Chciałbym również i ja wyrazić swoje zdanie na temat wagonów 102A, ale nie tylko na temat samych wagonów.
Po pierwsze i najważniejsze to modele te bardzo mi się podobają. Robią naprawdę wrażenie modeli z górnej półki.
Pozytywnie zostałem zaskoczony także jakością malowania. Nie wiem z jakiej przyczyny, ale zauważyłem u różnych producentów, że akurat malowania oliwkowe mają dość często jakieś skazy i wady. Tutaj jest naprawdę prawie idealnie. Czysto, gładko i bez wad. Naprawdę brawo.
Ale żeby nie było za dobrze...jakość malowania ram okiennych woła o pomstę do nieba. Jedynie brak działu kontroli jakości (no bo niewyobrażam sobie, że jest) u tego producenta tłumaczy, że modele zostały w takim stanie w ogóle wypuszczone z fabryki. Miałem do czynienia w sumie z 6 modelami i ciężko było znaleźć w miarę poprawnie w całości wykonany w tym zakresie wagon. Na jednym w ogóle nie zostało pomalowane zewnętrzna rama okna (ze zdjęć jednego z kolegów widać, że to nie jednostkowy przypadek). Poza tym liczne braki farby, wyszczerbienia i zbyt grubo naniesiona farba (srebrna farba zachodzi sporo na pierwszy "ryfel"). Ogólnie w tym zakresie dyskwalifikacja.
Ryflaki to moje dzieciństwo, ale patrząc na te te modele w ogóle nie przywołuje u mnie wspomnień z przed lat.
W odróżnieniu od innych modeli, które zbieram.
Okna, widać że z detalami, dwuczęściowe, ale moim zdaniem są przewymiarowane.
Tak, porównując modele ze zdjęciami oryginałów istotnie coś nie gra, wydają się za duże. Ale to już pewna przypadłość firmy, że jakieś geometryczne błędy rzutują na odbiór modelu.
No właśnie. Wieczne błędy...I tu chciałbym też odnieść się do postawy dwóch naszych polskich producentów. Właściciel firmy Robo bardzo chętnie odnosi się do błędów konkurencyjnej firmy. Bardzo szczegółowo opisuje ewentualne niezgodności, a swój produkt stawia za wzór cnót wszelkich. Gdy jednak mamy taką sytuację (nie pierwszą i nie rzadką) to jest nabieranie wody w usta. Żadnego komentarza. Zauważcie, że nawet dzielni i wierni rycerze ROBO, w tym największy i najznamienitszy grosiszcze, milczą...nie ma nikogo. Bo jak jest błąd to cicho sza. Ale jak trzeba kogoś zakrzyczeć to pierwsi (bankowo zaraz się odezwie).
I postawa drugiego - Pana RR. Od razu poinformował o błędzie w opisie przydziału jednej z lokomotyw zanim w ogóle trafiła do sprzedaży (słynne brak litery "T"). Na tym nie poprzestał, obniżył cenę swojego produktu o 100zł bo uznał, że jest niepełnowartościowy. W przypadku modeli z wadami reflektorów cena poszła jeszcze bardziej w dół, bo uznał, że taki produkt jest...tak, tak, niepełnowartościowy.
Tymczasem mamy tutaj przypadek błędu w oznaczeniu (jak w przypadku modelu SM) oraz dyskwalifikujące wady w zakresie malowania modelu (ramy okienne). I co? I cisza. Żadnego komentarza, żadnego obniżenia ceny za model niepełnowartościowy, żadnej reakcji...
Nie raz sam wieszałem psy na Panu RR (czasem w zbyt niewybredny sposób). Ale różnica klasy między oboma Panami w podejściu do klienta jest widoczna jak na dłoni.