Heloł

. Na wszystko przychodzi kiedyś koniec. Najgorzej, gdy przychodzi po zyt długiej agonii - jak w przypadku moich walk z siecią "na klej". Nieumiejętność lutowania, a właściwie brak wiedzy jak to robić z głową powodował, że niepotrzebnie spłodziłem mnóstwo stron wątku, które chętnie bym teraz wykasował. Pocieszam się, że może będą ku przestrodze dla innych, którzy zabierają się do przędzenia tej miłej dla oka pajęczyny. Aby zakończyć starą erę i odejść na tarczy oraz zacząć nową, która może wreszcie pozwoli na zakończenie elektryfikacji Popowowa Fabrycznego, szlaku do Arturowa i dalej do Radzymina (MSMK), muszę podziękować Kolegom: hugwa, Teigrekty2 i Ciekmie (ostanio tu nie zagląda więc nie wiem czy podziękowanie dotrze). Dzięki wspomnianym osobom połączyły mi się w głowach odpowiednie synapsy i nagle, podczas budowania sieci mam mniejsze kołatania serca, używam mniej inwektyw pod adresem przedmiotów martwych, nie jem nerwowo podczas pracy zabrudzoną klejem ręką (działa halucynogennie) i w ogóle nabrałem nowej energii. Jeszcze raz dziękuję, a tych, co śledzą wątek przepraszam (choć pozwolenie na to, abym go monopolizował jest też częściowo Waszą Koledzy winą).
Oto jak robiłem "plątki": Stalowy drut, łączony klejem, wieszaki z małym haczykiem na linie nośnej i stopką przy linie jezdnej. Zawieszanie: wpierw przewód jezdny, następnie lina nośna, następnie wieszaki zawieszane na wiszącej sieci. Efekt końcowy - utrata wiary, że kiedykolwiek to skończę, zahaczanie ślizgacza pantografu o "mikrogarbiki".
Teraz: dzięki Koledze teigrekty2 poziome ułożenie przewodu uzyskuję odpowiednimi podpórkami (wiem, to nie są szpatułki ale materiał ten sam).
Dzięki temu, że bez strat (związanych z opadaniem sieci) mogę wytyczyć dokładną odległość między wysięgnikami, wreszcie mogę skorzystać z rady Ciekmy i przenieść się na deseczkę-matrycę. Tu wbijam małe druciki trzymające cały przewód, a następnie w nieporównywalnie łatwiejszy od zawieszania w powietrzu sposób, montuję pozostałe wieszaki.
Dzięki Koledze hugwa stosuję pastę Koki, która jest tak mocna, że nie muszę stosować haczyków, a zamiast tego do liny nośnej wieszak lutowany jest przez drugą stopkę. Warunkiem jest wykorzystanie topnika.
Wtedy dotykając lutownicą z odrobiną pasty kropli i wieszaka słychać krótkie pssss i już wszystko trzyma jak beton. TAK PRZYZNAJĘ: ZDZIWIŁEM SIĘ JAK TO JA DOBRZE LUTUJĘ.
Metoda jest znacznie szybsza dwutorowy szlak ze zdjęć zelektryfikowałem w ciągu niecałej piątkowej nocy. Do sieci klejonej już chyba nie wrócę.
Wydaje mi się, że sieć robiona tą właściwą metodą jest mocniejsza i lepiej wygląda. Dziś z Gawrylukiem polowaliśmy na jakiegoś elektryka ale niestety zrobiliśmy zdjęcia niemal z tego samego ujęcia. Przedstawiają sieć oraz poranny ekspres.
Ex "P. Terczyński i M. Ćwikła" opuszcza stację Popowów Fabryczny i podąża w kierunku Wnukowic. Dziś wyjątkowy skład: weekendowe, bezpośrednie wagony z Radzymina oraz "podsył" - SU45-159.