Witam ponownie po długiej przerwie.
Zaczęło się pod koniec zeszłego roku od sporego remontu, następnie przeprowadzka a do tego nawał pracy. Od około miesiąca zorganizowałem na nowo warsztat i pomalutku wracam do modelarstwa.
Przepraszam wszystkich oczekujących na swoje Syrenki. Zabieram się za drugą partię R-20 ale nie mam pojęcia kiedy uda mi się to wszystko ogarnąć. Odezwę się do kolejnych oczekujących jak modele będą bliżej realizacji. Na razie jestem dopiero na etapie obróbki nadwozia, do finału jeszcze droga daleka.
Zauważyłem u siebie że kilka miesięcy przerwy nie pozostaje bez wpływu na precyzję i cierpliwość. Jakoś tak wszystko robię wolniej i do tego częściej zdarzają mi się drobne błędy. Muszę sobie też przypominieć niektóre techniki i procedury których używałem wcześniej. Nawet przy projektowaniu 3D pozapominałem masę rzeczy. A może to po prostu starość nadchodzi
Na rozrzewkę zacząłem od kilku modeli do kolekcji. Pierwszy z nich to Ikarus 556 w malowaniu MPK Częstochowa.
Zastanawiałem się nad kontynuacją kolekcji Ikarusów z WPK Katowice ale ze względu na bardzo oryginalne napisy na burtach wygrała Częstochowa.
Bazą do przeróbki był mocno zabawkowy model Beka, którego dawno temu dostałem od kolegi Michała. W pakiecie dołączone były elementy fototrawione i odlew zderzaka. Bez tego nie byłoby sensu nawet się za niego zabierać.
Dosyć kiepsko wypadają w nim też felgi.
Tylny zamiennik dorobiłem samemu a z przednią poratował mnie Grzesiek (
@Astro)
No i wszystko nawet fajnie wyszło ale....
No właśnie, pewne ale. Pokazałem model na FB i jeden z kolegów wychwycił pewien drażniący błąd.
Nie wiem jak to się stało. Sprawdzałem kalkomanie i nie widzałem tego wcześniej.
Próbowałem to naprawić w miarę bezinwazyjnie ale wychodzilo coraz gorzej. Finalnie model musiał przejść powtórne zmywanie.
Małe odtrzeżenie dla osób które chcą przerabiać ten autobus! Plastik z którego jest zrobiony bardzo źle przechodzi kontakt ze zmywaczmi. Po drugim razie buda była tak zmiękczona że obawiałem się że nie uda mi się go uratować. Na szczęście po ok. dwóch tygodniach wszystko się ustabilizowało. Dobrze że nie wyrzuciłem go do kosza.
Przy okazji dowiedziałem się że Ikarusy tego typu sprowadzane do Polski nie miały tylnej galeryjki z tablicą kierunkową, więc miałem okazję żeby to naprawić. Kolejną rzecza o której zapomniałem pierwszym razem to światełka na dachu i migacze. Czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.