Ta zamienność tendrów wydaje się zupełnie naturalna- szczególnie w okresie powojennym. Kolejnictwo poniosło ogromne straty, więc by pouruchamiać tak potrzebne wtedy parowozy, zapinano do nich to, co było pod ręką. Inna, acz dość podobna sytuacja była w latach 60-tych i 70-tych, gdzie zaczęto na masową skalę wycofywać wiele serii parowozów, a te które wciąż jeździły, już się trochę sypały. O ile podczas napraw, potrafiono wykonać praktycznie nowy kocioł do parowozu, to nie słyszałem o przypadku wykonania nowego tendra. W razie konieczności- zapinano po prostu tender, od jakiejś skasowanej maszyny (dobrym przykładem są tu Pt31, w latach 70-tych). Podejmowano oczywiście próby modernizacji tendrów, ale objęły one tylko część maszyn. Tu nie dziwią mnie zatem uwagi szanownego Jarząbka, choć uważam, że były to pojedyncze przypadki. Dodały one trochę kolorytu naszej kolei, która pomimo smutnych czasów, była w tamtym okresie po prostu piękna. Nie to, co teraz...