Bardzo fajne są projekty Kolegi wskrzeszające starocia piko, jak rozumiem, do zabawy z dziećmi. Ale czy to nie jest przerost formy nad treścią zważywszy, że używane modele Maerklina AC (jeszcze sprzed ery dekoderów) często można tanio kupić? Wtedy zabawa byłaby jeszcze ciekawsza, bo jak rozumiem, zrobić samemu i zaprogramować dekoder (ściślej: wgrać program do mikrokontrolera) to dla Kolegi przyjemność. Te lokomotywki piko były dość kiepskie nawet przy sterowaniu DC: hałaśliwe, za lekkie, więc miały niewielki uciąg. Silniczek z ost. zdjęcia jest pewnie więcej wart niż takie dwie stare lokomotywki piko.
W dekoderze zmieniłem charakterystykę rozruchu. Dodatkowo dodałem mu bezwładność elektroniczną. Dzięki temu nie słychać go przy rozruchu. Zaczął mi się nawet podobać. Poprawiła się bardzo płynność ruchu i bezwładność przy hamowaniu. Jeszcze muszę lokomotywkę bardziej dociążyć. Jest jeszcze jedna tej zaleta tej zabawy a mianowicie dzieci widzą co to jest poślizg kół przy ruszaniu i wahania prędkości w zależności od obciążenia.
Rozważałem zakup używanych modeli Maerklina AC, ale nie podobają mi się tamte silniki. Tabor się jednak powiększył o kolejną lokomotywkę Marklina widoczną na zdjęciu.
I teraz zaczął się problem, bo są dwie lokomotywki z CV1=78 a ja zakupu Märklin 6021 Control Unit nie planuję.