Niestety może i krzywdzące dla pewnego pokolenia, ale mój niestety nieżyjący już Dziadek rocznik 1931 zaczynający pracę na kolei, jako palacz na dźwigu parowym jeszcze w parowozowni Lwów również tego określenie używał. Mnie, młodego człowieka zaskoczyło takie określenie... analogicznie, jak we wpisie Drakuli, bo usłyszałem... a co to za praca? Siedzisz czysty za kołem, pary nie braknie, paleniska nie zaszlakujesze, panewek nie wytopisz, cieplutko, po służbie kije w dole, a tu trzeba parowóz obrządzić. A weź tu teraz w zimie na Ty23 tendrem na przód ciągnij wahadło rudy z Medyki przy -20 stopniach Celsjusza! Niestety, ale pewien etos pracy umarł wraz z pewnymi pokoleniami. Dziś praca jest lżejsza, a zmęczenie większe i nie ma co się unosić, bo tak po prostu jest