Ten serwis używa "ciasteczek" (cookies). Korzystając z niego, wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. Learn more.
Szanowny Użytkowniku, serwisy w domenie modelarstwo.info wykorzystują pliki cookie by ułatwić korzystanie z naszych serwisów. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
W tym zakresie dobrze spisuje się klej cyjanoakrylowy. Jego wadą jest szybkie schnięcie, pozostawiające mało czasu na ustawienie elementu, a tym samym dający mały margines błędu. Pewnym ułatwieniem jest cyjanoakryl w żelu. Zwiększa się margines czasowy, ale za cenę większej grubości kleju, który jeśli wyjdzie poza przyklejany element może przysporzyć dużo zabawy związanej z jego usunięciem. Zresztą przy nadmiarze kleju rzadkiego mamy ten sam problem. Ja stosuję cyjanoakryl do klejenia dużych elementów, gdy ich przyleganie do klejonej powierzchni nie jest idealne. Dozując stopniowo małe porcje kleju można dość dokładnie przykleić "odstający" element do podłoża. Klej ten stosuję również do klejenia elementów wymagających dużej wytrzymałości mechanicznej, lub gdy mogę "zalać" klejem przyklejany detal od niewidocznej strony. Do klejenia elementów wymagających dłuższego pozycjonowania, np. oznaczenia serii lokomotywy, na poniższym zdjęciu również do przyklejenia trawionych detali do drzwi, stosuję bezbarwny lakier błyszczący HUMBROL. Po właściwym wyschnięciu lakieru trzyma naprawdę mocno, myślę, że z siłą podobną do cyjanoakrylu. Zaletą lakieru jest, jak wspomniałem, możliwość dłuższego ustawiania elementu. Poza tym za pomocą pędzelka zamoczonego w rozcieńczalniku mogę usunąć lakier, którym zabrudziłem powierzchnię poza klejonym detalem. Wada tej metody - klejony detal, a właściwie jego położenie w czasie klejenia, nie może poddawać się wpływowi grawitacji. Innymi słowy np. oznaczeń literowych nie przykleisz w pionie do boku pudła bo "zjadą". Poza tym lakier ten dość długo wysycha pod przyklejaną blaszką. Krawędzie "łapią" w miarę szybko, ale osiągnięcie pełnej mechanicznej odporności należy liczyć w dniach i jest tym dłuższe im większa powierzchnia klejenia.
Jest także dostępny polski produkt firmy VMS. Ja używam „Metal Prep 4k” podkład do malowania części metalowych. Doskonale służy również jako klej. Nadmiar łatwo jest zmyć alkoholem. https://www.vms-supplies.com/vms-metal-prep-primer
nic specjalnego, słaba adhezja modelarsko praktycznie nieprzydatne. Klej CA i debonder robią robotę, lakier bezbarwny lub jak ktoś bardzo chce to klej akrylowy załatwiają sprawę po całości pozytywnie.
Przez blachę nie, ale przez szybkę okna do których przykleja się ramkę z blaszki już tak. To samo model z drukarki, są utwardzane UV a czasem i blachę trzeba dokleić.
A jeśli chodzi o te nr boczne lokomotywy robisz je z metalu sam czy ktoś Ci je robi? Znalazłem w sklepie Ostbahn metalowe o grubości 0,3 mm. A czy ma ktoś możliwości lub wie że ktoś może cos takiego robić o grubości blaszki 0,4-0,5 mm?
A jeśli chodzi o te nr boczne lokomotywy robisz je z metalu sam czy ktoś Ci je robi? Znalazłem w sklepie Ostbahn metalowe o grubości 0,3 mm. A czy ma ktoś możliwości lub wie że ktoś może cos takiego robić o grubości blaszki 0,4-0,5 mm?
Pozyskuję oznaczenia od kolegów, którzy trawią mi je grzecznościowo przy okazji swoich projektów. Generalnie grubość 0,3 odpowiada najbardziej. Ja stosuję najczęściej 0,2 gdyż nałożenie podkładu i farby daje około 0,3 czyli tyle ile powinno być mniej więcej w skali 1/87.
Nie takie znów małe. Oznaczenia na czoło lokomotywy mają już prawie 1,5mm wysokości.
