Nie odbierajcie proszę mojego wynurzenia jako skargi, żalów itp. Po prostu zwróciłem uwagę na moim zdaniem osobliwy marketing producenta, który raczej nie pomaga w dotarciu do wszystkich zainteresowanych klientów (zajmuje się zawodowo badaniami marketingowymi i tworzeniem strategii sprzedażowych, więc zasadniczo wiem o czym piszę). Widzę tu następujące problemy:
1. Polityka informacyjna
- od zapowiedzi do wprowadzenia wagonów na rynek (mam tu na myśli nie fizyczne dostarczenie wagonów do sklepów, tylko moment, w którym sklepy dają możliwość ich zamówienie / zarezerwowania) mija zaledwie kilka tygodni (w omawianym przypadku wagonów z przydziałem szczecińskim jest to chyba tylko kilka dni). W polskich realiach nie są to tanie produkty (ani tym bardziej pierwszej potrzeby), tak więc cześć potencjalnych klientów najzwyczajniej w świecie nie zbierze w tak krótkim czasie potrzebnych środków.
- brak informacji na stronie www producenta (w przypadku kuszetek taka informacja była jednak podana), informacja przekazana przez Facebooka i dopiero podana dalej na forum. Nie wiem oczywiście jaki jest rzeczywisty zasięg informacji z Facebooka, ale ROBO może bez najmniejszego problemu skorzystać z narzędzi analitycznych dostępnych dla właścicieli profili komercyjnych i dokładnie zobaczyć, do ilu unikalnych użytkowników ta informacja dotarła. Tu jednak pojawia się pewien problem - profil "typowego" użytkownika Facebooka z reguły nie do końca pokrywa się z profilem kolekcjonera dysponującego odpowiednimi zasobami finansowymi, tak więc to źródło informacji wcale nie musi przełożyć się na istotny wzrost sprzedaży.
- tak naprawdę producent nie ujawnia realnych planów produkcyjnych. Efekt tego jest taki, że ja kupując na przykład niebieską kuszetkę z "trumienką" (swoją drogą chyba najładniejszy Y jaki do tej pory się ukazał, kupiłem pomimo wiadomych "problemów" z ramkami okien) wcale nie mam pewności, czy kiedykolwiek pojawią się kolejne wagony, które będą pasować do takiego hipotetycznego składu (pasować nie tylko "kolorystyką", ale przede wszystkim przydziałem i datami rewizji). To dla wielu kolekcjonerów może być istotna bariera przed dokonaniem zakupu. Proszę porównać to z polityką np. Piko - tu z mniej więcej z rocznym wyprzedzeniem wiem czego się spodziewać.
- i na koniec - brak realnego odniesienia się producenta do sygnalizowanych wątpliwości dotyczących "oliwkowej kuszetki" - to może być negatywnie odebrane przez klientów, którzy kupili wagon ale teraz nie mają pewności, czy aby nie jest on fikcyjny (ja tej kuszetki nie mam, zamówiłem, ale sklep jej nie dostał). Na pewno takie podejście nie służy budowaniu pozytywnego obrazu marki.
2. Dystrybucja
- z moich obserwacji wynika, że dystrybucja to duży problem przynajmniej w przypadku najnowszych wagonów. Wielu kolekcjonerów bardzo lubi obejrzeć kupowane produkty na żywo (na pewno ja tak mam), ale nie ma czasu lub możliwości, aby jeździć na różne imprezy (ja nie mam czasu, ale taki wyjazd to też są koszty, a te pieniądze można przeznaczyć na kolejne wagony ROBO), gdzie z reguły wagony można sobie "pomacać". Czyli oglądam je w sklepie, do którego mam najbliżej, a w tym przypadku jest to po prostu niemożliwe. Jest to na pewno czynnik zniechęcający do zakupu.
- małe nakłady wagonów, znikające w ciągu kilku dni / godzin. Wynika z tego, że producent nie potrafi lub świadomie nie chce oszacować skali potencjalnej sprzedaży. Tu od razu dodam, że argumenty typu "nakłady są małe, bo tak lepiej kontrolujemy rynek" są prawdziwe tylko w przypadku produktów naprawdę luksusowych, czyli realnie sprawdza się to w przypadku MICRO-Feinmechanik lub naszych manufaktur produkujących na indywidualne zamówienie klienta, dla którego koszty są nieistotne, ważne jest zdobycie upragnionego perfekcyjnego modelu. A my tu mówimy o produkcie wielkoseryjnym, bardzo dobrym, jednak zdecydowanie nie luksusowym. Takie podejście daje tylko jeden efekt - mniejsza sprzedaż, niż potencjalnie możliwa. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że większy nakład to większe koszty, tyle że większy nakład może (podkreślam słowo "może", rzeczywisty kosztów jakie ponosi ROBO oczywiście nie znam) jednocześnie oznacza możliwość oszczędzania na efektach skali (np. może to być niższa cena jednostkowa w chińskiej fabryce, niższa cena jednostkowa przesyłki do Polski, niższe jednostkowo koszty obsługi odprawy celnej itp., to są tylko możliwe przykłady, akurat w tym wypadku dotyczące zupełnie innej branży, chodzi tylko o ilustrację). Czyli przy niższym koszcie jednostkowym producent może uzyskać wyższy zysk na wagonie lub sprzedać je taniej, co znowu może oznaczać wzrost sprzedaży.
3. Strona www ROBO
- niestety w obecnej postaci ta strona to antyreklama - brak jakiejkolwiek informacji o najnowszych wagonach, sklep to w sumie nieporozumienie - dostępna jest jedna cysterna, pozostałe wagony mają chyba stały status "chwilowo brak". Proszę tego nie odbierać jako atak, to jest realny efekt, który po prostu przekłada się na postrzeganie firmy i na sprzedaż.
Podsumowując ten zdecydowanie przydługi wywód - ROBO może zwiększyć sprzedaż i przejąć część rynku opanowanego przez Piko tylko wtedy, jeżeli zacznie stosować skuteczną i co najważniejsze spójną politykę marketingową i sprzedażową. W obecnej chwili moim zdaniem (podkreślam, to tylko moje zdanie, wcale nie muszę mieć racji) ROBO najzwyczajniej w świecie zaprzepaszcza szanse zwiększenia na rynku sojego udziału i skutecznego konkurowania z niemieckim producentem. A te szanse stworzyło wprowadzenie na rynek udanych wagonów polskiej konstrukcji, które moim zdaniem są zdecydowanie lepsze niż wagony Piko (w których akurat ramki okien podobają mi się bardziej, ale dla mnie nie jest to czynnik decydujący).
I na koniec - proszę nie traktować tego jako atak, żale czy cokolwiek innego. To jest po prostu moja opinia wynikająca z doświadczenia zawodowego i obserwacji rynku. Jeżeli moderator uzna że jest to czepianie się, pisanie nie na temat, zaczepki itp. przestępstwo, to proszę usunąć ten wpis, nie będę miał pretensji.