Na Kaliskiej rewolucja, wszystko co stare znika, sygnalizatory, wiaty, drzewa, widać idzie nowe, idziemy od ul.Konstantynowskiej po terenie kolejowym, jakże by inaczej.
Niebawem pancerna pięść koparki zakończy nierówny pojedynek magazynów i budynkó kolejowych z przemijaniem, szkoda co będą oglądać przyszłe pokolenia.
Na magazynie widać oryginalne deskowanie w przeszłości.
Następna cegłocecha.
Symbioza nowego ze starym.
EP07-435
Jest tak cicho i pusto, aż nieprzyjemnie, nikt na nas nie zwraca uwagi, dawniej już by tu był patrol SOK-u, dziś
Piotrek łazi po torach sprawdzając cechy na słupach-szynach, a ja patrzę na pociąg stojący na tym torze czy nie rusza przypadkiem.
Może to budynek wagi, nie to coś innego.
Zwrotniki, na torach opodal nigdy nie wykończonego wiaduktu, jeden z cechą producenta, ale to w innym miejscu.
Zawsze wiedziałem że kolej jest magiczna, ale żeby czekać na pociąg ŁKA do stacji Widzew , a pojechać TLK przez Widzew i to z takim opóźnieniem, cuda tylko na Kaliskim.
Przyjechał, pojechał, ja wysiadłem na Chojnach, Piotrek na Widzewie, na zakończenie tego pięknego dnia ET22-1055
Dziękuje Ci Piotrze z całego serca że tą ostatnią podróż szlakiem śladów po łódzkich bocznicach odbyłeś razem ze mną, nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Nieomal cztery lata temu 16 kwietnia założyłem ten wątek, mówiąc szczerze nie wiedziałem co mnie czeka i czy uda mi się to co sobie zaplanowałem, zwłaszcza że nikt nie zna tak mnie jak ja sam, wiem czego mogę się spodziewać, cóż udało się, z małymi wyjątkami i miejscami gdzie mnie nie wpuścili, przeszedłem wszystkie łódzkie bocznice, wyjątkiem jest np.bocznica do poczty na Kaliskiej, ale już zanika, poza tym tereny wokół są prywatne, trochę już mam dość proszenia i tłumaczenia po co, dla czego itd.
Moje zdjęcia nie były tak artystyczne jak niektórych, spojrzenie nie tak ostre i przewidujące, coś co z początku traktowałem jak zabawę, przerodziło się w manię, zdobywanie wiedzy, ślęczenie nad mapą, obłęd, żabcia to podsumowała tak "nie mówisz ciągle o modelach jak dawniej, ale gdzie nie pojedziemy wszystko ci się kojarzy z bocznicami, albo cechami, Grupcio trochę jesteś czaśnięty" no pewnie tak, myślę że przeszedłem około stu kilometrów, może mniej, może więcej,ale czy to jest istotne, wiele z nich zobaczyłem zdaje się w ostatniej chwili, a i tak trudno nie zgodzić się z Piotrkiem gdy wczoraj powiedział, "Dwadzieścia lat wcześniej i moglibyśmy być tytanami wiadomości o łódzkich bocznicach" tak ma rację, ale czasu się nie cofnie.
Smutni mi, zawsze gdy coś się kończy, ale czas płynie nieubłaganie.
Dziękuję nielicznemu, ale wiernemu gronu miłośników, moich opowieści, za uwagę, cenne uwagi i wytrwałość, dzięki Wam także powstawał ten wątek, było dla kogo chodzić i pisać.
Myślę że za jakiś tydzień poproszę o zamknięcie wątku.