Obecnie stosuję podkład Weinerta bo akurat taki mam. Na pewno dobrze będą się też spisywać typowe podkłady modelarskie jak np. wspomniany przez Darka Gunze w ziarnistości 1000 lub 1500. Dużo dobrego słyszałem też o podkładzie Bimodel, ale tego akurat nie miałem okazji stosować. Nie wyobrażam sobie natomiast stosowania podkładu w sprayu. Być może się mylę, ale jeśli oznaczenia mamy pokryć cienką warstwą skazani jesteśmy na aerograf.
Nie wyobrażam sobie natomiast stosowania podkładu w sprayu. Być może się mylę, ale jeśli oznaczenia mamy pokryć cienką warstwą skazani jesteśmy na aerograf.
Da się, da się Tylko trzeba włożyć wcześniej puszkę w gorącą wodę na kilka minut i malować z dużej odległości.
Ale jest wada - dużo więcej podkładu idzie "w powietrze".
Jednak dla początkujących i wygodnych jest to bardzo fajna metoda malowania.
Po przeprowadzce nie mam jeszcze miejsca na swobodniejsze rozłożenie się z warsztatem. Zabrałem się zatem za budowę modelu węglarki 601W z zestawu Konrada - UMF-Unique Model Factory. Etap składania wymaga ograniczonego "otoczenia modelarskiego" więc łatwiej się zmieścić na mniejszej przestrzeni. Na moją prośbę Konrad zadeklarował się dorobienia kilku fototrawionych części do zestawu. Oczekiwanie na części skracam sobie wykonując zbiorniczki na olej do smarowania wózków (lub raczej oparcia pudła na wózkach). Drobiazgi, ale myślę, że fajnie uzupełnią model Konrada, który całkiem przyjemnie się składa.
Natomiast pozyskanych od Jan-Kola blach wnętrza kabin lokomotywy ST44 aż szkoda malować. Wytrawione z mosiądzu pięknie się prezentują. Przyjdzie jednak i na nie czas .
Dziś na warsztacie zbiorniki powietrza do wagonu 601 W. Zestawowe odlewy wymagały obróbki aby nadać im kształt bliższy oryginałowi. Myślę, że zamiast odlewów lepiej wyglądałyby elementy toczone, na ale nie ja jestem producentem więc w ruch poszły pilniki i papiery ścierne. Od siebie dodałem króćce z których wychodzi przewód łączący zbiorniki. Postanowiłem dodać też mocowania zbiorników. Wykonałem je indywidualnie gdyż zestaw nie przewiduje takich części, a uważam, że warto je odwzorować. Zbiorniki zlokalizowane są przy samej krawędzi pudła, stąd mocowania są wyraźnie widoczne. Do dorobienia pozostają mi taśmy opasające zbiorniki oraz tabliczki znamionowe.
i po przyłożeniu do ostoi wagonu.
W oczekiwaniu na zmodyfikowane części trawione, zabrałem się za pierwsze elementy służące uprzestrzennieniu drzwiczek wyczystkowych. Na pierwszy ogień poszły słupki.
Taśmy mocujące dodane oraz tabliczki znamionowe. Zbiorniki gotowe do montażu. Żebym jeszcze odnalazł taką samą frajdę w malowaniu modeli byłbym modelarzem kompletnym. Zdecydowanie bardziej wolę jednak dłubanie przy detalach.
Zabawę z detalami kontynuuję przy pokrętłach hamulca ręcznego. Z trawionego pokrętła odciąłem wsporniki w kształcie "mercedesa" i przylutowałem je do koła ukształtowanego z drutu 0,25mm, dzięki czemu jest teraz odzwierciedleniem rzeczywistości. Od tyłu dolutowałem mosiężną rurkę, która umożliwi nałożenie pokrętła na ośkę przepuszczoną przez wsporniki w wagonie - na potrzeby przepuszczenia osi w wspornikach wywierciłem otwory średnicy 0,3mm. Zabawa ta miała dwa cele - wymianę płaskiego, trawionego koła pokrętła na okrągły/prętowy oraz umożliwienie montażu pokrętła na koniec, po pomalowaniu wagonu.