów z rezystorem. Niestety dalej nie działo... podłączenie miernika zgodnie z kolorem przewodów wskazał plus na czarnym, więc na plusie był minus? Zmieniłem podłączenie potencjałów diod i działa... czyżby ktoś źle wlutował przewody na płytce? Moc światła reflektorów tendra jest zdecydowanie wyższa od przodu parowozu. Dołożyłem jeszcze jeden rezystor 1,66kΩ, ale dalej jest za dużo... jutro kupię kolejne i muszę obniżyć ich moc, aby się przedwcześnie nie spaliły. Najgorsze, że nad płytką będzie dekoder i brakło miejsca na kondensator...
Tender poskładany próbnie. Podłączyłem tender z parowozem i wszystko działa, jak należy. Teraz trzeba usunąć przebarwienia kleju, detale, patyna i może po pół roku walki uda się skończyć pierwszy najprawdziwszy model H0 parowozu piaskowego w postaci Ty2-4504...
Ino pioch!
To ciekawe. Jeżeli z przodu i z tyłu zastosowano takie same LED-y i rezystory w obu obwodach są takie same, to jasność reflektorów powinna też być taka sama. A może w ustawieniach dekodera ktoś coś zmieniał? W razie czego do pewnego stopnia można jasność świateł regulować w dekoderze, ale do tego najlepiej mieć programator, bo ustawianie drogą zmiany wartości CV jest bardzo uciążliwe (przynajmniej w dekoderach ESU).